Po świetnie pomyślanym wieczorze inauguracyjnym, na którym Bruce Liu ozdobił olśniewającą wirtuozerią koncert Saint-Saënsa, a potem Yulianna Avdeeva i Garrick Ohlsson odkryli słuchaczom bogactwo pomysłów muzycznych koncertu na dwa fortepiany Poulenca, następnie zaś razem z dokooptowanym Dang Thai Sonem pobawili się muzycznie i towarzysko przy czterech fortepianach w utworze Bacha, przyszedł teraz czas na poważną rywalizację.

Ziye Tao na dobry początek

Jako pierwszy rozpoczął ją 20-letni, wyglądający jak licealista Ziye Tao z Chin. Zadanie miał nie do pozazdroszczenia, z badań NIFC wynika, że ci, którzy występują na początku Konkursu, rzadziej od innych kończą go z sukcesem. Nie wiadomo, czy Ziye Tao (uczeń m. in. Dang Thai Sona) o tym wiedział, ale zrobił swoje. Jego grę cechowała delikatność i subtelność (to zaleta w Nokturnie H-dur, choć wada w Balladzie As-dur). W swoim podejściu do Chopina szukał u niego pewnego rodzaju skojarzeń z muzycznym impresjonizmem, grał miękkim dźwiękiem, czasami wręcz bawiąc się muzyką.

O pierwszym etapie Konkursu Chopinowskiego zwykło się mawiać, że jest to etap wstępnego rozeznania dla jurorów, którzy muszą dokonać potężnego odsiewu i niezwykłych trudności dla pianistów, którzy w niemal ekspresowym tempie muszą zaprezentować swoje możliwości. Zmieniony w tym roku obowiązkowy program poprzeczkę dla pianistów podniósł chyba jeszcze wyżej.

Wszyscy muszą zagrać tylko cztery utwory, za to dobrane niemalże perfidnie. Musi być więc etiuda, ale nie jakakolwiek, ale jedna z pięciu, tych najtrudniejszych technicznie. Do tego dochodzi jeden z nokturnów, ale również ten wymagający wyrafinowanej pianistyki oraz walc, w każdej edycji konkursu będący dużą przeszkodą dla uczestników. I jest też Chopinowski specyfik: ballada (ewentualnie fantazja lub barkarola). Tę rozwichrzoną romantycznie formę trzeba zamienić w spójną narracyjnie całość.

Rywalizacja braci Wiercińskich

Z Polaków jako pierwszy pojawił się na estradzie Filharmonii Narodowej 23-letni Jan Widlarz. Mógł podobać się w Nokturnie c-moll czy w Walcu As-dur op. 42, ale grał w sposób typowo polski, jakby bał się przekroczyć granicę poprawności, dodać coś nieoczywistego od siebie.

Krzysztof Wierciński

Krzysztof Wierciński

Foto: Krzysztof Szlezak/NIFC

Byliśmy także świadkami swoistego braterskiego pojedynku, bo do Konkursu zakwalifikowali się Andrzej i Krzysztof Wiercińscy. Bardziej mógł się podobać młodszy, 22-letni Krzysztof, bo jako jeden z nielicznych w porannej sesji potrafił ogarnąć formę Ballady As-dur, a z dwóch etiud op. 25 (jedną zagraną zamiennie za nokturn) stworzył spójną całość. Starszy o osiem lat Andrzej Wierciński, który w Konkursie startuje już po raz trzeci (w 2021 r. doszedł do trzeciego etapu) nie udowodnił, że swoje interpretacje rozwinął w istotny sposób.

Doświadczenie czy młodość

Podobnych powrotów na Konkurs Chopinowski jest w tym roku sporo, ale doświadczenie przeszłości uczy, że raczej przynoszą rozgoryczenie. Z każdą edycją doświadczenie przegrywa z młodzieńczą spontanicznością i świeżością, zwłaszcza że przez eliminacyjne sito Konkursu Chopinowskiego przechodzą coraz młodsi pianiści. I potem potwierdzają, że jury dokonało słusznego wyboru.

Maiqi Wu

Maiqi Wu

Foto: Wojciech Grzedzinski/NIFC

Yifan Wu

Yifan Wu

Foto: Krzysztof Szlezak/NIFC

Taki sam wniosek płynie z pierwszego dnia przesłuchań. Oprócz Ziye Tao warto bowiem zapamiętać dwójkę z Chin. To niespełna 17-letni (urodziny ma dopiero w listopadzie) Yifan Wu o nieprawdopodobnej lekkości w palcach, za którymi, co prawda, nie nadąża jeszcze dojrzałość interpretacyjna oraz jego 22–letnia rodaczka Maiqi Wu. W jej wykonaniu każda nuta w Balladzie f-moll miała sens.

Generalnie jednak należy uznać, że pierwszego dnia azjatycki tygrys muzyczny jeszcze się nie obudził. Ale początek Konkursu Chopinowskiego daje na to nadzieję.