Cały pas drogi musi być wyraźnie oznaczony, aby można było mówić o zasiedzeniu służebności. To sedno najnowszego orzeczenia Sądu Najwyższego.
Czytaj także: Działkowicze mają prawo do drogi dojazdowej
Zbigniew F. domagał się ustanowienia służebności drogi koniecznej biegnącej od szosy do jego nieruchomości w miejscu istniejącej od lat drogi polnej znajdującej się na działce sąsiada, z której on i jego ojciec korzystali. Działki odgradzał rów melioracyjny, więc kiedy go w latach 60. pogłębiono, postawili na nim mostek z podkładów kolejowych, a liczącą 76 m drogę posypywali kamieniami. Tak sprawy się miały przez lata. Dopiero kiedy sąsiada zastąpił syn, zdemontował mostek, ustawił szlaban, a przejazd zaorał.
Zgodnie z art. 292 kodeksu cywilnego można nabyć służebność gruntową przez zasiedzenie tylko gdy polega na korzystaniu z trwałego i widocznego urządzenia. Zasiedzenie, dodajmy, oznacza, że „nabywca" nic nie musi płacić za korzystanie z niej.
Sąd rejonowy stwierdził zasiedzenie drogi. W uzasadnieniu wskazał, że wprawdzie samo przejeżdżanie drogą przez lata, a nawet okazjonalne podsypywanie jej nie mogłoby doprowadzić do zasiedzenia, ale – w jego ocenie – wytyczenie szlaku było możliwe, a owym urządzeniem był mostek, bez którego przejazd byłby niemożliwy. Był też wymagany okres do zasiedzenia (wtedy 20 lat) – warunek ten został spełniony już w 1988 roku.