Reklama

Rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości: W grupie podejrzanych nie znajduje się żaden polityk PiS

- Zdajemy sobie, że trwa kampania i opozycja, która nie ma pomysłu na Polskę i na to, jak dokuczyć PiS-owi pod względem programowym, szuka na siłę czegoś, czym mogliby nam zaszkodzić - powiedział Jan Kanthak, rzecznik resortu sprawiedliwości, komentując aferę hejterską w ministerstwie.

Aktualizacja: 28.08.2019 10:59 Publikacja: 28.08.2019 10:48

Jan Kanthak

Jan Kanthak

Foto: tv.rp.pl

qm

Kanthak w Radiu Maryja bronił swojego ministra Zbigniewa Ziobrę po tym, jak Platforma Obywatelska zapowiedziała złożenie wniosku o wotum nieufności dla niego. - W tej grupie podejrzanych nie znajduje się żaden polityk PiS. Ani Zbigniew Ziobro, ani Sebastian Kaleta, ani Michał Wójcik. Nie byliśmy w tym gronie i nie mieliśmy świadomości, że coś takiego istnieje - zarzekał się, komentując aferę związaną z działalnością byłego wiceministra Łukasza Piebiaka.

- W mediach jest wiele manipulacji. Sędziowie zaprzeczają. Mówią, że to manipulacje, natomiast minister Zbigniew Ziobro wyjaśnia te wątpliwości, które się pojawiają - przekonywał Jan Kanthak. - Trwa postępowanie prokuratury i rzecznika dyscyplinarnego. Sprawę trzeba wyjaśnić - zapowiedział.

Rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości, podobnie jak inni politycy PiS występujący w mediach, porównywał sprawę w resorcie Ziobry z reakcją PO na doniesienia dotyczące szefa sztabu Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy. - To osoba, która miałaby zostać ministrem sprawiedliwości w przypadku wygranej PO. Osoba, która według doniesień medialnych kierowała działaniami hejterskimi w Urzędzie Miasta Inowrocławia, na co są dowody - ocenił.

Urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości udostępniali wrażliwe informacje z życia co najmniej 20 sędziów. Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak aranżował i kontrolował akcję, która miała skompromitować szefa Stowarzyszenia "Iustitia" - poinformował w zeszły poniedziałek Onet.pl.

Aby zdyskredytować prof. Krystiana Markiewicza, szefa "Iustitii", wykorzystano pogłoski i plotki na temat jego życia intymnego. Dokument w sprawie sędziego przekazała wiceministrowi sprawiedliwości kobieta o imieniu Emilia w czerwcu 2018 roku. Kobieta współpracowała z wiceministrem Łukaszem Piebiakiem. Za jego zgodą anonimowo wysyłała do mediów kompromitujące materiały - ustalił Onet.

Reklama
Reklama

- To jest absolutnie zatrważające, że został zbudowany system w państwie, w Ministerstwie Sprawiedliwości, który zmierza do tego, żeby niszczyć konkretnych ludzi, którzy chcą walczyć o praworządność i sprawiedliwość - mówił o całej sprawie prof. Markiewicz.

Kobieta miała dać pracownikom resortu dostęp do swojego konta na Twitterze, by można było skopiować historię jej wpisów, także tych wykasowanych. Prywatnie Emilia jest związana z jednym z pracowników Krajowej Rady Sądownictwa, sędzią, który wcześniej pracował w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Dowody świadczą o tym, że kobieta była w bezpośrednim kontakcie z ministrem Piebiakiem. Za pośrednictwem komunikatorów internetowych ustalała sposoby kompromitowania sędziów w mediach społecznościowych oraz w mediach prorządowych. Plan ten zaakceptował wiceminister.

"Dziękuję bardzo. Teraz trzeba wypocząć by dalej walczyć o dobrą zmianę. O podwyżce się pomyśli" - pisał w jednej z wiadomości wiceminister Piebiak.

Inna rozmowa miała dotyczyć ataku medialnego na sędziego Piotra Gąciarka z warszawskiego oddziału „Iustitii". Materiał na jego temat pojawił się w programie "Alarm" w TVP1.

- Może wybuchnie mała afera w programie Alarm. Mam nadzieję, że nie zawiodłam - pisała kobieta.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Warszawa
Kolejne dziesiątki milionów w remont Sali Kongresowej. Termin otwarcia się oddala
Kraj
Czeski RegioJet wycofuje się z przyznanych połączeń. Warszawa najbardziej dotknięta decyzją
Kraj
Warszawiacy zapłacą więcej za wywóz śmieci. „To zwykły powrót do starych stawek”
Kraj
Zielone światło dla polskiej elektrowni jądrowej i trzęsienie ziemi w PGE
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama