Korespondencja z Kataru
Trzęsienie ziemi trwało kilka minut. Japończycy rzucili się na Hiszpanów tak agresywnym pressingiem, że dryblingiem z piłką musiał uciekać nawet bramkarz Unai Simon. To przyniosło skutek, podopieczni Hijame Moriyasu strzelili dwa gole. Rzeczy niezwykłe działy się w tym samym czasie na Al Bayt, gdzie Niemcy przegrywali z Kostaryką. Przez moment zarówno oni, jak i Hiszpanie byli poza turniejem.
Niemcy wrócili do meczu, zrobili swoje, ale odpadli. Nie pomogli im rywale, bo choć Hiszpanie rozbili obóz pod polem karnym rywali, to nie nacierali z werwą godną drużyny walczącej o wygraną. Japończycy obronili przewagę i wyprosili Niemców z turnieju.
Czytaj więcej
Rock and roll zagłuszył w Dausze muzykę klasyczną. Japończycy na kilka minut tak przygnietli Hiszpanów do pola karnego, że strzelili im dwa gole i zwyciężyli 2:1. Piłkarze z Kraju Kwitnącej Piłki wygrali grupę, choć jeszcze w przerwie meczu byli poza mundialem. Niemcy jadą do domu.
- Cud? Jaki cud? My po prostu wierzyliśmy w siebie i zrobiliśmy swoje - przyznaje w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Tanaka, który strzelił drugiego gola, zostając jednym z bohaterów wieczoru. To był kolejny dzień, kiedy pelerynę zakładali zmiennicy, bo asystował mu Kaoru Mitoma, który pojawił się na boisku kilka minut wcześniej. Podobnie jak Ritsu Doan, czyli strzelec pierwszego gola.