Analitycy podtrzymują, że koszt dla sektora mógłby sięgnąć 50–60 mld zł. Ile będzie ostatecznie? To zależy, ilu klientów pójdzie do sądów i jak te będą orzekać. Bardziej realny jest koszt rzędu 20–30 mld zł rozłożony na kilka lat. Nie jest konieczne skokowe zwiększenie odpisów na te kredyty już teraz, więc uderzenie w kapitały banków, które mogłoby zaszkodzić akcji kredytowej i gospodarce, będzie także rozłożone w czasie. KNF ocenia, że sektor bankowy jest przygotowany i dobrze dokapitalizowany dlatego katastrofy nie będzie.
Sąd Okręgowy w Warszawie poinformował, że sprawa Dziubaków może wrócić na wokandę już w listopadzie.
Jak usunąć klauzule
Trybunał opowiedział się w wyroku za stanowiskiem rzecznika generalnego TS Giovanniego Pitruzelli. Polski rząd też zresztą uważał, że z umowy kredytu należy usuniąć niedozwoloną indeksację. Umowa w takim wypadku będzie obowiązywać dalej jako kredyt czysto złotowy, zachowując oprocentowanie jak za kredyt we frankach (LIBOR), niższe od złotowego.
– Takie rozwiązanie pozwala zaoszczędzić frankowiczowi 60–100 tys. zł i gwarantuje, że kwota kredytu będzie stała, – ocenia adwokat Marcin Szymański, obserwujący proces w Luksemburgu.
TSUE orzekł, że przepisy unijne (dyrektywa o nieuczciwych warunkach umów) nie pozwalają, aby sąd krajowy, w tym wypadku polski, eliminując z umowy frankowej klauzulę niedozwoloną (chodzi o mechanizmy indeksacyjne, przerzucające ryzyko walutowe na konsumenta) uzupełniał powstałą w ten sposób lukę interpretacjami, odwołując się do dobrych obyczajów. Nie można też zastępować wyeliminowanego mechanizmu indeksacyjnego np. kursem średnim NBP – chyba że konsument się na to zgodzi. Dotychczas konsumenci się nie godzili, bo pozwalało to frankowiczowi odzyskać średnio ok. 5 tys. zł na kredycie.
– Ocenę możliwości dalszego obowiązywania umowy Trybunał pozostawia sądom krajowym (w tym wypadku polskiemu), formułując dla nich wyraźne wskazówki w tym względzie. TSUE dopuszcza możliwość unieważnienia umowy, jeżeli jest to dla konsumenta do zaaprobowania – wskazuje dr Aneta Wiewiórowska-Domagalska z European Legal Studies Institute Uniwersytetu w Osnabrück.