Funkcjonuje kilka pomysłów na poprawę możliwości zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych polskich rodzin. W czołówce są m. in. nałożenie dodatkowego podatku od niewykorzystanych zasobów mieszkaniowych na ich właścicieli, co miałoby zmusić ich do wstawienia mieszkań na rynek, czy tzw. PRS-y budowane przez fundusze inwestycyjne. Niedawno także PIS zaproponował możliwość taniego wykupu mieszkań komunalnych przez ich najemców, choć tu trudno znaleźć uzasadnienie, w jaki sposób miałoby to realizować główny cel. Samorządy rozważają także własne projekty budowy mieszkań w tym mieszkań pod wynajem.
Gminne potyczki z remontami
Największy potencjał upatrywany jest w zwiększeniu dostępności lokali mieszkalnych tzw. ”pustostanów”, mieszkań, które obecnie nie są wynajmowane i nie są zamieszkałe przez właścicieli lub ich rodziny, lub mieszkania należące do gmin, ale będące w stanie niepozwalającym na ich zamieszkanie.
Jak mówi wiceprezydent Warszawy Aldona Machnowska-Góra, tylko w Warszawie w tym roku wyremontowano ok 1800 lokali.
- W przyszłym roku chcielibyśmy dostosować do standardów mieszkalnych kolejne 1600 lokali - zapowiada wiceprezydent. Zastrzega jednak, że z powodu wysokich cen usług i materiałów nie wie czy miasto dowiezie taki wynik.
Obecnie główną formą zaspokajania potrzeb mieszkaniowych w Polsce jest zakup mieszkania na własność. Podobnie jak w innych państwach Europy Środkowo-Wschodniej w większym stopniu dominuje mieszkalnictwo własnościowe 84 proc. Mieszkania wynajmuje z kolei 16 proc. społeczeństwa, przeważnie w najmie społecznym 11,7 proc. Mowa tu o budynkach należących do samorządów gminnych oraz towarzystw budownictwa społecznego, rzadziej - rynkowym 4,3 proc.