Nieruchomością rolną może być nawet pas startowy, przez co podlega rygorom ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego. To sedno piątkowego wyroku Sądu Najwyższego.
Biznes na pasie
Kwestia ta miała zasadnicze znaczenie dla procesu, który Agencji Nieruchomości Rolnych wytoczyli małżonkowie Ryszard i Danuta N. Chcieli oni nabyć nieruchomość o powierzchni ponad 250 ha po zlikwidowanym lotnisku wojskowym w gminie Krzykały na Mazurach. Zamierzali tam wybudować farmę wiatrową. Twierdzili, że teren nie miał nigdy charakteru rolnego, zatem ANR nie mogła skorzystać z prawa pierwokupu. Dodajmy, że gdy doszło do transakcji (2006 r.), ceny ziemi były niższe, tak więc było o co się spierać.
Podobne plany miał poprzedni właściciel – spółka, która kupiła ten teren od Skarbu Państwa, ale zbankrutowała. Syndyk wystawił grunt na sprzedaż. Zawarł z państwem N., których oferta była najlepsza, umowę pod warunkiem, że ANR nie skorzysta z pierwokupu. Agencja jednak skorzystała.
Zgodnie z ustawą o ukształtowaniu ustroju rolnego (art. 3 ust. 7) agencji przysługuje prawo pierwokupu w razie sprzedaży nieruchomości rolnej, chyba że zachodzi któryś z wyjątków przewidzianych w ustawie (szczegóły w ramce).
Sąd Okręgowy w Olsztynie, a następnie apelacyjny w Białymstoku oddaliły pozew, wskazując, że małżonkowie N. nie mają kwalifikacji rolniczych, a to, że posiadają ok. 7 ha ziemi, nie oznacza, iż prowadzą własne gospodarstwo rolne. Grunt rolny bowiem wydzierżawili, a na reszcie postawili hotel. Utrwalone jest stanowisko SN, że samo dzierżawienie gruntu rolnego nie oznacza prowadzenia gospodarstwa. Na dodatek mieszkali w miasteczku oddalonym ok. 10 km od swojej działki i 35 km od terenów po dawnym lotnisku.