Najważniejszy jazzowy pianista próbuje sił na gitarach

Dwupłytowy album „No End" Keitha Jarretta pokazuje, ?jak wszechstronnym jest on muzykiem.

Publikacja: 08.01.2014 07:39

Wytwórnia ECM Records, z którą Jarrett związany jest od momentu opuszczenia elektrycznego zespołu Milesa Davisa, wydała w 2013 r. pięć albumów najważniejszego dziś jazzowego pianisty. Eklektyczny „No End" został nagrany solo w domowym studiu na różnych instrumentach.

Zobacz na Empik.rp.pl

Równocześnie ukazała się płyta z klasycznym repertuarem. Razem ze skrzypaczką Michelle Makarski nagrał „Sześć sonat na skrzypce i fortepian" Jana Sebastiana Bacha. Po raz pierwszy na trzech płytach kompaktowych wydano zapis solowych improwizacji „Concerts Bregenz München" z 1981 r.

Wiosną 2013 r. ukazał się podwójny album „Hymns Spheres" zawierający improwizacje Jarretta na organach kościelnych, także po raz pierwszy na CD w pełnym wydaniu. Albumem roku w wielu rankingach, również w rankingu „Rz", został „Somewhere" tria Keith Jarrett/Gary Peacock/Jack DeJohnette.

Każde wydawnictwo potwierdza geniusz i wszechstronność Jarretta w roli wykonawcy i kompozytora. Mówi się o nim już tylko w superlatywach, a nieliczne koncerty jakie daje, są wyprzedane. Ale to „No End" jest albumem najbardziej zaskakującym w karierze pianisty. Został nagrany w domowym studiu w 1986 r. przez nakładanie kolejnych partii instrumentów:  gitar elektrycznych, basu, instrumentów perkusyjnych i fortepianu. Oczywiście muzyk podśpiewuje sobie, podobnie jak na koncertach. Całość została zarejestrowana przez niego samodzielnie.

– Zdarzyło się coś wyjątkowego, czego nie da się powtórzyć – zwierza się Jarrett w komentarzu do albumu. Nie miałem żadnych przemyśleń czy kompozycji, tylko pomysł na rytmy, linię basu i melodie. Nic nie zapisywałem.

W jego studiu Cavelight panował twórczy nieporządek. Wszędzie stały instrumenty perkusyjne, żeby mógł po nie sięgnąć w każdej chwili. Czerwona gitara Gibsona i bas Fendera z drewnianym korpusem stały na stojakach. Wysokiej jakości mikrofony Neumanna podłączone były do dwóch magnetofonów kasetowych Tandberga. Jarrett używał jednego do odsłuchu nagranej ścieżki, drugiego do nagrywania kolejnych partii. Nikt mu w tym nie pomagał.

W efekcie osiągnął surowe, orzeźwiające brzmienie, ale najważniejsza była spontaniczność tworzenia. Słuchamy koncertu „sklonowanego" geniusza, który na gitarach, basie i perkusji odkrywa nowy muzyczny świat. Dzięki ekspresyjnym, gitarowym riffom jest w tych nagraniach coś z szaleństwa Franka Zappy, panuje nastrój awangardowych jam sessions z nowojorskich loftów, a przede wszystkim duch free. Określenie „free jazz" byłoby nadużyciem, bo Jarrett jakby zapomniał o jazzowych harmoniach, które zawsze swobodnie płyną z jego fortepianu. To free rock z motywami muzyki świata, które narzucają się z wraz odgłosami tabli i afrykańskich dzwonków.

Pięć wydanych w 2013 r. albumów wzbudza różne odcienie emocji, jakbyśmy słuchali pięciu różnych muzyków. A i tak Keith Jarrett pozostaje zagadką.

Marek Dusza

Wytwórnia ECM Records, z którą Jarrett związany jest od momentu opuszczenia elektrycznego zespołu Milesa Davisa, wydała w 2013 r. pięć albumów najważniejszego dziś jazzowego pianisty. Eklektyczny „No End" został nagrany solo w domowym studiu na różnych instrumentach.

Zobacz na Empik.rp.pl

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem