Co pan robi, gdy po raz pierwszy bierze do ręki partyturę nieznanego utworu jak „Moby Dick"?
Arnold Rawls : Doznaję uczucia przerażenia i zaczynam się zastanawiać, dlaczego zgodziłem się wziąć udział w takim przedsięwzięciu. Oczywiście, przesadzam, ale w przypadku „Moby Dicka" przeraził mnie ciężar trudnego zadania, jakiego się podjąłem. Dopiero gdy po raz pierwszy usłyszałem partię orkiestry, całkowicie zmieniłem zdanie. ?To bardzo piękna, romantyczna muzyka.
Dlaczego przyjął pan propozycję, nim obejrzał nuty?
Zadzwonił do mnie do Szwajcarii Gabriel Chmura i zaczął namawiać, twierdząc, że partia Izmaela będzie dla mnie idealna. Pracowaliśmy już razem, wystąpiłem z nim m.in. w „Requiem" Verdiego czy w „Aidzie" pod jego dyrekcją w Teatrze Wielkim w Poznaniu, w przyszłym sezonie planujemy „Rycerskość wieśniaczą" oraz „Pajace". Mamy ?do siebie zaufanie.
Czytał pan powieść Melville'a?