Tylko parlament jest władny przyznać byłym właścicielom lasów należne rekompensaty. Sądy nie mają prawa o tym decydować – orzekł w czwartek Sąd Najwyższy w dwóch identycznych wyrokach dotyczących roszczeń rodziny Zamoyskich.
SN orzekł, że ani przepisy o zaniedbaniu (delikcie) legislacyjnym, ani art. 7 ustawy z 6 lipca 2001 r. o zachowaniu narodowego charakteru strategicznych zasobów naturalnych kraju nie dają podstaw do wypłaty rekompensat za przejęte w ramach reformy rolnej lasy.
Pusty przepis
Art. 7 mówi, że rekompensata dla byłych właścicieli lub ich spadkobierców z tytułu utraty własności lasów ma być wypłacona ze środków budżetu państwa na podstawie odrębnych przepisów. Tych odrębnych przepisów nigdy jednak nie uchwalono.
Nadzieję byłych właścicieli podbił wyrok Sądu Najwyższego z 29 czerwca 2012 r. (w sprawie z powództwa rodziny Jezierskich), w którym powiedziano, że skoro ustawodawca nie zadeklarował dla byłych właścicieli lasów rekompensaty, tylko pozostawił to do uregulowania w odrębnych przepisach, to ich wydanie było jego obowiązkiem. Brak takiej ustawy stanowi zaniechanie legislacyjne, które może skutkować odszkodowaniem. W konsekwencji SN nakazał w tamtej sprawie (I CSK 547/11) ponowne rozpoznanie, gdyż sądy niższych instancji pozew oddaliły (szerzej: „Do zwrotu miliardy za lasy", „Rz" z 27 sierpnia 2012 r.).
Pozwy Zamoyskich sądy niższych instancji także oddaliły, ale wzmocniony czerwcowym wyrokiem SN ich pełnomocnik adwokat Bogusław Kosmus chciał odwrócić bieg spraw przed SN. W jego ocenie art. 7 sam w sobie gwarantuje byłym właścicielom rekompensaty, a jego ogólnikowość sądy cywilne mogą dopełnić odpowiednią wykładnią, posiłkując się np. przepisami o rekompensatach dla Zabużan, które wynoszą 20 proc. wartości utraconych gruntów.