Reklama
Rozwiń
Reklama

Donald Trump wcale nie chce pokoju? Ekspert: Prowokuje Rosjan, żeby wojna trwała

– Rosjanie zahipnotyzowali się tym, że Trump jest po ich stronie, a tak naprawdę Trump ich ogrywa m.in na Bliskim Wschodzie, na Kaukazie, nawet na Białorusi – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” ppłk rez. Maciej Korowaj, ekspert Instytutu Wschodniej Flanki. Jego zdaniem zdobycie kolejnych terenów w Donbasie nie jest dla Władimira Putina najważniejsze, a po ewentualnym porozumieniu pokojowym Rosja będzie szybko gotowa do kolejnej wojny.

Publikacja: 26.11.2025 21:24

Pozycja ukraińskiego wojska w pobliżu Pokrowska

Pozycja ukraińskiego wojska w pobliżu Pokrowska

Foto: REUTERS/Stringer

„Rzeczpospolita”: Jak można teraz scharakteryzować sytuację na froncie?

Ppłk rez. Maciej Korowaj: Jest dynamiczna. Ostatnie meldunki, które znam, mówią, że Ukraińcy z powrotem są w centrum Pokrowska, ale zaraz może być odwrotna sytuacja. Jest pewna stabilizacja, jeżeli chodzi o działania taktyczne, ale jeśli popatrzymy na linię frontu w latach 2023-2025, to ona w wymiarze strategicznym jakoś znacznie się nie zmieniła.

My tę wojnę widzimy przez dziurkę od klucza, myśląc, że ona jest taka duża, a wszystkie te wojenne sprawy trzeba brać w bardziej strategiczny sposób: jak państwo ukraińskie sobie radzi? Czy jest odporne na wewnętrzne i zewnętrzne problemy? Tak samo trzeba patrzeć na Rosję, która też ma swoje ogromne problemy.

Czytaj więcej

Amerykański plan pokojowy dla Ukrainy oparty na rosyjskim dokumencie. Kulisy powstania projektu

Ale innej natury.

Rosja wygrywa skalą. Problemy rosyjskie są jak na Rosję duże, w porównaniu z ukraińskimi, ale skala powoduje, że Rosja ma więcej zasobów niż Ukraina. Problemy w wymiarze strategicznym bardziej dotyczą Ukraińców - im się kończą zapasy, które są zresztą uzależnione od Europy. Tak naprawdę Ukraińcy są silni naszą siłą. To, że my już się tą wojną, w cudzysłowie, „nudzimy” albo „męczymy”, to sukces rosyjski w obszarze wojny informacyjnej. Mnie się wydaje, że dlatego Ukraina zdecydowała się zgodzić na plan pokojowy, oczywiście nie ten w wersji rosyjskiej, tych 28 punktów, lecz plan wynegocjowany w Genewie.

Pytanie, co zrobi Rosja.

Plan genewski jest bliższy rozwiązania zaproponowanego przez Europejczyków, krążą informacje, że Putin to prawdopodobnie odrzuci.

Reklama
Reklama

W ostatnim czasie wojska rosyjskie poczyniły zauważalne postępy w rejonie Kupiańska i Hulajpola, w Myrnohradzie siły ukraińskie znalazły się w okrążeniu.

Takie informacje z Myrnohradu płyną od co najmniej miesiąca.

Po obu stronach są rozbudowane linie obrony, podziemne stanowiska dowodzenia, magazyny, szpitale, drogi zaopatrzeniowe, obite siatkami antydronowymi. To teren dobrze przygotowany do walki.

ppłk rez. Maciej Korowaj o Donbasie

Ale jednak ostatnie doniesienia z frontu są korzystniejsze dla Rosji.

Ale mówimy o wymiarze taktycznym, chodzi o miasta 5 na 5 kilometrów. To nie jest tak, że front pada. Są też rejony, gdzie Ukraińcy kontratakowali i miejsca, które były rosyjskie, już rosyjskie nie są. Dla mnie linia frontu w zasadzie się nie zmienia.

Pojawiły się nieoficjalne analizy ze Stanów Zjednoczonych, że Donbas jest już dla Ukrainy stracony, i że nie jest to kwestia „czy” lecz „kiedy”.

To wszystko jest gra informacyjna. Jeżeli analiza jednoznacznie wskazuje przyszłe zdarzenia, to nie jest robiona profesjonalnie, bo każdy analityk daje scenariusze i wariantowanie tych scenariuszy.

Rozważmy jeden ze scenariuszy i spójrzmy na mapę. Konstantynówka jest już blisko linii frontu. Załóżmy, że Rosjanie od północy podejdą pod Słowiańsk, a później uderzą na południe na Kramatorsk i Drużkiwkę. Gdyby do wiosny wojska rosyjskie zajęły te cztery miasta, to czy Ukraińcy mogliby się dalej bronić? Są tam dalsze umocnienia?

Dalej jest co najmniej osiem linii obrony, Ukraińcy rozbudowywali to latami. Po obu stronach są rozbudowane linie obrony, podziemne stanowiska dowodzenia, magazyny, szpitale, drogi zaopatrzeniowe, obite siatkami antydronowymi. To teren dobrze przygotowany do walki.

Konstantynówka, budynek uszkodzony w wyniku ostrzału

Konstantynówka, budynek uszkodzony w wyniku ostrzału

Foto: Iryna Rybakova/Press Service of the 93rd Kholodnyi Yar Separate Mechanized Brigade of the Ukrainian Armed Forces/Handout via REUTERS

Reklama
Reklama

Ale do zdobycia?

Oczywiście, że jest do pokonania, ale nie w dzień ani w tydzień. Trzeba mówić o latach walki i ofiarach po stronie zarówno obrońców, jak i atakujących.

A żeby zająć obwód doniecki w jego administracyjnych granicach?

Co najmniej rok.

Czy Ukraina ma siłę żywą, żeby obsadzić te linie?

To już inna kwestia. Teraz Ukraińcy są w dołku, jeżeli chodzi o swoje potrzeby, ponieważ mają bardzo dużo ludzi w procesie szkolenia, mają problemy z dezercją, zresztą Rosjanie też.

Czytaj więcej

Plan pokojowy dla Ukrainy. Ursula von der Leyen ogłasza trzy warunki

Czytam doniesienia o ukraińskich jednostkach, na przykład brygada jest obsadzona w 1/3 stanu etatowego. Trochę mało.

Ale u Rosjan jest tak samo. Weźmy rosyjską jednostkę, która musi walczyć i obsługiwać swój garnizon macierzysty na terenie Rosji, prowadzić szkolenie żołnierzy służby okresowej. Rosjanie nie tylko prowadzą wojnę, ale też odbudowują swoje rezerwy. Czyli jedna trzecia jednostki jest w garnizonie, a dwie trzecie na Ukrainie, ale ten komponent też jest dzielony: jedna część walczy, druga się przygotowuje, a trzecia odtwarza zdolność bojową po stratach. Ukraińcy też nie walczą całością jednostki: część walczy, część się szkoli, część odtwarza zdolność bojową. To jest wojna na wyniszczenie na długi okres. Jednostki nie walczą pełnym składem, bo nie mogą. Teraz Rosjanie i Ukraińcy mają coraz mniej możliwości rotowania z zewnątrz, więc „kanibalizują się” wewnątrz rotowania, czyli tworzą nowe oddziały z pozostałości tych, które poniosły straty.

Ukraińscy żołnierze na drodze w pobliżu linii frontu w rejonie Pokrowska

Ukraińscy żołnierze na drodze w pobliżu linii frontu w rejonie Pokrowska

Foto: REUTERS/Anatolii Stepanov

Reklama
Reklama

Biorąc pod uwagę problemy Ukraińców z żołnierzami, czy słuszna była decyzja ukraińskich władz, żeby zezwolić na opuszczenie kraju mężczyznom w wieku do 22 lat?

Wydaje mi się, że jeśli Ukraińcy dobrze ocenili swoje możliwości, stwierdzili, że nie będą tak mocno gnębić swoich obywateli, to świadczy, że mają jeszcze rezerwy, tylko nie chcą ich teraz używać i siłować się z Rosją, kiedy Moskwa mimo strat cały czas prze do przodu. Czasami lepiej wytrzymać uderzenie, poczekać, aż atakujący złapią zadyszkę i wtedy uderzyć swoimi rezerwami, nawet kosztem terenu.

À propos terenu, w pierwotnej wersji plan pokojowy (nazwijmy go amerykańsko-rosyjskim) zakładał, że Rosja otrzyma cały Donbas. Myśli pan, że Ukraina się na to zgodzi?

Nie wiem. Moskwie nie chodzi tak mocno o teren, tylko o to, żeby Ukraina przestała być państwem, które może zagrażać Rosji. Dla Kremla najważniejsze, żeby zdjąć z Rosji sankcje, żeby Rosja miała dostęp do swoich rezerw finansowych i żeby Ukraina była jak najbardziej rozbrojonym i pozbawionym sojuszy państwem. To jest cel. Teren ma drugorzędne znaczenie, nie jest dla Rosjan najważniejszy, mogą go przehandlować. Biorąc pod uwagę taktykę negocjacji wydaje mi się, że jeśli Rosjanie tak mocno upierają się przy tym terenie, a mniej przy innych kwestiach, to ten teren jest najmniej ważny.

Foto: PAP

Nie wyobrażam sobie, żeby zrezygnowali na przykład z lądowego korytarza na Krym.

Tego na pewno nie zrobią, to ma strategiczne znaczenie, natomiast pytał mnie pan o Donbas.

W 2022 roku Rosjanie ogłosili aneksję czterech ukraińskich obwodów. Jeśli na mocy porozumienia pokojowego będą musieli wycofać się z terenów, które w swej propagandzie uznali już za swoje, jak Putin wytłumaczy to swoim obywatelom?

Tak, że to jest odłożone na następny konflikt. To nie problem wytłumaczyć Rosjanom, że jeszcze teraz się nie udało, ale „poczekamy, zrobimy to lepiej następnym razem”.

Reklama
Reklama
W drugiej połowie listopada Władimir Putin odwiedził punkt dowodzenia rosyjskiego zgrupowania „Zachó

W drugiej połowie listopada Władimir Putin odwiedził punkt dowodzenia rosyjskiego zgrupowania „Zachód”

Foto: Kremlin.ru/Handout via REUTERS

Dość powszechna jest opinia, że wszelki pokój czy rozejm będzie tymczasowy, bo mówimy o Rosji, a ona nie zrezygnuje z wojny.

Dlatego Rosja chce, żeby państwo ukraińskie było jak najsłabsze, żeby nie musiała utrzymywać znaczącego potencjału w celu ochrony swoich zdobyczy. Rosja nie zdołała osiągnąć swoich celów strategicznych w sposób militarny i chce je uzyskać w ramach negocjacji.

Jak długo trwałaby ewentualna przerwa w konflikcie?

Jestem przekonany, że Rosja może w ciągu dwóch lat odbudować swój potencjał, ma wszystkie narzędzia, żeby to zrobić.

Czytaj więcej

Przełom na froncie? Władimir Putin usłyszał, że wojska rosyjskie zajęły Kupiańsk

Tak szybko?

Rosja kosztem wojny rozwijała swój potencjał gospodarczy i szkoleniowy, żeby przygotować armię do wojny nowego typu. Rosjanie włożyli więcej wysiłku nie w prowadzenie działań bojowych, a w przygotowanie zaplecza do tego, żeby po działaniach bojowych dość szybko odtworzyć swoje zdolności.

Reklama
Reklama

Czyli mają bazę surowcową i przemysłową, żeby odbudować swój potencjał?

Nie mają jeszcze tylu surowców, ale jeśli zdjęte zostaną sankcje, gdy Rosja wróci do obiegu gospodarczego, to warsztatem i narzędziami dysponują.

Widziałem zdjęcia satelitarne rosyjskich baz, z których wynikało, że Rosjanom w dużej mierze skończyły się zapasy sprzętu.

Ale jakiego? Sprzętu z czasów Układu Warszawskiego? Ja mówię o nowoczesnym sprzęcie, który nie pokazywał się na froncie, a jest gromadzony.

Ukraiński żołnierz ładuje haubicę M109A5. Fotografia z obwodu donieckiego

Ukraiński żołnierz ładuje haubicę M109A5. Fotografia z obwodu donieckiego

Foto: REUTERS/Anatolii Stepanov

Mnie się wydawało, że Rosja wolałaby co najmniej do wiosny prowadzić ofensywę, zająć jak najwięcej terenu, może przełamać kolejną linię umocnień – i dopiero potem na poważnie usiąść do rozmów, a teraz tylko gra na czas. Jednak jeżeli jest w stanie w ciągu kilku lat wrócić silniejsza, to może rzeczywiście zgodzi się teraz na rozejm.

Rosjanie mają różne możliwości. Mogą wybrać scenariusz, o którym pan mówi, jeśli stwierdzą, że na wiosnę Ukraińcy będą jeszcze słabsi, a Zachód będzie jeszcze bardziej nieskonsolidowany w pomaganiu im. Albo będą zamrażać tę wojnę, kończyć na takiej zasadzie, jak to było w Donbasie po 2014 roku, i poczekać parę, paręnaście lat, przygotować się i uderzyć. Będą mieli wybór i to będzie też pewnego rodzaju sposób nacisku na Europę, na Stany Zjednoczone. Idealne rozwiązanie dla nich, biorąc pod uwagę, że nie udało im się osiągnąć zakładanych celów za pierwszym razem.

W Czeczenii między jedną a drugą wojną czekali trzy lata.

Ale Czeczenia była mniejsza, szybciej można było się przygotować. Ten modus operandi jest bliski Putinowi: odłożyć wojnę, jeśli się nie udało, uderzyć drugi raz, a jak trzeba, to trzeci.

Reklama
Reklama
Ukraiński czołg w obwodzie donieckim

Ukraiński czołg w obwodzie donieckim

Foto: REUTERS/Stringer

Zdaje się, że Donald Trump szczerze chciałby, żeby ta wojna teraz się zakończyła, na jakichkolwiek warunkach.

To, co Donald Trump chce, to jest jego sprawa i jego ambicja. Moim zdaniem on nie ma aż takiego wpływu na to, co Rosjanie postanowią, bo nie używa wobec Rosji jakichś ciężkich argumentów. Ale trzeba zwrócić uwagę, że Amerykanie bardzo mocno ogrywają Rosjan w innych obszarach: na Bliskim Wschodzie, na Kaukazie, w Azji Centralnej, nawet na Białorusi. Amerykanie cały czas skubią Rosjan na tych peryferiach i Rosjanie im ustępują. Przedłużająca się wojna jest też w interesie Stanów Zjednoczonych, dzięki temu zdobywają kontrakty na uzbrojenie i mogą uderzać w interesy rosyjskie na tych obrzeżach.

To jak w takim kontekście rozumieć motywację Trumpa? Rzeczywiście tak zależy mu na Nagrodzie Nobla? A może chciałby mieć Rosję po swojej stronie przeciwko Chinom?

Mnie się wydaje, że Trump tymi swoimi zachętami do negocjacji cały czas prowokuje Rosjan, żeby ta wojna trwała. Rosjanie się zahipnotyzowali tym, że Trump jest po ich stronie, a tak naprawdę Trump ich ogrywa. I stąd próba przerzucenia wojny na przykład na teren NATO za pomocą działań dywersyjnych. Przecież gdyby w Polsce doszło do katastrofy kolejowej z ofiarami śmiertelnymi, zupełnie inaczej rozmawialibyśmy o planie pokojowym. Rosja robi wszystko po to, żeby przerzucić tę wojnę na teren Zachodu, żeby Trump musiał realnie się zaangażować. Drony, które wleciały nad Polskę zignorował, a Rosjanie liczyli, że po tym zdarzeniu amerykańska administracja uzna, że musi zacząć poważnie negocjować z Rosją.

Czytaj więcej

Rosyjskie ataki hybrydowe w Polsce? Gen. Bieniek: Wiele rzeczy zostało stłumionych w zarodku

Wyciek 28 punktów planu to wyciek rosyjski, po to, żeby włożyć ten plan w słowa amerykańskie. Tak naprawdę Rosji bardziej zależy na zakończeniu tej wojny, żeby odpocząć, niż pozostałym państwom, nie licząc Ukrainy i może Europy, ale Stany Zjednoczone, moim zdaniem, to nie jest kraj, któremu w tej chwili zależy – bo gdyby Trumpowi naprawdę zależało na tym pokoju, to by zupełnie inaczej postępował, a ma do tego środki.

Jaką korzyść miałaby Rosja, gdyby rzeczywiście w powiecie garwolińskim w katastrofie pociągu zginęli ludzie?

To decyzja, żeby zabijać obywateli państw NATO, to zapadło na Kremlu, bo inaczej nie można sprowokować Ameryki do tego, żeby z Rosją negocjowała – bo tak naprawdę Ameryka nie negocjuje, tylko cały czas zwodzi Rosję, przynajmniej z perspektywy Moskwy to tak wygląda, jak czytałem w rosyjskich analizach.

Zniszczenia po rosyjskim ataku w Charkowie, fotografia z 24 listopada

Zniszczenia po rosyjskim ataku w Charkowie, fotografia z 24 listopada

Foto: PAP/Yevhen Titov

Taki atak na terytorium państw NATO nie jest uważany na Kremlu za ogromne ryzyko?

Tak, ale po to ryzyko, żeby sojusznicy NATO, szczególnie Polska, która nie ma warunków do tego, żeby podobnie eskalować z Rosją, zwróciła się do USA o pewnego rodzaju protekcję, wtedy Waszyngton musiałby negocjować z Rosją, byłby kolejny obszar do negocjacji. Jeden z 28 punktów, ten dotyczący Polski, też inaczej by wyglądał, gdyby doszło do zamachu, a nie aktu dywersji.

Czytaj więcej

Pieniądze, szantaż, pobudki ideologiczne i ofiary Telegrama. Dlaczego za aktami dywersji stoją obywatele Ukrainy

W Genewie byli przedstawiciele Niemiec, Włoch, Francji, ale nie Polski. Czy już całkowicie odpadliśmy od tego stolika i jedziemy, jak swego czasu Donald Tusk, w drugim wagonie? I czy ktoś jeszcze będzie chciał nas słuchać?

Jestem byłym oficerem wywiadu, dla mnie nieważne, w jakim wagonie jadę, ważne, czy mam wpływ na cały pociąg. Bo nie muszę jechać w pierwszej klasie, jeżeli siedzę jako maszynista i kieruję tym wszystkim. Więc tutaj bym nie patrzył, czy siedzimy, tylko czy nasze interesy są obsługiwane nie naszymi nawet rękoma, przez naszych sojuszników, którzy dbają o nas, żeby mieć z nami dobre relacje lub dobry biznes. Jeżeli nasze interesy są realizowane, czyli Rosja będzie dezaktywowana i nie będzie robiła projekcji agresji na naszym kierunku, a Ukraina będzie mogła samodzielnie podejmować decyzje i przystępować do sojuszy na swoich zasadach, to nie muszę jechać w tym wagonie i słuchać, co mówią. Ważne, że realizują plan, który interesuje mnie jako Polskę z pozycji mojego bezpieczeństwa.

Wierzy pan, że Niemcy, które niedawno wybudowały sobie z Rosją gazociąg, teraz będą dobrze reprezentowały polski interes?

Nie wiem, czy akurat Niemcy. Ważne, co zostanie ustalone. Jeżeli ustalenia będą zgodne z naszym interesem, to będzie bez znaczenia, że nas tam nie było. Jeżeli nie, to znaczy, że ten brak jest kluczowy, ponieważ nasi sojusznicy nie mają interesu, żeby zabezpieczać nasze żywotne interesy. Teraz, kiedy nie wiem, jakie są wyniki, trudno mi to jednoznacznie ocenić.

Uszkodzona świątynia w Konstantynówce

Uszkodzona świątynia w Konstantynówce

Foto: Oleg Petrasiuk/Press Service of the 24th King Danylo Separate Mechanized Brigade of the Ukrainian Armed Forces/Handout via REUTERS

Wróćmy na koniec do wojska. Jak bardzo umocniona jest Ukraina położona na zachód od obecnej linii frontu?

Tego nie będę komentował, bo zazwyczaj nie komentuję działań ukraińskich. Proszę mi wierzyć, że linia jest rozbudowana. Na zdjęciach satelitarnych widać część umocnień, ale jest bardzo dużo rzeczy, których nie widać. Jest to obszar przygotowany do długotrwałych walk i obsadzony. Natomiast Rosjanie cały czas wykorzystują swoje zasoby, żeby przeć naprzód, a Ukraińcy nie mają zasobów, żeby odbijać teren. To jedyny mankament tej całej sytuacji militarnej.

Wszystko idzie w jedną stronę, nie ma szans, żeby szło w drugą?

Obecnie nie widzę takiej możliwości.

Ukraiński żołnierz przed budynkiem poważnie uszkodzonym w ostrzale. Konstantynówka, obwód doniecki,

Ukraiński żołnierz przed budynkiem poważnie uszkodzonym w ostrzale. Konstantynówka, obwód doniecki, fotografia z 15 listopada

Foto: Oleg Petrasiuk/Press Service of the 24th King Danylo Separate Mechanized Brigade of the Ukrainian Armed Forces/Handout via REUTERS

Maciej Korowaj

Podpułkownik rezerwy, absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej im. Stefana Czarneckiego w Poznaniu (specjalność Dowodzenie Pododdziałami Czołgów), Uniwersytetu Adama Mickiewicza, Akademii Obrony Narodowej oraz Uniwersytetu Warszawskiego. 

Zawodową służbę wojskową pełnił między innymi w jednostkach 1. Dywizji Zmechanizowanej, 11. Dywizji Kawalerii Pancernej oraz Służby Wywiadu Wojskowego Ministerstwa Obrony Narodowej. 

Pracownik naukowo-dydaktycznych Uniwersytetu w Białymstoku na Wydziale Stosunków Międzynarodowych. Ekspert Instytutu Wschodniej Flanki specjalizujący w zagadnieniach bezpieczeństwa i analiz informacyjnych oraz taktyce, operacji, strategii Białorusi, Rosji, Ukrainy, Chin. 

„Rzeczpospolita”: Jak można teraz scharakteryzować sytuację na froncie?

Ppłk rez. Maciej Korowaj: Jest dynamiczna. Ostatnie meldunki, które znam, mówią, że Ukraińcy z powrotem są w centrum Pokrowska, ale zaraz może być odwrotna sytuacja. Jest pewna stabilizacja, jeżeli chodzi o działania taktyczne, ale jeśli popatrzymy na linię frontu w latach 2023-2025, to ona w wymiarze strategicznym jakoś znacznie się nie zmieniła.

Pozostało jeszcze 98% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Konflikty zbrojne
Amerykański plan pokojowy dla Ukrainy oparty na rosyjskim dokumencie. Kulisy powstania projektu
Materiał Promocyjny
Kiedy obawy rosną, liczy się realne wsparcie
Konflikty zbrojne
Steve Witkoff pojedzie do Moskwy. Donald Trump: Rosja pójdzie na ustępstwa
Konflikty zbrojne
Ukraińcy: Nie wiemy dokładnie, kto jest w rosyjskiej niewoli
Konflikty zbrojne
Izrael zbombardował stolicę Libanu. W ataku zginął szef sztabu Hezbollahu
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępcy zwiększają skalę ataków na urządzenia końcowe – komputery i smartfony
Konflikty zbrojne
Genewa. Marco Rubio obwieszcza sukces rozmów. Sugeruje, że na plan zgodzi się również Rosja
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama