Gorące oklaski dla premiera, gdy wchodził na mównicę. Owacje na stojąco, gdy wygrał głosowanie nad wotum zaufania. Platforma odetchnęła z ulgą. Ale widać, że bitwa została wygrana z trudem. Przeciwnik, czyli opozycja, wcale nie wygląda na pokonanego. Raczej na kogoś, kto wie, że to dopiero pierwsza próba, i że czas pracuje na korzyść przeciwników rządu Donalda Tuska. Nie jest też pewne, czy retoryczne popisy premiera – słabsze niż kiedyś – docenią odwracający się od PO wyborcy.
– Tusk jest trochę postrzegany jako taki omszały król z „Władcy Pierścieni". Chciał zaprezentować powrót króla. Trochę zabrakło takiej energii w tej prezentacji owej siły i woli. Ona pojawiła się później w dyskusjach z posłami opozycji - mówi Norbert Maliszewski, ekspert od wizerunku politycznego.
Mimo sceptycznych i nieprzychylnych recenzji, także ze strony komentatorów do tej pory życzliwych, PO wie, że Tusk jest dla niej „ostatnią nadzieją". Od niego wyłącznie zależy cały czas jej przyszły los. Każdy w PO to wie. Także teraz, gdy piątkowe wystąpienie premiera zostało ocenione nawet przez życzliwych komentatorów jako niezbyt przekonujące. Ale też w ostatnie kilka miesięcy Tusk utracił aurę nieomylnego geniusza, który potrafi wyprowadzić siebie i partię z każdych kłopotów. – Ambiwalentne – to odpowiedź kilku znanych polityków PO o uczucia partii do jej lidera.
Pozycja premiera zależy od sondaży. Poparcie w Sejmie ma mniejsze znaczenie
W Platformie panuje przekonanie, że formacja Tuska będzie gwałtownie tracić. Nawet dziesięć punktów poparcia. Może nawet się rozpaść. Na horyzoncie nie widać drugiej osoby, która ma autorytet akceptowany przez wszystkie środowiska w PO.