Leszek Kołakowski. Filozof-rewizjonista

Dopiero po lekturach, m.in. Orwella, Leszek Kołakowski doszedł do wniosku, że komunizm w wydaniu sowieckim to okropna doktryna

Publikacja: 23.10.2012 01:01

Leszek Kołakowski

Leszek Kołakowski

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

85 lat temu, 23 października 1927 roku, urodził się Leszek Kołakowski (zmarł w 2009 roku). Tekst z archiwum rp.pl

Co wyróżniało Leszka Kołakowskiego z otoczenia? Nie był ochrzczony. – Mój ojciec – wyjaśniał – uważał, że chrzest dzieci jest niewłaściwy. Miał pod tym względem przekonania podobne jak anabaptyści. Człowiek może się ochrzcić, kiedy jest już starszy, z własnej woli.

Podobno w Łodzi wyrzucono go ze szkoły tuż po tym, jak przedstawił się: „Jestem bezwyznaniowy“.

Karuzela na Krasińskich

Leszek Kołakowski urodził się 23 października w 1927 roku w Radomiu. Jego matka zmarła, gdy miał trzy lata. W roku 1943 Niemcy zabili na Pawiaku jego ojca. Zamieszkał wtedy u ciotki na warszawskim Żoliborzu, a następnie przeniósł się na Saską Kępę do Kazimierza Błeszyńskiego, znanego tłumacza i sławnego masona.

Z okresu powstania w getcie zapamiętał karuzelę na placu Krasińskich. „To środowisko, w którym żyłem, miało, naturalnie, sympatię do powstańców, ale nie była ona powszechna“. Co to za środowisko? Otóż mieszkał on w domu, w którym przechowywano Żydów zbiegłych z getta. Przychodziła tam często Irena Sendlerowa.

Za świetlaną przyszłość

Koniec wojny zastał go w Garbatce, na skraju Puszczy Kozienickiej niedaleko Radomia. Sowietów powitał jako wyzwolicieli. – Owszem, słyszało się, że gwałcili kobiety i kradli, ja tego nie widziałem ani nie znam nikogo, kto by widział, ale to na pewno się zdarzało, chociaż nie na taką skalę jak później w Niemczech – mówił Kołakowski. – Ale ci żołnierze zwykli u nas ginęli i nas wyzwalali.

Studia filozoficzne rozpoczął w Łodzi, gdzie zanim wstąpił do PPR, zgłosił akces do Akademickiego Związku Walki Młodych „Życie“, udzielając się w radykalnej frakcji tej organizacji zwanej dzierżyńszczakami. Na zebraniach śpiewali pieśń o Polskiej Republice Rad do słów Brunona Jasieńskiego. Po latach utrzymywał, że była to z ich strony prowokacja skierowana wobec ludzkości.

W Łodzi bohater „Czasu ciekawego, czasu niespokojnego“ (wywiadu-rzeki, jaki przeprowadził z nim Zbigniew Mentzel) poznał m.in. Stefana Żółkiewskiego, Władysława Bieńkowskiego, Kazimierza Brandysa, Jana Kotta, ale też wysokiego rangą aparatczyka Ignacego Logę Sowińskiego.

Fałszerstwo wyborów do Sejmu w styczniu 1947 roku nie zdziwiło go: „Uważaliśmy, że władzę trzeba zdobyć wbrew większości, bo od tego zależy świetlana przyszłość“.

W marcu 1950 roku ośmiu studentów, członków PZPR wystąpiło z otwartym, publicznym atakiem na wybitnego filozofa prof. Władysława Tatarkiewicza, protestując przeciwko rzekomemu dopuszczeniu na prowadzonym przez niego seminarium do „czysto politycznych wystąpień o charakterze wyraźnie wrogim budującej socjalizm Polsce“.

Kilka miesięcy później Tatarkiewiczowi odebrano prawo do wykładania i prowadzenia zajęć, a pod tym donosem czy też, jak wtedy go nazywano, listem otwartym podpisali się prócz Leszka Kołakowskiego m.in. Bronisław Baczko, Irena Rybczyńska i Henryk Holland.

Generałowie ideologii

Kołakowski atakował też filozofów ze szkoły lwowsko-warszawskiej, jak również katolickich autorów, którzy pisali o Tomaszu Morusie, polemizował z tzw. konwencjonalizmem.

Przy okazji rozprawiał się z Panem Bogiem, którego nazywał „mało rozgarniętym“ „autorem rzekomej autobiografii, za jaką uchodzi Pismo Święte“.

Na zebraniach „dzierżyńszczaków” śpiewał pieśń o Polskiej Republice Rad. Po latach utrzymywał, że była to prowokacja wobec ludzkości

Zbigniew Herbert w rozmowie z Jackiem Trznadlem („Hańba domowa“) powiedział m.in.: „Przełom lat czterdziestych i pięćdziesiątych to rewolucja kulturalna na uniwersytetach, inaczej mówiąc, likwidacja całej bez mała naszej humanistyki. [...] A działo się to nie w Pekinie, ale na Krakowskim Przedmieściu.

Nowi generałowie napoleońscy, tacy jak Kołakowski, nie zajmowali się fizycznie tym brudnym procederem, kierowali ogniem ideologicznym, a do brudnej roboty przydzielona była hurma aktywistów, którzy potem lądowali na wysokich stanowiskach w aparacie partyjnym. W efekcie tego trzęsienia ziemi zniknęli uczeni reprezentujący różne kierunki, o wielkim dorobku, autorytecie naukowo-moralnym: Ajdukiewicz, Ossowscy, Elzenberg, Ingarden, Tatarkiewicz…

Lista długa i piękna. Żaden z nich nie zaczął mówić nowomową, nie pokajał się, że błądził jako fenomenolog czy neopozytywista. Więc oni mogli, a inni nie? Nikt nie przemówił w ich obronie. Na placu została jedynie słuszna filozofia marksistowska i tak jak u literatów zaczął się cyrk pcheł“.

Paradoks stalinizmu

Andrzej Walicki pisał po latach: „Paradoksem polskiej rzeczywistości było to, że stalinizm, obiektywnie, był największym przybliżeniem do koszmarnego ideału totalitaryzmu, a jednocześnie w tym okresie jeszcze można było mobilizować ludzi rewolucyjnymi przemianami, które ten stalinizm oferował, np. zamiar dokończenia rewolucji burżuazyjno-demokratycznej – jak to się w Polsce nazywało. Można było być ideowym komunistą w okresie stalinizmu i to jest paradoks. Kiedy natomiast wszystko się załamywało, to dla rewizjonistów stawało się rzeczą oczywistą, że to system się załamuje, ale oni nie odczuli – w ten sposób, jak na przykład ja – zaniku ideologicznego ucisku, bo sami przedtem byli jego narzędziami“.

Po 1968 r. Kołakowski mówił Walickiemu, „że teraz trzeba być cynikiem, żeby być w partii, bo komunistyczne ideały się całkowicie zdyskredytowały“.

„Wielkie Womitowanie”, jak pisał Ludwik Flaszen, zaczęło się dla Kołakowskiego w 1955 roku. Przeczytał Orwella, Koestlera, Weissberga-Cybulskiego i doszedł do wniosku, że komunizm w wydaniu sowieckim, to „okropny system, okropna doktryna”.

Choć rewelacje Józefa Światły nadawane po jego ucieczce przez Radio Wolna Europa przyjął z rezerwą: „No, choćby to, co mówił o PPR w czasach okupacji, jaką to zdradziecką działalność ta partia prowadziła, wydając gestapo ludzi z AK. O pewnych rzeczach, nawet jeśli były prawdziwe, a przypuszczam, że mogły być takie, nie miał pojęcia, to się wyczuwało”.

Rewizjonizm

Po XX Zjeździe KC KPZR i sławnym referacie Chruszczowa Kołakowski stanął na czele polskich rewizjonistów. Pierwszym jego tekstem skonfiskowanym przez cenzurę, a zarazem pierwszym, który zaczął funkcjonować poza oficjalnym systemem, był napisany w 1956 r. dla „Po prostu” manifest „Czym jest socjalizm”.

„Otóż: socjalizm nie jest państwem, którego żołnierze pierwsi wstępują na ziemię innego kraju; państwem, gdzie ilość urzędników rośnie szybciej niż liczba robotników; państwem, gdzie tchórzom żyje się lepiej niż odważnym; państwem, w którym część obywateli otrzymuje płace czterdzieści razy wyższe niż inna część; [...] państwem, które źle odróżnia ujarzmianie od wyzwalania; państwem, gdzie rasiści cieszą się wolnością; państwem, które mówi, że świat jest bardzo skomplikowany, ale naprawdę myśli, że świat jest nadzwyczaj prosty [...]; państwem, gdzie wielu ignorantów uchodzi za uczonych; państwem, gdzie jest dużo ludzi szlachetnych i dzielnych, ale trzeba wiedzieć o tym skądinąd niż ze znajomości polityki jego rządów”.

Po całym, znacznie dłuższym, wyliczeniu, czym nie jest socjalizm, Kołakowski przystąpił do jego zdefiniowania, pisząc: „Socjalizm jest to ustrój, który... eh!, co tu dużo mówić! Socjalizm jest to naprawdę dobra rzecz”.

Jeszcze po Październiku ’56 wdawał się Kołakowski w polemiki z katolicyzmem, a może raczej, światopoglądem religijnym.

Ostrość tych sporów malała jednak, aż w połowie lat 60. książką „Świadomość religijna i więź kościelna” autor zerwał z całą tradycją marksistowsko-pozytywistyczną i odrzucił rozumienie religii jako „opium dla ludu”. Zainteresowały go relacje miedzy religijnymi prądami odnowy a strukturami społecznymi, w które ruchy te wcielają się, wytwarzając konflikty nie do uniknięcia.

Wróg PRL

Ówczesna twórczość filozofa postrzegana była jako mniej lub bardziej zawoalowana krytyka systemu komunistycznego. Często wówczas sięgał do wątków religijnych, np. w głośnym eseju „Kapłan i błazen” z 1959 roku.

Od 1963 roku Kołakowski znalazł się w centrum działań inwigilacyjnych bezpieki, która nadała mu kryptonim „Senator”.

Dwa lata później skwapliwie odnotowano udział uczonego w manifestacji w gmachu sądu po ogłoszeniu skazującego wyroku na Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego za napisanie przez nich „Listu otwartego do członków PZPR”. Kołakowski, m.in. z Adamem Michnikiem, Wiktorem Nagórskim i Janem Józefem Lipskim odśpiewali wówczas „Międzynarodówkę”.

Nie minie wiele lat, a w swoim najbardziej znanym dziele, którym zdobył sławę na Zachodzie, „Głównych nurtach marksizmu” nie tyle opisze marksizm, ile go zdruzgocze.

Przez 20 lat, od emigracji z Polski aż do 1988 roku, na jego twórczość i osobę obowiązywał w PRL cenzorski zapis. W prasie, radiu i telewizji filozof nie istniał, chyba że jako nieprzejednany wróg ludowej ojczyzny.

W 1971 r. wydrukował w paryskiej „Kulturze” ważny szkic – „Tezy o nadziei i beznadziejności” wskazujący na celowość podejmowania w kraju działań opozycyjnych. Działaniom tym wydatnie pomagał na obczyźnie, organizując pomoc materialną dla osób represjonowanych, rozpowszechniając apele o wypuszczenie więźniów politycznych i przekazując informacje o sytuacji w Polsce do mediów zachodnich.

Kierował pracami międzynarodowego komitetu pomocy robotnikom Appeal for Polish Workers, od 1977 roku był mężem zaufania tajnego Polskiego Porozumienia Niepodległościowego i członkiem KOR.

Po 13 grudnia 1981 roku protestował przeciw rządom gen. Wojciecha Jaruzelskiego, mobilizując opinię publiczną wolnego świata w obronie łamanych w Polsce praw człowieka. Moralnie i materialnie wspierał niezależną kulturę, będąc współtwórcą Funduszu Pomocy Niezależnej Literaturze i Nauce Polskiej. W grudniu 1988 r. po dwudziestoletniej emigracji złożył pierwszą wizytę w kraju i wszedł w skład Komitetu Obywatelskiego przy przewodniczącym NSZZ „Solidarność”.

Na pograniczu

Odtąd dzielił swój czas między Anglię i Polskę, regularnie wydając książki i nagrywając dla telewizji cieszące się dużym powodzeniem wykłady o tematyce filozoficznej.

Z jego późnych prac najciekawszą wydaje się „Bóg nam nic nie jest dłużny. Krótka uwaga o religii Pascala i o duchu jansenizmu” (1994), zdecydowanie aprobująca humanistyczną wizję chrześcijaństwa. W kontekście tym charakterystyczne jest, że autor po 1989 roku wielokrotnie występował przeciw wszelkim próbom uprzywilejowania religii.

Kołakowski opublikował ponad 400 książek i prac tłumaczonych na wiele języków. Otrzymał liczne nagrody i odznaczenia, m.in. Order Orła Białego, nagrodę Kongresu USA, pokojową nagrodę księgarzy niemieckich, nagrodę Fundacji im. Jurzykowskiego, medal św. Jerzego, był doktorem honoris causa uniwersytetów Gdańskiego, Łódzkiego i Wrocławskiego.

W „Obecności mitu” zauważył: „Los kultury jest epopeją wspaniałą przez swoją chwiejność. Dlatego właśnie warto wciąż ponawiać pytania o relacje filozofii z polityką”.

Przez całe życie funkcjonował na pograniczu filozofii, literatury i polityki właśnie.

Lipiec 2009

85 lat temu, 23 października 1927 roku, urodził się Leszek Kołakowski (zmarł w 2009 roku). Tekst z archiwum rp.pl

Co wyróżniało Leszka Kołakowskiego z otoczenia? Nie był ochrzczony. – Mój ojciec – wyjaśniał – uważał, że chrzest dzieci jest niewłaściwy. Miał pod tym względem przekonania podobne jak anabaptyści. Człowiek może się ochrzcić, kiedy jest już starszy, z własnej woli.

Pozostało 96% artykułu
Kraj
Kolejne ludzkie szczątki na terenie jednostki wojskowej w Rembertowie
Kraj
Załamanie pogody w weekend. Miejscami burze i grad
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej