Wydawać by się mogło, że problematyka przestępczości przeciwko zabytkom czy, szerzej rzecz ujmując, przeciwko dziedzictwu kulturowemu to przede wszystkim głośne kradzieże i efektowne fałszerstwa. Mamy w pamięci liczne i spektakularne kradzieże w muzeach, od historycznej już kradzieży „Mony Lisy" w 1911 r. w Luwrze po równie zuchwałe kradzieże Stephane'a Breitwiesera, owładniętego kolekcjonerską obsesją złodzieja, który gromadził kradzione z publicznych i prywatnych zbiorów arcydzieła, by później, odsiadując wyrok za popełnione przestępstwa, napisać bestsellerową książkę „Wyznania złodzieja dzieł sztuki" (Warszawa 2007). Mamy wreszcie głośne sprawy z Polski, choćby kradzież z Muzeum Narodowego w Poznaniu obrazu Claude'a Moneta „Plaża w Pourville" w 2000 r. (odzyskany w 2009 r.) czy bulwersującą nie tylko polską opinię publiczną kradzież tablicy „Arbeit macht frei" z Muzeum w Auschwitz (2009).
Bezczynność gorsza niż kradzież
Okazuje się jednak, iż to nie kradzieże, przemyt czy działania fałszerzy są najpoważniejszym zagrożeniem dla polskich zabytków. Najgorsze jest ich niszczenie. Brak starania o zabytki architektury powodował i nadal powoduje samoczynną degradację tych obiektów. Te wieloletnie zaniechania i bezczynność są, niestety, udziałem nie tylko prywatnych właścicieli, ale również Skarbu Państwa, Kościołów i związków wyznaniowych. Okazuje się również, iż działania służb konserwatorskich bywają niewystarczające lub zdecydowanie spóźnione. Z przeprowadzonych do połowy 2014 r. przez Narodowy Instytut Dziedzictwa inspekcji terenowych weryfikujących stan zabytków nieruchomych wpisanych do rejestru wynika, że 970 spośród nich już nie istnieje.
Realnym zagrożeniem staje się również celowe niszczenie zabytków nieruchomych, najczęściej w związku z prowadzeniem rozmaitych inwestycji budowlanych. Przybywa przykładów tego rodzaju działań, kiedy obiekty wpisane do rejestru zabytków, a więc objęte specjalną formą ochrony prawnej, są celowo niszczone.
Zniszczył? Niech odbuduje
Oto w 2008 r. dochodzi do całkowitego zniszczenia willi Julisin w Konstancinie. Inwestor mimo wcześniejszych deklaracji modernizacji willi rozebrał ją, powołując się na realne zagrożenie katastrofą budowlaną. Po fakcie usiłował bezskutecznie dokonać legalizacji prac rozbiórkowych.
W 2011 r. wyburzono wpisany do gminnej ewidencji zabytków pałacyk Langego – willę z 1915 r. położoną przy ul. Zgierskiej w Łodzi. Mimo podjętych przez wojewódzkiego konserwatora zabytków działań rozbiórki obiektu nie udało się zatrzymać.