Pomysł przyjęcia ustawy o zakazie sprzedaży żywego karpia nie jest nowy, ale znów szeroko komentowany, tym razem za sprawą zapowiedzi posłanki KO, członkini Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt Katarzyny Piekarskiej. Grupa posłów chce, aby Sejm przyjął przepisy zezwalające na sprzedaż żywych ryb tylko w przypadku narybku i egzemplarzy akwariowych. Gdyby pomysł wcielić w życie, zdania obywateli najpewniej byłby podzielone, co obrazuje już choćby sonda przeprowadzona dla Radia ZET, w której głosy respondentów podzieliły się fifty-fifty. Zdaniem zaś ekspertów polskie prawo chroni już zwierzęta, a większym problemem jest nasze podejście do różnych ich gatunków i słabe egzekwowanie przepisów.
Karp na równych prawach
Ponieważ nie wiadomo, co dokładnie miałby zawierać projekt nowej ustawy, nie wiadomo też – jak zwraca uwagę adw. Julia Dutka – Horoszko z Kancelarii Adwokackiej we Wrocławiu – Zwierzęta mają prawa – czy zakaz sprzedaży żywego karpia byłby wystarczająco wyraźny i obwarowany odpowiednimi sankcjami.
Czytaj więcej
Najbliższe święta mogą być ostatnimi, gdy będzie można kupić żywą rybę. Zakazać tego chcą posłowie KO.
– Nie zmienia to faktu, iż aktualnie obowiązujące brzmienie ustawy o ochronie zwierząt daje już w mojej ocenie wystarczającą podstawę do wyciągania konsekwencji w stosunku do osób, które nie respektują jej postanowień i dopuszczają się czynów noszących znamiona znęcania się nad zwierzętami – komentuje prawniczka.
W jej opinii przykładem takiego podejścia jest wyrok Sądu Najwyższego (sygn. II K 281/16), w którym wprost wskazano, że karpie – jako zwierzęta kręgowe – podlegają ustawie. Zaś jako znęcanie się nad nimi traktowane jest zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania im bólu lub cierpień.