Wydany niedawno, drugi po „Ogólnej teorii wszystkiego", zbiór felietonów autora przyda się miłośnikom podróży polskimi kolejami, w których nie zawsze jest do śmiechu. Bo choć publicyście można zarzucić przesadną rozwlekłość niektórych wątków, a czasami i przerost formy nad treścią, to nie można mu odmówić celnego wypunktowania paradoksów polskiej rzeczywistości.

Zalewski wziął na warsztat wiele kwestii życia społeczno-politycznego: od zasad rządzących medialnym światkiem przez galimatiasy codzienności, życie singli, obyczaje aż po wydarzenia na Wiejskiej. Mimo że nieraz o tym słyszeliśmy lub czytaliśmy, felietony robią wrażenie, bo ich autor odkłada na bok tendencje do moralizowania i unika narzekania na Polaków. Pisze z dystansem, również do siebie samego.

Często zbacza z wydeptanych jedynie słusznymi racjami ścieżek – zachęca na przykład do podejmowania decyzji wbrew radom analityków finansowych. Przekonuje o korzyściach płynących z głupoty polityków i tłumaczy, dlaczego kupowanie świątecznych prezentów powinno być przyjemnością... Niestety, nieraz trzeba przebrnąć przez kilka nic niewnoszących akapitów, by dotrzeć do oddającej istotę rzeczy zabawnej puenty.

Nieprzekonanych do tego rodzaju książek mogą zachęcić prowokacyjne tytuły felietonów: „Dekalog człowieka oglądniętego", „Eurosceptyczni zboczeńcy" czy „Kryzys lepszy od ONZ". A wszystko to przedstawione ciętym językiem, w lekkiej dziennikarskiej formie niewymagającej szczególnego skupienia.

Igor Zalewski, Pod wąs, Wyd. The Facto 2010