Reklama

Tajemniczy Pietras oszukał nowojorską Metropolitan na 15 mln dolarów

Od kilku lat celebryta Matthew Christopher Pietras uchodził za hojnego darczyńcę słynnej nowojorskiej Frick Collection oraz Metropolitan Opera. Okazało się, że podkradał na ten cel pieniądze swoich pracodawców m. in. synowi George’a Sorosa.

Publikacja: 15.08.2025 10:24

Borykająca się z problemami finasowymi Metropolitan Opera intensywnie szuka darczyńców

Metropolitan Opera

Borykająca się z problemami finasowymi Metropolitan Opera intensywnie szuka darczyńców

Foto: Metropolitan Opera

Sprawą Matthew Christophera Pietrasa od kilku tygodni żyją amerykańskie media, próbując dociec, na czym polegał fenomen jego kariery wśród nowojorskich elit. Najdokładniejsze śledztwo przeprowadzili reporterzy „New York Magazine” i opisali jego życie.

Reklama
Reklama

Nie ma w ich materiałach tego, co mogłoby nas interesować – śladów polskiego pochodzenia. Można domniemywać, że ma jakieś polskie korzenie, ale i on, i jego ojciec to obywatele amerykańscy. Matthew dorastał w Wilbraham w stanie Massachusetts w średniozamożnej rodzinie, ale pewnego razu jeszcze w szkole średniej na swoje urodziny zabrał kolegów na przejażdżkę luksusową limuzyną, co stało się pamiętanym do dziś lokalnym wydarzeniem. Podobno rodzina miała spore pieniądze w funduszach powierniczych.

Asystent wdowy po założycielu koncernu Time Warner

Potem Matthew Christopher Pietras rozpoczął studia na uniwersytecie w Nowym Jorku i już wówczas prowadził wystawne życie młodego playboya. Zwrócił na siebie uwagę i wiedział, jak to wykorzystywać. Zdobywał doświadczenie w organizacjach non-profit w Nikaragui – w tym jednej prowadzonej przez Vivian Pellas, żonę amerykańskiego miliardera, a nawet próbował sił w aktorstwie. Zagrał epizodyczne role w kilku hollywoodzkich serialach.
 Nie zapominał przy tym o lansowaniu siebie na Instagramie. To wszystko sprawiło, że w końcu został osobistym asystentem kolekcjonerki i filantropki Courtney Sale Ross, wdowy po współzałożycielu koncernu medialnego Time Warner, Stevenie Rossie oraz Grega Sorosa, syna miliardera i filantropa George'a Sorosa.

Zarabiał bardzo dobrze, ale wydawał jeszcze więcej, także zdaniem reporterów „New York Magazine” na liczne operacje plastyczne, którym poddał się w latach 2023–2025. I chciał zdobyć uznanie jako hojny mecenas kultury, wspierał musicalowe produkcje na Broadwayu, ale zależało mu na tym, by znaleźć się wśród ważnych darczyńców najbardziej prestiżowych instytucji amerykańskich.

Matthew Christopher Pietras zaczynał od kilku tysięcy dolarów

Zainteresował się więc słynnym nowojorskim muzeum, szczycącym się wspaniałymi zbiorami sztuki europejskiej – Frick Collection. Raport tej instytucji za rok podatkowy 2018–2019 wymienia go wśród tych, którzy przekazali między 1750 a 4999 dol. W latach 2021–2023 jego wkłady sięgnęły poziomu od 50 tys. do 99 999 dol. Zdaniem „New York Magazine” w raporcie za lata 2023–2024 Pietras znalazł się już wśród tych, którzy przekazali sumy od 1 do 4,99 mln dol..

Reklama
Reklama

Podobnie było w Metropolitan. Zaczynał w sezonie 2018–2019 od sumy ok 6 tys. dol.. Ale już rok później Matthew Christopher Pietras znalazł się w grupie tych, którzy przekazywali od 50 do 100 tys. dol. Oprócz tego był stałym uczestnikiem tradycyjnych gali operowych, na które bilety kosztują po kilka tysięcy, i zapraszał na nie po 20 znajomych. Po pandemii Opera uhonorowała go więc prestiżowym tytułem Young Associate Director Metropolitan.

Kulminacją jego sponsorskich działań była ogłoszona w tym roku deklaracja przekazania Metropolitan 15 mln dol., m.in. na urządzenie w podziemiach teatru sali noszącej jego imię. Informację o tych zamiarach dyrekcja teatru przekazała z końcem marca do publicznej wiadomości.

Bank wykrył oszustwo

Wszystko jednak odmieniło się kilkanaście tygodni później podczas próby przekazania Metropolitan pierwszej transzy – 10 mln dol.. Bank nabrał podejrzeń i odrzucił transakcję. Okazało się, że środki te pochodziły z konta powiązanego z nieruchomością należącą do Grega Sorosa. Matthew Christopher Pietras jako zaufany asystent swoich pracodawców miał bowiem dostęp do ich kart kredytowych, firmowych kont i korespondencji, co umożliwiało zatwierdzanie wydatków i fałszowanie dokumentów. Przy mniejszych sumach nie wzbudzało to podejrzeń.

Gdy wykryto bankowe oszustwo, Matthew Christopher Pietras uczestniczył jeszcze – oczywiście ze znajomymi – w wiosennej gali American Ballet Theatre. Dwa dni później został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu. Miał 40 lat, przyczyna śmierci nie jest znana.

Reklama
Reklama

Czy Frick Collection zwróci pieniądze

Sprawa działalności Pietrasa nie została jednak zakończona. W amerykańskich mediach pojawia się pytanie, czy obdarowane instytucje będą musiały oddać otrzymane pieniądze. „The New York Times” napisał, iż „przygotowują się one na możliwość, że mogą być zmuszone do walki z formalnymi prośbami o zwrot przeszłych darowizn przez Pietrasa”. Członkowie obu rodzin, u których on pracował, nie kryją, że będą o to zabiegać.

Frick Collection wydała, co prawda, oświadczenie, że „nie było powodu, aby sądzić, że którykolwiek z wkładów został wniesiony z przywłaszczonych funduszy… Kwestia ta nie spowoduje żadnych znaczących zakłóceń finansowych dla Fricka”. Nazwisko Matthew Christophera Pietrasa widnieje nadal na stronie internetowej muzeum wśród najważniejszych osób z nim związanych.

Czytaj więcej

Metropolitan: jak oszczędzać miliony na operze

Ta afera podważyła natomiast zaufanie do Metropolitan Opera i jej dyrektora Petera Gelba. Pandemiczny lockdown przyniósł teatrowi duże straty i po wznowieniu działalności nie udało się zlikwidować wszystkich jego skutków ekonomicznych. Peter Gelb zmuszony był sięgać do rezerw z funduszów powierniczych, czego teatr wcześniej nie robił. Obecnie dyrektor jest krytykowany, że w poszukiwaniu dodatkowych pieniędzy okazywał zbytnią naiwność.

Sprawą Matthew Christophera Pietrasa od kilku tygodni żyją amerykańskie media, próbując dociec, na czym polegał fenomen jego kariery wśród nowojorskich elit. Najdokładniejsze śledztwo przeprowadzili reporterzy „New York Magazine” i opisali jego życie.

Nie ma w ich materiałach tego, co mogłoby nas interesować – śladów polskiego pochodzenia. Można domniemywać, że ma jakieś polskie korzenie, ale i on, i jego ojciec to obywatele amerykańscy. Matthew dorastał w Wilbraham w stanie Massachusetts w średniozamożnej rodzinie, ale pewnego razu jeszcze w szkole średniej na swoje urodziny zabrał kolegów na przejażdżkę luksusową limuzyną, co stało się pamiętanym do dziś lokalnym wydarzeniem. Podobno rodzina miała spore pieniądze w funduszach powierniczych.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Kultura
1 procent od smartfona dla twórców, wykonawców i producentów
Patronat Rzeczpospolitej
„Biały Kruk” – trwa nabór do konkursu dla dziennikarzy mediów lokalnych
Kultura
Unikatowa kolekcja oraz sposoby jej widzenia
Patronat Rzeczpospolitej
Trwa nabór do konkursu Dobry Wzór 2025
Kultura
Żywioły Billa Violi na niezwykłej wystawie w Toruniu
Reklama
Reklama