Rozmowa z Jorge Nóbrega, wiceprezesem Grupo Globo

Za dziesięć lat nie będziemy mówić, że "wchodzimy do Internetu", by czegoś tam poszukać, bo będziemy w nim cały czas - mówi wiceprezes Grupo Globo, największego koncernu mediowego w Brazylii

Publikacja: 06.11.2014 00:27

Jorge Nóbrega, wiceprezes Grupo Globo, największego koncernu mediowego w Brazylii.

Jorge Nóbrega, wiceprezes Grupo Globo, największego koncernu mediowego w Brazylii.

Foto: materiały prasowe

Rz: Ile osób ogląda Wasz główny kanał, TV Globo?

Jorge Nóbrega: Nasz dzienny zasięg to ok. 92 mln ludzi. To jest średni zasięg, w czasie najlepszej oglądalności mamy znacznie wyższe wyniki. Każdego dnia mamy takie wyniki oglądalności, jakie stacje w USA osiągają podczas finałów Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej. Udział w rynku oglądalności w tzw. prime time (czasie najlepszej oglądalności –red.) tego jednego naszego kanału nadawanego naziemnie to ok. 45 proc. W Polsce, z tego co wiem, największe takie stacje mają ok. 15 proc.

- Tak, przechodzą teraz ciężkie chwile po przejściu na naziemne nadawanie cyfrowe, które spowodowało spadek ich udziałów w rynku.

W Brazylii walczymy teraz o to, by jak najwięcej częstotliwości zostało przeznaczone na nadawanie naziemne. Rząd przeprowadza kolejne aukcje, a my chcemy mieć możliwość udoskonalania w przyszłości sygnału nadawanego naziemnie - na rynku są już technologie 3D, 4K, 8K - takie rozwiązania potrzebują więcej przestrzeni.

- Ile jest cyfrowych stacji nadawanych naziemnie w Brazylii?

Każdy nadawca ma swoje własne sieci nadawcze. W Brazylii jest 119 takich nadawców. My jesteśmy grupą telewizyjną, więc produkujemy rozmaite treści telewizyjne, lokalne sieci nadawców mają lokalne programy, głównie informacyjne. Korzystamy z ich materiałów w naszym codziennym serwisie informacyjnym o 19:00.  Samodzielnie dosyłamy swój sygnał w pięciu miastach, gdzie mamy swoje oddziały:  Rio de Janeiro, Sao Paulo, Belo Horizonte, Brasilia i Recife. W pozostałych regionach nasz naziemny sygnał dosyłają inni, afiliowani przy nas nadawcy, z których każdy zainwestował w konieczną do tego infrastrukturę. Aktualnie nadajemy naziemne stacje równolegle analogowo i cyfrowo. Całkowite przejście na nadawanie cyfrowe jest spodziewane w 2018 r. Z afiliowanymi nadawcami dzielimy się też wpływami reklam. My sprzedajemy reklamy krajowe, a oni: lokalne, które my także nadajemy i dzielimy się wpływami po połowie.

- Ile reklam można w ciągu godziny nadać w brazylijskiej telewizji? W Polsce 12.

U nas to jest więcej, chyba średnio na godzinę ok. 18 minut i bardzo walczymy o to, by ta liczba nie malała. Ale to średnie dane, możemy sobie decydować, w jakich godzinach nadajemy ich więcej, a w jakich mniej. Oczywiście nie nadużywamy tej możliwości w prime time, bo wtedy tracilibyśmy widownię.

- Macie telewizję , radio i prasę. Myśleliście kiedyś o kupnie operatora płatnej telewizji?

Byliśmy kiedyś dystrybutorami, ale dziś prawo już na to nie pozwala. Jeśli jest się producentem telewizyjnym lub właścicielem stacji telewizyjnych, nie można jednocześnie mieć platformy dystrybucyjnej : ani kablówki ani platformy satelitarnej. Należeli do nas kiedyś dwaj duzi operatorzy w Brazylii: Sky Brasil i Net, wciąż mamy w nich kilkuprocentowe udziały, bo prawo pozwala mieć do 20 proc. udziałów, ale nie ma zgody na kontrolowanie dystrybutorów przez nadawców. Widoczne na świecie procesy konsolidacyjne między tego rodzaju firmami nie są tu więc dozwolone. W płatnej telewizji mamy ok. 33 proc. udziałów w widowni dzięki naszym 36 dodatkowym kanałom.

- Czy wciąż jest na brazylijskim rynku miejsce na nowe stacje?

Na rynku trwa walka, bo kanały o mocnej rynkowej pozycji rynkowej, jak ESPN, Disney czy nasze kanały – mają dobre widownie i operatorzy, którzy mają już w ofercie po 200 stacji,  nie chcą kolejnych, za które musieliby płacić. No chyba, że są im one oferowane za darmo.

- Czy publiczna telewizja jest w Brazylii silna, jeśli chodzi o udziały w rynku?

Niezbyt. Mamy wielu państwowych nadawców.

- W Polsce to wciąż jeden z wiodących nadawców, nadawał zresztą waszą „Niewolnicę Isaurę" w latach 80-tych. Była w Polsce bardzo popularna.

Tak, wtedy nie mieliście zdaje się żadnych innych stacji. Tak było zresztą nie tylko w Polsce. Także w innych krajach – Francji, Niemczech, we Włoszech. Dopiero potem rynek się sprywatyzował. Państwowy kanał TV Brasil powstał ok. 10 lat temu za czasów jednego z pierwszych rządów prezydenta Luli. Oprócz tego istnieją telewizje uniwersyteckie, lokalne, finansowane przez jednostki lokalnych władz, ale one nie mają istotnych udziałów w rynku i w związku z tym nie są naszymi konkurentami.

- A Internet jest?

Tak. Nasi najwięksi konkurenci to media cyfrowe, głównie Google. Każda duża agencja reklamowa w Brazylii przyzna dziś, że duża kampania reklamowa wymaga w Brazylii pokazania się w TV Globo, naszych kanałach satelitarnych oraz w YouTube lub w mechanizmach wyszukiwarki Google. Google jest dziś drugą co do wielkości firmą mediową w Brazylii pod kątem przychodów reklamowych. Z reklamowym rynkiem wartym ok. 15 mld dol. jesteśmy czwartym albo piątym rynkiem reklamowym na świecie. Do telewizji wędruje z tego ok. 60 proc. Płatna telewizja to tylko 5-6 proc. tego rynku. Internet ma może wraz z Google, choć Google nie podaje swoich wyników w Brazylii, ok. 8 proc., czyli mniej więcej tyle, ile ma cały rynek gazet.

- Jak wygląda rynek gazet?

Mamy w portfolio kanały telewizyjne, radio i prasę. Te dwa ostatnie kurczą się, a telewizja przeżywa rozkwit – jej wpływy rosną, nasycenie płatną telewizją wciąż jest bardzo niskie, bo wynosi tylko ok. 30 proc. Nasze roczne przychody wynoszą ok. 7 mld dol. Jesteśmy dużym koncernem, choć nie tak dużym, jak Time Warner czy Disney. Mamy też międzynarodowe stacje, ale to bardzo mała część naszego biznesu.

- A macie w Globo jakiś niezależny serwis wideo w sieci?

Nie, bo w ten sposób zakłócilibyśmy obecny porządek na rynku. Mamy GlobosatPlay, Telecine Play mamy SporTV Play, ale mogą mieć dostęp do tych usług tylko subskrybenci dystrybutorów telewizyjnych oferujących nasze kanały. Mamy potrzebną wiedzę i technologię do uruchomienia niezależnego serwisu tego typu, ale nie zrobimy tego, dopóki nie uznamy, że to rozwiązanie lepsze od obecnie funkcjonujących. TV Globo ma swoja własną platformę i własnych subskrybentów: Globo.com. Można się tam zarejestrować i oglądać nasze telenowele on-line, ale już po premierze w tradycyjnej linearnej telewizji. Produkujemy też dedykowane Internetowi krótkie formy, czasem są to spin-offy znanych już  z telewizji programów, które odniosły sukces. Mamy w Globo.com 400 tys. subskrybentów, dostęp do tej platformy kosztuje 10 reali miesięcznie – ok. 4 dol. Pewnego dnia pewnie zdecydujemy się na większą własną platformę w sieci, ale jeszcze nie teraz.

- Jaki wpływ miało na brazylijski rynek wejście Netfliksa?

Jest trzecim najważniejszym dystrybutorem treści wideo w sieci. Nie podaje wprawdzie żadnych liczb dotyczących naszego rynku, ale szacujemy, że ma tu 1,7 mln subskrybentów. Nie oferuje jednak żadnych treści brazylijskich. Nie sprzedajemy im ich, choć byli nimi zainteresowani. Treści, jakie mają – amerykańskie seriale, nieco bardziej wyrafinowaną ofertę filmową i klasykę, nie są aż tak pociągające dla widzów.

- Czy w związku z niewesołymi prognozami dla brazylijskiego PKB w przyszłym roku spodziewacie się także stagnacji albo wręcz spadku na rynku reklamy?

Na pewno nie ze względu na prognozy dla PKB. W naszym przypadku relacja rynku reklamy do PKB wynosi ok. 1,8 proc., to taka światowa średnia. Na całym świecie stosunek wartości rynku reklamy do PKB jest coraz niższy, bo reklama w coraz istotniejszym Internecie jest tania. Nie wiem, czy ten wskaźnik się obniży, nie wiadomo czy w przyszłym roku spadnie nasze PKB. To, co dzieje się, gdy mamy do czynienia z recesją, to skupianie się reklamodawców na liderach rynku, największych stacjach telewizyjnych. Więc my, jako lider, możemy odczuć wtedy, że wzrośnie nasz udział w rynku reklamy kosztem pozostałych nadawców. Podobnie bywało z tygodnikami opinii, ale teraz w ogóle wszędzie tracą one pozycję rynkową. W ciągu tygodnia przeglądamy informacje w Internecie, nie ma już potem chęci, żeby czytać to samo w tygodniku, więc tracą rynek. Mamy wśród naszych tytułów prasowych tygodnik, drugi na rynku w Brazylii – „Epoca", pierwszym jest „Veja". Widzimy, że ten biznes cierpi.

- Problem z tym, że jeśli upadnie, powróci pytanie o jakość treści w Internecie. Portale, zwłaszcza w warstwie informacyjnej, często zamieszczają słabej jakości materiały.

To prawda. W USA trwa teraz debata o publicznym finansowaniu mediów. Bo oczywiście każdy może mieć  bloga, ale żeby gdzieś pojechać i przeprowadzać wywiady, poszukiwać informacji, trzeba być profesjonalnym dziennikarzem. W dodatku w Internecie mamy teraz te tzw. treści natywne...

- Też mieliśmy w Polsce gorącą debatę na ten temat, bo taka formę reklamy zaczął promować jeden z naszych portali.

Dziennikarstwo jednak przetrwa, bo oznacza zaufanie i szacunek – tylko tak mogą działać media. Mamy w Globo portal informacyjny G1. Ale też wszystkie nasze największe gazety w Brazylii mają takie witryny i chyba wszystkie już korzystają w nich z paywalli. Mamy paywall w „O Globo", mają go też „Folhia" i „Estado" oraz oczywiście „Valor Economico" (ekonomiczny dziennik po połowie należący do wydawcy „O Globo" i „Folhia" – red.). Wzorem „New York Timesa" mają też jednak w tych systemach luki, które pozwalają na przeczytanie w określonym czasie części tekstów za darmo. Czytelnicy są bowiem przyzwyczajeni do czytania w Internecie za darmo i nie chcą płacić za te treści, które mogą też znaleźć gdzie indziej.

- Jak sprawdzają się tablety, jako urządzenia do czytania gazet?

Nie okazały się takim sukcesem, jak się spodziewano. Są badania, które pokazują, że czytanie prasy na tablecie jest dopiero siódmą aktywnością podejmowaną przez właścicieli tych urządzeń. A wydawało mi się, że to idealne urządzenia do czytania gazet.

- Może dlatego, że tablety są tu znacznie droższe niż w Europie.

To prawda, że z powodu naszego systemu podatkowego są tu znacznie droższe, ale według mnie w tym przypadku nie ma to znaczenia. Jeśli już kogoś stać na tablet, można sobie wyobrazić, że będzie to właśnie ktoś z grupy zazwyczaj czytającej prasę.

- Podstawowymi produkcjami Globo wciąż są telenowele, które potem nadajecie głównie na tradycyjnej antenie linearnej telewizji. Widzicie już, że cyfryzacja zmienia to, jak widzowie korzystają z tych treści?

Tak, ale ani komórki ani tablety nie są wrogami telewizji. To po prostu drugie ekrany uzupełniające się nawzajem. Oglądam telenowelę i jednocześnie komentuję  to, co widzę na ekranie, z tabletu na Facebooku albo na komórce przez WhatsApp. Dlatego np. dla widzów naszego muzycznego talent show „Superstar" mamy specjalną mobilną aplikację, przez którą można posłuchać muzyki z show, głosować i powymieniać się uwagami. Każdy nasz produkt ma dziś takie osobne projekty w Internecie. Wielu rzeczy musimy się jeszcze w tych nowych obszarach działalności nauczyć  z zakresu innowacji i tworzenia krótkich form z myślą o Internecie i użytkownikach mobilnych, ale to, czego dziś brakuje na rynku, to kompleksowy sposób mierzenia zasięgów na wszystkich platformach. Jeśli mamy VoD, OTT (wideo w sieci – red.) i inne tego rodzaju rozwiązania, trzeba tez mieć narzędzie, które pokazuje, że jest tam widownia.

- W USA Nielsen bada już w ten sposób.

To też nie są jeszcze idealne dane.  Jako nadawca chcę widzieć, jak odbiorca dokładnie korzysta z moich mediów w ciągu dnia. Pewnie rano, pijąc kawę, włącza rano radio i pewnie jest to stacja CBN, potem sprawdza w Internecie dodatkowe newsy np. na G1 i przez cały dzień korzysta z naszych treści na różnych naszych platformach, ale nie potrafimy dziś zmierzyć ich odbiorców na wszystkich platformach jednocześnie. A to oznacza, że nie możemy ich w ten sposób sprzedać reklamodawcom. Powinniśmy móc to robić. W Brazylii mamy świetny sposób mierzenia telewizji, dzięki badaniom telemetrycznym możemy właściwie na bieżąco śledzić wyniki oglądalności, ale na analogiczne rozwiązania dla wszystkich mediów wciąż czekamy.

- Młodzi ludzie oglądają telenowele czy ich widownia się starzeje?

Widownia starzeje się, ale to nie znaczy, że młodzi ludzie ich nie oglądają. Trudno na razie  powiedzieć, jakimi widzami będą dzisiejsi 14-15-latkowie. Oglądają materiały z telewizji, ale tylko na żądanie i pewnie też tak będą oglądać telenowele. Linearna telewizja na pewno przeminie. Za dziesięć lat na pewno nikt nie będzie wracał do domu na godzinę 21:00 (godzina, w której rusza najpopularniejsze pasmo telenowel w Brazylii – red.), żeby obejrzeć telenowelę. Linearna telewizja w czasie rzeczywistym będzie mieć sens tylko w przypadku rozgrywek sportowych, relacji z bieżących  ważnych wydarzeń oraz rozrywkowych na żywo – jak koncerty. Pozostałe materiały będą nadawane głównie w trybie „na żądanie". Telenowele specyficznym produktem. Nadajemy je codziennie i jeśli przegapi się jeden odcinek, trzeba to nadrobić – pewnie przez to trochę później niż inne materiały przejdzie w tryb na żądanie.

To, z czym musimy się teraz uporać, to to, że nasi widzowie prosto sprzed telewizorów przesiadają się na komórki, przeskakując etap komputera.  Dlatego szybko szukamy sposobu na dostarczanie im tam adekwatnych treści, 3-5-minutowych, a to z kolei formy, na których trudno zarobić z reklam. Disney kupił w tym roku producenta treści wideo dla YouTube'a – Maker Studios, który wyprodukował już 60 tys. kanałów: dziewczynki prezentujące, jak się malować, rozmaite gry i tak dalej. Disney zapłacił za trę firmę bajońską sumę 0,5 mld dol. i próbuje teraz jakoś połączyć swoją tradycyjną działalność z tym zakupem. Ale on niestety jeszcze nie zarabia.

- Czy piractwo jest w Brazylii problemem?

Głównie walczymy z kradzieżą sygnału w platformach satelitarnych. W sieci mamy indywidualną umowę z Google, mówimy na nią „digital fingerprint", w ramach której Google zdejmuje z Internetu wszystkie nielegalnie pojawiające się tam nasze treści od razu po tym, kiedy na nie wskażemy. W Brazylii mamy teraz nowe prawo w sieci, nazywa się „notice¬ice" i polega na tym, że kiedy my wskazujemy na pirackie treści w sieci dostawcy internetowemu, on wskazuje na nie właścicielowi domeny, a sam zasłania się tłumaczeniem, że nic o tym nie wiedział. Stąd nasza skuteczniejsza w praktyce indywidualna umowa z Google. Likwidowanie pirackich treści w sieci jest dla nas ważne, bo  bo jesteśmy po YouTube drugim największym kanałem wideo w Brazylii, mamy jedną piątą jego widowni.

- Zgadza się pan, że za 10 lat wszystko będzie nam płynąc do domu przez kabel z Internetem?

Myślę, że przetrwa kombinacja różnych rozwiązań, bo np. nadawanie telewizyjne jest znacznie efektywniejsze w modelu on-the-air niż przez Internet, bo w Internecie trzeba docierać w ten drugi sposób z sygnałem do każdego gospodarstwa domowego osobno, a nadawanie rozsiewcze drogą naziemną to docieranie od razu do wszystkich. Na pewno jednak za 10 lat nie będziemy już w ogóle używać określenia: włączyć Internet, sprawdzić coś w Internecie. Po prostu dlatego, że cały czas w nim będziemy.

CV

Jorge Nóbrega jest wiceprezesem wykonawczym Grupo Globo, działającego od 49 lat brazylijskiego koncernu mediowego, do którego należą telewizje (naziemny kanał TV Globo i ponad 30 kodowanych stacji tematycznych), radia (m.in. stacja CBN) i prasa (m.in. dziennik „O Globo" i tygodnik „Epoca").  Globo wyprodukowało ok. 300 telenowel, w tym m.in. „Niewolnicę Isaurę". Przychody Grupo Globo w 2013 r. wyniosły 6,2 mld dol.

Rz: Ile osób ogląda Wasz główny kanał, TV Globo?

Jorge Nóbrega: Nasz dzienny zasięg to ok. 92 mln ludzi. To jest średni zasięg, w czasie najlepszej oglądalności mamy znacznie wyższe wyniki. Każdego dnia mamy takie wyniki oglądalności, jakie stacje w USA osiągają podczas finałów Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej. Udział w rynku oglądalności w tzw. prime time (czasie najlepszej oglądalności –red.) tego jednego naszego kanału nadawanego naziemnie to ok. 45 proc. W Polsce, z tego co wiem, największe takie stacje mają ok. 15 proc.

Pozostało 96% artykułu
Media
Donald Tusk ucisza burzę wokół TVN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Media
Awaria Facebooka. Użytkownicy na całym świecie mieli kłopoty z dostępem
Media
Nieznany fakt uderzył w Cyfrowy Polsat. Akcje mocno traciły
Media
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Media
Gigantyczne przejęcie na Madison Avenue. Powstaje nowy lider rynku reklamy na świecie