Sąd Najwyższy w składzie siedmiu sędziów podjął w czwartek uchwałę ważną dla właścicieli biorących udział w postępowaniu rozgraniczającym nieruchomości. Rozstrzygnięcie jest niekorzystne dla osób niezadowolonych z ustalonych granic. Potwierdza ono, że mają znikome szanse na wygraną przed sądem .
Zaczęło się od Płońska
Z pytaniem prawnym do SN wystąpił rzecznik praw obywatelskich. Trafiła do niego skarga na Sąd Rejonowy w Płońsku. Niezadowolony z granic działek chciał, by sprawą zajął się sąd. Okazało się, że sąd nie kontaktował się z nim, chociaż to on wystąpił z odwołaniem. Wszelkie pisma, w tym te o opłaceniu opłaty sądowej, wysłał do osoby, na której wniosek doszło do rozgraniczenia.
Sąd nie informuje strony przeciwnej w sprawie rozgraniczenia miedzy
– Właściciel nieruchomości, który jest zadowolony z wydanej decyzji, nie będzie przecież zainteresowany informowaniem i przekazywaniem pism stronie przeciwnej, bo działałby w ten sposób na swoją szkodę – tłumaczy Kamila Dołowska z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. – Przyjrzeliśmy się tej sprawie i orzecznictwu z dwóch apelacji sądowych. Okazuje się, że są problemy interpretacyjne na tle stosowania art. 33 ust. 3 prawa geodezyjnego i kartograficznego – wyjaśnia.
Dwie interpretacje
Zgodnie z przepisem strona niezadowolona z przebiegu granic może w terminie 14 dni od dnia doręczenia jej decyzji żądać przekazania sprawy do sądu powszechnego. Gdy sprawa trafi już do sądu, dwojako traktowane jest pojęcie wnioskodawcy. Przeważa wśród sędziów pogląd, za którym opowiada się SR w Płońsku, że jest nim osoba, która składała wniosek o wydanie decyzji rozgraniczającej. Oznacza to, że nie jest nim skarżący, a postępowanie to jest kontynuacją tego z pierwszej instancji.