Dekretem z 5 lipca abp Hoser usunął ks. Lemańskiego z urzędu proboszcza parafii Narodzenia Pańskiego w Jasienicy za brak szacunku i posłuszeństwa biskupowi diecezjalnemu oraz nauczaniu biskupów w Polsce w kwestiach bioetycznych. W dekrecie oskarżył duchownego, że "publicznie głoszone poglądy nie spełniają wymogów prawa i przynoszą poważną szkodę i zamieszanie we wspólnocie Kościoła".
Abp Hoser podkreślił, że w jego ocenie, ksiądz Lemański "ucieka się do ekwilibrystyki formalnej i, co jest dodatkowym uzasadnieniem dekretu, nie dostrzega żadnych istotnych i merytorycznych powodów usunięcia go z urzędu". Ordynariusz warszawsko-praski zaznaczył, że odwołanie kiędza z urzędu proboszcza nie było karą, lecz postępowaniem administracyjnym. - Nieskuteczne przekazanie parafii Jasienica w dniu 15 lipca oraz atmosfera buntu i pogardy wobec władzy kościelnej, którą zaszczepił ksiądz w swych wiernych potwierdzają słuszność podjętych decyzji - napisał abp Hoser.
Teraz Abp Hoser, nie przyjmując odwołania Lemańskiego, pozostawił mu tylko jedną drogę do odwołania się od tej decyzji. Ksiądz Lemański zamierza zwrócić się w tej sprawie do Watykanu.
Proboszcz z Jasienicy na swoim blogu krytykował kościelnych hierarchów, w tym przełożonego - przewodniczącego Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych abp. Hosera m.in. za dokument bioetyczny episkopatu, przeciwstawiający się: in vitro, aborcji, eutanazji, środkom wczesnoporonnym i antykoncepcji - jako zagrożeniom dla człowieka. Biskupi napisali tam m.in., że in vitro jest źle realizowanym pragnieniem bezpłodnych par, które chcą być rodzicami. Ks. Lemański napisał m.in. list do kobiety poczętej za pomocą in vitro, która publicznie zapowiedziała apostazję z Kościoła katolickiego po opublikowaniu dokumentu episkopatu. Według Lemańskiego działania Hosera przeciw niemu rozpoczęły się, gdy ten podczas rozmowy zapytał go, czy jest obrzezany i czy należy do narodu żydowskiego. Za takie pytanie i sugestie Lemański domagał się od arcybiskupa przeprosin.
Według Lemańskiego działania Hosera przeciw niemu rozpoczęły się, gdy ten podczas rozmowy zapytał go, czy jest obrzezany i czy należy do narodu żydowskiego. Za takie pytanie Lemański domagał się od arcybiskupa przeprosin.