Pani Izabela szukała małego, dwupokojowego mieszkania w nowym budownictwie. Na jednym z portali znalazła taką ofertę. – Ogłoszenie wyglądało zachęcająco, a cena była przystępna – opowiada kobieta.
Klientka zadzwoniła do agencji, która zamieściła ofertę, i umówiła się na obejrzenie mieszkania. – Pośrednik zaprowadził mnie do starego, odrapanego budynku z wielkiej płyty, kilkadziesiąt lat starszego niż w reklamie – wspomina czytelniczka „ŻW”.
Od tego typu nieprawidłowości aż roi się w ofertach agencji nieruchomości. Jeden z większych doradców rynku mieszkaniowego przygotował właśnie raport, w którym przeanalizował ogłoszenia o sprzedaży mieszkań. Najpoważniejszy grzech pośredników dotyczy metrażu mieszkania. – Często jest on zawyżany albo powierzchnia jest mierzona od podłogi, mimo że w lokalu są skosy – tłumaczy jeden z analityków.
I ostrzega: – Do powierzchni lokalu wliczany jest też m.in. metraż piwnicy, komórek czy miejsc parkingowych.
Agenci potrafią też podać lepszy niż w rzeczywistości stan techniczny mieszkania oraz opis okolicy.