Mundial w Katarze. Gospodarz słaby jak nigdy

Katarczycy przegrali w meczu otwarcia 0:2 z Ekwadorem. Bohaterem strzelec dwóch goli Enner Valencia.

Publikacja: 21.11.2022 03:00

Gonzalo Plata (z lewej) i Abdelkarim Hassan

Gonzalo Plata (z lewej) i Abdelkarim Hassan

Foto: PAP/EPA

Korespondencja z Kataru

Organizatorzy najpierw zafundowali kibicom sprint przez historię - były maskotki i piosenki z poprzednich turniejów oraz uszlachetniony siwizną Morgan Freeman - a później po oczach uderzyła teraźniejszość. Emirowi Tamimowi w loży honorowej, tak samo jak cztery lata temu Władimirowi Putinowi, towarzyszyli szef FIFA Gianni Infantino i saudyjski książę koronny Mohammed bin Salman.

Sędzia gwizdnął, kibice śpiewali, wszystko szło dobrze aż do trzeciej minuty. Enner Valencia trafił do siatki, ale wcześniej był spalony. Minęło kilka chwil, kapitana Ekwadorczyków powalił bramkarz gospodarzy i sam Valencia znów trafił do siatki - tym razem prawidłowo.

Czytaj więcej

Mecz otwarcia: reasumpcji nie było

Nie pomógł zorganizowany doping fanów wystrojonych w katarskie koszulki, nie pomogło zatroskane spojrzenie Tamima. Ekwadorczycy organizowali naloty dywanowe na pole karne gospodarzy, kolejną bramkę dołożył Valencia i z każdą upływającą minutą coraz bardziej stawało się jasne, że może oglądamy nawet najsłabszą drużynę gospodarzy w całej historii mundiali.

Lokalni kibice i nie kibice już przed meczem otwarcia rozlali się po mieście. Jest wśród nich Ishan, uzbrojony w bujny, czarny wąs i katarską koszulkę. Mieszka tu od 17 lat, więc widział, jak Katar przemieniał się z pustyni w metropolię. Sam ją budował, jest robotnikiem. Teraz przyjeżdża na bulwar po pracy, żeby się bawić.

Eashwari mówi, że należy do klubu kibica Kerala Blasters FC z indyjskiego Kochi. Jej mąż Earnest, z zawodu ochroniarz, od kilku lat kieruje ekipą bębniarzy. Występują przy okazji różnych wydarzeń, a teraz przyszli do strefy kibica, żeby wyrazić swoją wdzięczność wobec Kataru i dać wsparcie piłkarzom.

On bawi się na bulwarze Lusail, ona w strefie kibica przy parku Al-Bidda. Oboje podkreślają, że działają z porywu serca i nikt im za dobrą zabawę nie płaci, choć obu grupom towarzyszy kilku wodzirejów-ochroniarzy, którzy co pewien czas reorganizują towarzystwo i dokumentują muzyczne popisy nagraniami na telefonach.

40-tysięczny FIFA Fan Festiwal, czyli największa strefa kibica, jest pełny. Bramy zamknięto. Na scenę wchodzą dawne gwiazdy: Roberto Carlos podnosi puchar dla mistrza świata, Bebeto robi kołyskę. Konferansjer mówi, że spełnia marzenia i zaprasza Gianniego Infantino, który wbiega na scenę z rozpiętą pod szyją koszulą, podwiniętymi rękawami, cały na biało.

Wystrzeliły już fajerwerki, drony utworzyły na niebie nazwę turnieju. Trwa na deptaku Cornishe festiwal świateł, spacerują tysiące ludzi.

Nie wiadomo, jak będzie wyglądał mecz Polaków z Meksykiem i czy wypełni trybuny. Jako kibice naszej reprezentacji w systemie biletowym oznaczyło się 21 tys. osób, ale tylko co czwarta pochodzi z naszego kraju. Reszta to prawdopodobnie mieszkańcy Kataru. Nie wiadomo, ilu ubierze biało-czerwone barwy i jak zorganizuje się doping. Polacy, podobnie jak inne europejskie reprezentacje, szykowali się do występu na mundialu w trybie wybitnie przyspieszonym. Katarczycy mieli dwa miesiące na spokojne treningi podczas zgrupowania w Marbelli, a sam projekt zaczęli przygotowywać już 12 lat wcześniej – kiedy już oficjalnie pozytywnym skutkiem zakończyły się ich starania o kupienie organizacji mistrzostw świata.

Mieli czas, żeby wychować kadrowiczów, choć początkowo próbowali także ich sobie kupić. Oferty gry dla Kataru dostali Ailton, Dede i Leandro, czyli czołowi piłkarze Bundesligi, którzy nie mieścili się w kadrze Brazylijczyków. Gospodarze mundialu potraktowali reprezentację jak drużynę klubową. Ailton zdążył już nawet podpisać umowę na 400 tys. euro rocznie z milionowym bonusem za sam kontrakt.

FIFA ugasiła ambicje i chciwość, zmieniając przepisy określające uprawnienie do gry w reprezentacji. Początkowo federacja ustanowiła wymóg dwuletniego zamieszkania na terenie kraju, dla którego piłkarz chce grać, później wydłużyła go do pięciu lat. Katarczycy musieli więc znaleźć nowe rozwiązanie.

Pomysł szukania talentów w biednych krajach Afryki zaszczepił im Josep Colomer, czyli odkrywca Leo Messiego. Zaczęło się od sprawdzenia w ciągu roku 430 tys. dzieciaków z 595 miasteczek i wiosek w siedmiu krajach. Najpierw podobno chodziło jedynie o to, aby ci młodzianie byli sparingpartnerami dla dojrzewających piłkarsko Katarczyków, ale dziś dla Kataru grają.

Ich domem jest kompleks Aspire. To bijące serce katarskiego sportu złożone nie tylko z kompleksu boisk (jedno pełnowymiarowe jest zadaszone), hal sportowych i basenu olimpijskiego, ale także hoteli, akademików, biblioteki, amfiteatru oraz centrum medycznego, którym zachwycali się Venus Williams, Rafael Nadal, Alex Ferguson, Carlo Ancelotti, Zlatan Ibrahimović czy Siergiej Bubka.

Jest dzień wolny, więc rytm tego serca zwalnia. Cień 5-gwiadkowego hotelu przypominającego pochodnię z ogniem olimpijskim pada na bryłę olbrzymiego budynku z hasłem: „Aspire. Akademia dziś, inspiracja jutro”. Skrzypią w oddali nienaoliwione huśtawki, na ogólnodostępnych boiskach więcej bramek niż młodych piłkarzy, choć lekki wiatr rozwiewa skwar popołudnia.

Futbol Katarczyków nie porywa. Miejscowych pasjonują raczej sokolnictwo i wyścigi wielbłądów, a najpopularniejszym sportem – za sprawą imigrantów – jest krykiet. Każdego ranka w dzień wolny, kiedy słońce nie zamienia jeszcze betonu w patelnię, na parkingi i place wylegają kilkunastoosobowe grupki z piłką i kijami. Dostali nawet od Katarczyków stadion, który wyrósł przy Asia Town.

Katar mundial musiał więc wziąć sposobem. Reprezentację gospodarze ulepili niby z zawodników obcych, a jednak swoich, skoro uczciwie ich wychowali.

Gospodarze mundialu w pierwszej rundzie odpadli tylko raz, 12 lat temu. Katarczycy zainwestowali dużo, aby taki wynik się nie powtórzył, ale już pierwszy mecz pokazał, że to raczej zadanie ponad ich siły.

Grupa A

∑ Senegal – Holandia

(17.00, TVP 1, TVP Sport)

Grupa B

∑ Anglia – Iran

(14.00, TVP 1, TVP Sport)

∑ USA – Walia

(20.00, TVP 1, TVP Sport)

Korespondencja z Kataru

Organizatorzy najpierw zafundowali kibicom sprint przez historię - były maskotki i piosenki z poprzednich turniejów oraz uszlachetniony siwizną Morgan Freeman - a później po oczach uderzyła teraźniejszość. Emirowi Tamimowi w loży honorowej, tak samo jak cztery lata temu Władimirowi Putinowi, towarzyszyli szef FIFA Gianni Infantino i saudyjski książę koronny Mohammed bin Salman.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Mundial 2022
Influencer świętował na murawie po zwycięstwie Argentyny. FIFA prowadzi dochodzenie
Mundial 2022
Messi wskrzesza przeszłość. Przed Argentyną otwiera się szansa na lepsze jutro
Mundial 2022
Hubert Kostka: Idźmy argentyńską drogą
Mundial 2022
Szymon Marciniak: Z dżungli na salony
Mundial 2022
Stefan Szczepłek o finale mundialu: Tylko w piłce takie rzeczy