Duet - Ewa Podleś i Garrick Ohlsson

Występ Ewy Podleś i Garricka Ohlssona trwał niewiele ponad godzinę, a emocji dostarczył tyle, że na długo zostaje w pamięci - pisze Jacek Marczyński.

Publikacja: 22.08.2014 08:59

Ewa Podleś & Garrick Ohlsson Live "DUX" DVD, 2014

Ewa Podleś & Garrick Ohlsson Live "DUX" DVD, 2014

Foto: Rzeczpospolita

Takie spotkania zdarzają się rzadko. Oboje są wręcz rozchwytywani i trudno im znaleźć termin dogodny dla obojga. Czasem tak się zdarza, bo oboje chcą tego, coś ich łączy i zbliża do siebie. Są ogromnie wymagający i bezkompromisowi w swej sztuce.

Garrick Ohlsson – zwycięzca Konkursu Chopinowskiego sprzed ponad 40 lat – to dziś najwybitniejszy pianista amerykański. Jeśli nie jest w ekstraklasie światowej, to dlatego, że mu na tym niespecjalnie zależy. Ważne, że każdy jego występ przynosi interpretacje na najwyższym poziomie.

Ewa Podleś o głosie, jaki pojawia się raz na kilkadziesiąt lat, śpiewała w największych teatrach świata. Ma rzesze fanów w Europie, w Ameryce jest ich jeszcze więcej. A jednak są sławniejsze od niej gwiazdy, bo też nigdy nie zabiegała o popularność. Bardziej ceni możliwość pracy z artystami takimi jak Garrick Ohlsson.

On darzy ją sympatią i szacunkiem. Specjalnie dla niej nauczył się na pamięć wykonywanych razem utworów, czego inni pianiści partnerujący śpiewakom nigdy dziś nie czynią. Wystarczy popatrzeć, jak podczas tego koncertu Garrick Ohlsson czujnie śledzi Ewę Podleś, by podążać nie tylko za jej tempem, ale wręcz za oddechem. I wiadomo, kto w tym duecie jest ważniejszy.

Na płycie DVD otrzymaliśmy rejestrację koncertu, który odbył się na Uniwersytecie Muzycznym w Warszawie w 2011 r. Ewa Podleś zaśpiewała dwa cykle pieśni Modesta Musorgskiego. Muzycznie utrzymane są w podobnej stylistyce, ale ich klimat jest skrajnie odmienny. Oba zinterpretowała momentami wręcz genialnie.

Kto raz  usłyszał jej głos, wie, jak jest niezwykły. Ewa Podleś dodaje jeszcze niesamowitą ekspresję i wrażliwość na każde słowo. Dzięki temu w cyklu „W izbie dziecięcej" nieustannie przemienia się to w nianię, to w dziecko, oddając emocje zabaw i przekomarzań.

„Pieśni tańca i śmierci" to z kolei cztery opowieści, w każdej pojawia się śmierć, by zabrać inną ofiarę: dziecko, młodą dziewczynę, pijanego chłopa, żołnierzy na polu walki. Wszyscy próbują podjąć negocjacje, zaczarować rzeczywistość z mizernym, jak można się spodziewać, skutkiem. Interpretacyjna emocjonalność, momentami wręcz nadekspresja Ewy Podleś daje wstrząsający efekt. Pieśni Mursorgskiego stały się symbolem kruchości ludzkiego życia i nieuchronności śmierci, która po nas przyjdzie w najmniej zazwyczaj spodziewanym momencie.

Z recenzenckiego obowiązku dodajmy, że Garrick Ohlsson dodał cykl czterech młodzieńczych utworów Prokofiewa i dwie etiudy Rachmaninowa. Tym razem pełnił bardzo ważną rolę, ale na drugim planie.

Jacek Marczyński

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"