Za Lenina policja ściga „Solidarność”

Przywódca rewolucji październikowej powinien znaleźć się na śmietniku historii, a nie na bramie stoczni - mówił szef „Solidarności” przesłuchany przez gdańską policję

Publikacja: 20.09.2012 21:48

Za Lenina policja ściga „Solidarność”

Foto: Fotorzepa, Piotr Wittman

Policja przesłuchiwała w czwartek Piotra Dudę, przewodniczącego NSZZ „Solidarność” w sprawie zdjęcia napisu „im. Lenina” z historycznej bramy Stoczni Gdańskiej. Nazwisko przywódcy bolszewickiej rewolucji zniknęło 28 sierpnia.

- Decyzja o zdjęciu napisu była kolegialną decyzją Komisji Krajowej „Solidarność” i kolegialnie ją wykonaliśmy - mówił  szef związku po wyjściu z przesłuchania.

Na prośbę policji przekazał jej wykaz wszystkich członków Komisji Krajowej obecnych na sierpniowym posiedzeniu, kiedy zapadła decyzja o losach napisu.

Policja i prokuratura się ośmieszają Zamiast aferzystów ścigają związkowców

Hańbiący - zdaniem związkowców - napis zawisł w maju na bramie stoczni z inicjatywy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza (PO). Zamiast dotychczasowego o treści „Stocznia Gdańska S. A.”, pojawiła się więc nazwa „Stocznia Gdańska im. Lenina”. Na bramę wrócił też metalowy Order Sztandaru Pracy. Związkowcy byli temu przeciwni.

- Nie było żadnych rozmów na ten temat, nie było nawet pytania do związku, czy to akceptuje i jaką ma opinię na ten temat - mówił Piotr Duda. Jak wyjaśniał, związkowcy myśleli, że odbyło się to na potrzeby filmu Andrzeja Wajdy o Lechu Wałęsie. Tymczasem okazało się, że Lenin ma zostać.

Duda nie pozostawił wątpliwości: jeśli napis znowu zawiśnie, kolegialnie zostanie ściągnięty. - Ale tym razem nie oddamy go, tylko potniemy na kawałki i sprzedamy na złom, a pieniądze przekażemy na cele charytatywne - mówi „Rz” Marek Lewandowski, rzecznik związku.
Władze Gdańska doniosły na „Solidarność” na policję, a ta wszczęła postępowanie o uszkodzenie mienia, za co grozi do 5 lat więzienia. - Przesłuchaliśmy dotąd około 10 świadków, w planie jest przesłuchanie kilkunastu kolejnych - mówi Michał Sienkiewicz z KWP w Gdańsku.

Jednak ustalenie „winnych” może być trudne. W Komisji Krajowej zasiada bowiem  97 osób. - Nie ma odpowiedzialności zbiorowej, więc żeby postawić komuś zarzuty, policja musiałaby ustalić konkretne osoby, które zdjęły napis - mówi „Rz „ prof. Piotr Kruszyński, karnista z UW. I komentuje: - Policja i prokuratura ośmieszają się, prowadząc śledztwo w tej sprawie, zamiast zająć się ściganiem aferzystów.

Kraj
Donald Tusk: Sondaże nie będą miały wpływu na moje decyzje ws. Ukrainy
Kraj
Najgorętszy kartofel kampanii prezydenckiej. Co z wysłaniem polskich wojsk do Ukrainy?
Kraj
LOT za rządów PiS popłynął na Uzbekistanie. W tle afera wizowa i lobbing
Kraj
Morawiecki o Brzosce, Tusku i ostrym wpisie Janusza Kowalskiego. "Niech mnie pan nie rozśmiesza"
Kraj
Krystyna Piórkowska złowiła kolejnego polonika