Oczywiście. Wierzę w najprostsze wartości. Bądź dobrym człowiekiem, sympatycznym partnerem i baw się dobrze. Dawaj z siebie mało, dostawaj dużo. To oczywiście żart.
[b]Ma pan jakieś zawodowe marzenia? Są reżyserzy, z którymi chciałby pan pracować?[/b]
Film z Romanem Polańskim był spełnieniem marzeń. Marzenie niespełnione to Martin Scorsese. Ale wie pani, jak jest w tym zawodzie z marzeniami. Człowiek sobie wymyśli Bóg wie co, a potem i tak bierze to, co przychodzi do niego na biurko. Mówię to bez goryczy. Propozycji mam sporo i niektóre są naprawdę ciekawe.
[b]Europejczycy, którzy znajdą się w Stanach, zwykle wybrzydzają. Wielu z nich nawet nie chce na stałe zamieszkać za oceanem. Więcej, amerykańskie gwiazdy coraz częściej kupują domy w Londynie i na Lazurowym Wybrzeżu. Tymczasem pan, rodowity Irlandczyk, od lat mieszka w Ameryce.[/b]
Uwielbiam Stany. Znakomicie się tam czuję. W Nowym Jorku oddycham pełną piersią, kocham energię tego miasta, galerie sztuki, knajpki, Central Park, którego zieleń daje wytchnienie, kiedy człowiek na chwilę chce się zatrzymać w biegu. Równie bliskie jest mi zachodnie wybrzeże. Mamy domy w Malibu i na Hawajach. To są moje oazy.
[b]Podobno kilka lat temu przyjął pan amerykańskie obywatelstwo.[/b]
Tak. Wystąpiłem o nie, bo dzisiaj Ameryka jest moim miejscem na ziemi. Mieszkam tam od wielu lat, mam tam żonę, dzieci, pracę. Chciałem się poczuć pełnoprawnym obywatelem i na przykład móc głosować. Być, jak mówią Amerykanie, współodpowiedzialnym za losy kraju. Dla europejskiego ucha takie oświadczenie brzmi patetycznie, ale w Stanach ono coś znaczy.
[b]Przyznaję, że w czasie naszej rozmowy zadziwił mnie pan. Nie ma pan w sobie ani krztyny spięcia, rozedrgania i takiej specyficznej czujności, charakterystycznej dla aktorów. Skąd pan bierze ten wewnętrzny spokój?[/b]
Mam 56 lat, przeszedłem przez bardzo ciężkie chwile, ale tym bardziej potrafię docenić to, co mam. Dzisiaj czuję się szczęściarzem i daję sobie prawo do luzu. W aktorstwie zaszedłem wyżej, niż kiedykolwiek mogłem marzyć, mam wspaniałą rodzinę, której mogę zapewnić życie na bardzo dobrym poziomie. I ciągle mam w sobie dużo pasji, energii. Dlaczego miałbym być rozedrgany?
[b]A jest w ogóle coś, co pana denerwuje? Co mogłoby pana wyprowadzić z równowagi?[/b]
Wiele rzeczy. Być może sprawiam wrażenie chodzącego spokoju, mówi mi to wielu ludzi. Ale naprawdę jestem dość niecierpliwy. Nie znoszę złych kierowców na drodze, grubiaństwa i... własnej niecierpliwości.
[b]Przyszłość widzi pan w jasnych barwach czy jest w panu jakiś niepokój?[/b]
Jestem optymistą. Z radością przyjmuję każdy nowy dzień. Mam wrażenie, że czeka mnie jeszcze w życiu wiele pięknych chwil. Oczywiście, taka nadzieja może okazać się tylko mirażem. Ale wierzę, że nim nie jest.
[ramka][b]Pierce Brosnan[/b]
Dziś na polskie ekrany wchodzi z jego udziałem „Autor widmo” Romana Polańskiego. Prywatnie Pierce Brosnan jest człowiekiem niezwykle spokojnym, niemal flegmatycznym. Nie mizdrzy się ani nie odmładza. Był najprzystojniejszym i najbardziej czarującym ze wszystkich Bondów. Urodził się 16 maja 1953 roku w Navan w Irlandii. Miał 11 lat, kiedy jego rodzina przeniosła się do Londynu. Tam studiował w Drama Center. Na scenie zadebiutował w 1976 roku. W 1982 roku wyjechał do Stanów, gdzie grał w serialu „Remington Steele”. Cztery lata później dostał propozycję przejęcia po Rogerze Moorze roli Jamesa Bonda. Musiał odmówić, bo z telewizją był związany długoterminową umową.
Ale producenci Bonda wrócili do rozmów w połowie lat 90. W 1995 roku pojawił się w „GoldenEye”. potem jeszcze w „Jutro nie umiera nigdy”, „Świat to za mało” i „Śmierć nadejdzie jutro”. Sława, jaką przyniosła mu rola agenta 007, zaowocowała innymi propozycjami. Zagrał m.in. w „Krawcu z Panamy”, „Szarej Sowie”, „Górze Dantego”, „Aferze Thomasa Crowna”, „Mamma Mia!”. Dzisiaj jest gwiazdą, ale pozostał człowiekiem sympatycznym. Życie nie oszczędziło mu ciosu: przeżył tragedię, gdy w 1991 roku na raka umarła jego ukochana żona Cassandra Harris. Jego drugie małżeństwo z Keely Smith uchodzi za jedno z najlepszych w Hollywood. [/ramka]
Mamma Mia! | 18.05 | canal+ | PONIEDZIAŁEK