Pełni optymizmu ruszyliśmy więc z naszym pięcioletnim synem na podbój Pałacu Ostrogskich. Przy wejściu dostaliśmy magnetyczne karty – klucze do skarbca tego pałacu, czyli do wszystkich zasobów multimedialnych. Niestety, Emil nie otrzymał własnej. Zapewne na wypadek zagubienia, połamania, zjedzenia... Któż bowiem może przewidzieć, czego się spodziewać po kilkulatku?
[srodtytul]Jak to działa?[/srodtytul]
Szczęśliwie nasz syn zainteresował się naszą wejściówką. Zawiesił ją na szyi, po czym pobiegł do pokoju dziecięcego, który jest pierwszym i najbardziej rzucającym się w oczy pomieszczeniem muzeum. Spokojne, radośnie zielone, niestety również bardzo małe i duszne wnętrze wygląda hipernowocześnie. Można siadać na sakwach, na podłodze, ale też wewnątrz specjalnych „rur”, które skrywają ekrany dotykowe.
Emil intuicyjnie dotarł do programu edukacyjnego dla najmłodszych, wybierając symbol kaczuszki. Z zaciekawieniem obejrzał animowaną legendę o Złotej Kaczce. Potem przystąpiliśmy do zabawy w quiz dotyczący tego, co można znaleźć wśród zbiorów. Szybko jednak okazało się, że do rozwiązywania zadań najlepiej się zabrać po obejrzeniu ekspozycji...
– Jak to działa, mamo? – dopytywał się nerwowo syn, gdy na innym stanowisku usiłował ułożyć wirtualną układankę.