Urząd Ochrony Konkurencji i konsumentów wezwał 87 przedsiębiorców do przekazania informacji i dokumentów. UOKiK obawia się, że deweloperzy mogą próbować szukać zabezpieczenia przed utratą opłacalności inwestycji przez przerzucanie na klientów negatywnych skutków trudnej sytuacji gospodarczej, w jakiej się znaleźli. Dlatego sprawdza umowy pod kątem abuzywności i tego, czy stosowana przez dewelopera w umowie klauzula nie skutkuje nadużyciem jego pozycji i czy nie próbuje on w ten sposób przerzucić ryzyka związanego z inflacją i innymi czynnikami mającymi aktualnie wpływ na cenę – właśnie na konsumenta.
Co bada UOKiK
- Dostaliśmy zapytanie, odesłaliśmy nasz wzór umowy obowiązujący w kilkudziesięciu spółkach celowych, wyjaśniliśmy, jakie klauzule stosujemy (tylko zmiana stawek podatkowych i różnice obmiarowe) – mówi nam jeden z deweloperów.
Urzędnicy pytają o to, jak deweloper finansuje budowę, czy są to środki z kredytów, środki klientów i jak są opłacani wykonawcy – mówi nam prawniczka, obsługująca procesy inwestycyjne.
Czytaj więcej
Osiedle Odea Park ze 120 mieszkaniami powstaje na zielonym wzgórzu przy ul. Legnickiej w Gdańsku.
- W starej ustawie deweloperskiej, można było „płynniej” sterować wpłatami klientów, mniej było kontroli, zwłaszcza na inwestycjach typu domki. Po prostu można było budować ze środków klientów, uzyskanych od osób prywatnych czy to, jako wejście w spółkę, pożyczki itp. Kilku „deweloperów” zrobiło z pozyskiwania kasy na inwestycje biznes, oferując wejście w spółki celowe pod budowę osiedla domków w polu, przeważnie to firmy bez doświadczenia, zasobów, ale z pomysłem. Ale kilku się przejechało - opowiada.