- Może dlatego, że tablety są tu znacznie droższe niż w Europie.
To prawda, że z powodu naszego systemu podatkowego są tu znacznie droższe, ale według mnie w tym przypadku nie ma to znaczenia. Jeśli już kogoś stać na tablet, można sobie wyobrazić, że będzie to właśnie ktoś z grupy zazwyczaj czytającej prasę.
- Podstawowymi produkcjami Globo wciąż są telenowele, które potem nadajecie głównie na tradycyjnej antenie linearnej telewizji. Widzicie już, że cyfryzacja zmienia to, jak widzowie korzystają z tych treści?
Tak, ale ani komórki ani tablety nie są wrogami telewizji. To po prostu drugie ekrany uzupełniające się nawzajem. Oglądam telenowelę i jednocześnie komentuję to, co widzę na ekranie, z tabletu na Facebooku albo na komórce przez WhatsApp. Dlatego np. dla widzów naszego muzycznego talent show „Superstar" mamy specjalną mobilną aplikację, przez którą można posłuchać muzyki z show, głosować i powymieniać się uwagami. Każdy nasz produkt ma dziś takie osobne projekty w Internecie. Wielu rzeczy musimy się jeszcze w tych nowych obszarach działalności nauczyć z zakresu innowacji i tworzenia krótkich form z myślą o Internecie i użytkownikach mobilnych, ale to, czego dziś brakuje na rynku, to kompleksowy sposób mierzenia zasięgów na wszystkich platformach. Jeśli mamy VoD, OTT (wideo w sieci – red.) i inne tego rodzaju rozwiązania, trzeba tez mieć narzędzie, które pokazuje, że jest tam widownia.
- W USA Nielsen bada już w ten sposób.
To też nie są jeszcze idealne dane. Jako nadawca chcę widzieć, jak odbiorca dokładnie korzysta z moich mediów w ciągu dnia. Pewnie rano, pijąc kawę, włącza rano radio i pewnie jest to stacja CBN, potem sprawdza w Internecie dodatkowe newsy np. na G1 i przez cały dzień korzysta z naszych treści na różnych naszych platformach, ale nie potrafimy dziś zmierzyć ich odbiorców na wszystkich platformach jednocześnie. A to oznacza, że nie możemy ich w ten sposób sprzedać reklamodawcom. Powinniśmy móc to robić. W Brazylii mamy świetny sposób mierzenia telewizji, dzięki badaniom telemetrycznym możemy właściwie na bieżąco śledzić wyniki oglądalności, ale na analogiczne rozwiązania dla wszystkich mediów wciąż czekamy.
- Młodzi ludzie oglądają telenowele czy ich widownia się starzeje?
Widownia starzeje się, ale to nie znaczy, że młodzi ludzie ich nie oglądają. Trudno na razie powiedzieć, jakimi widzami będą dzisiejsi 14-15-latkowie. Oglądają materiały z telewizji, ale tylko na żądanie i pewnie też tak będą oglądać telenowele. Linearna telewizja na pewno przeminie. Za dziesięć lat na pewno nikt nie będzie wracał do domu na godzinę 21:00 (godzina, w której rusza najpopularniejsze pasmo telenowel w Brazylii – red.), żeby obejrzeć telenowelę. Linearna telewizja w czasie rzeczywistym będzie mieć sens tylko w przypadku rozgrywek sportowych, relacji z bieżących ważnych wydarzeń oraz rozrywkowych na żywo – jak koncerty. Pozostałe materiały będą nadawane głównie w trybie „na żądanie". Telenowele specyficznym produktem. Nadajemy je codziennie i jeśli przegapi się jeden odcinek, trzeba to nadrobić – pewnie przez to trochę później niż inne materiały przejdzie w tryb na żądanie.
To, z czym musimy się teraz uporać, to to, że nasi widzowie prosto sprzed telewizorów przesiadają się na komórki, przeskakując etap komputera. Dlatego szybko szukamy sposobu na dostarczanie im tam adekwatnych treści, 3-5-minutowych, a to z kolei formy, na których trudno zarobić z reklam. Disney kupił w tym roku producenta treści wideo dla YouTube'a – Maker Studios, który wyprodukował już 60 tys. kanałów: dziewczynki prezentujące, jak się malować, rozmaite gry i tak dalej. Disney zapłacił za trę firmę bajońską sumę 0,5 mld dol. i próbuje teraz jakoś połączyć swoją tradycyjną działalność z tym zakupem. Ale on niestety jeszcze nie zarabia.
- Czy piractwo jest w Brazylii problemem?
Głównie walczymy z kradzieżą sygnału w platformach satelitarnych. W sieci mamy indywidualną umowę z Google, mówimy na nią „digital fingerprint", w ramach której Google zdejmuje z Internetu wszystkie nielegalnie pojawiające się tam nasze treści od razu po tym, kiedy na nie wskażemy. W Brazylii mamy teraz nowe prawo w sieci, nazywa się „notice¬ice" i polega na tym, że kiedy my wskazujemy na pirackie treści w sieci dostawcy internetowemu, on wskazuje na nie właścicielowi domeny, a sam zasłania się tłumaczeniem, że nic o tym nie wiedział. Stąd nasza skuteczniejsza w praktyce indywidualna umowa z Google. Likwidowanie pirackich treści w sieci jest dla nas ważne, bo bo jesteśmy po YouTube drugim największym kanałem wideo w Brazylii, mamy jedną piątą jego widowni.
- Zgadza się pan, że za 10 lat wszystko będzie nam płynąc do domu przez kabel z Internetem?
Myślę, że przetrwa kombinacja różnych rozwiązań, bo np. nadawanie telewizyjne jest znacznie efektywniejsze w modelu on-the-air niż przez Internet, bo w Internecie trzeba docierać w ten drugi sposób z sygnałem do każdego gospodarstwa domowego osobno, a nadawanie rozsiewcze drogą naziemną to docieranie od razu do wszystkich. Na pewno jednak za 10 lat nie będziemy już w ogóle używać określenia: włączyć Internet, sprawdzić coś w Internecie. Po prostu dlatego, że cały czas w nim będziemy.
CV
Jorge Nóbrega jest wiceprezesem wykonawczym Grupo Globo, działającego od 49 lat brazylijskiego koncernu mediowego, do którego należą telewizje (naziemny kanał TV Globo i ponad 30 kodowanych stacji tematycznych), radia (m.in. stacja CBN) i prasa (m.in. dziennik „O Globo" i tygodnik „Epoca"). Globo wyprodukowało ok. 300 telenowel, w tym m.in. „Niewolnicę Isaurę". Przychody Grupo Globo w 2013 r. wyniosły 6,2 mld dol.