Polscy bankruci z Wysp

Ogłaszają niewypłacalność, bo żyli ponad stan albo chcą wrócić do kraju bez długów

Publikacja: 20.04.2011 20:55

Polscy bankruci z Wysp

Foto: ROL

Korespondencja z Londynu

Tomek (imię zmienione) niecałe dwa lata temu otworzył pod Londynem minidelikatesy, potem biuro doradcze, wreszcie zaczął współpracę z miejscowym pubem.

Na rozwój brał jeden kredyt za drugim. Pożyczane pieniądze miały być też lekarstwem na biznesowe kłopoty, które z czasem się pojawiły.

Była też niechciana ciąża narzeczonej, kosztowny ślub, lepsze mieszkanie... Gdy długi sięgnęły niemal 30 tys. funtów, Tomek bliskich odesłał do Polski, a sam ogłosił bankructwo. – Gdyby o kolejne pożyczki nie było tak łatwo, pewnie wciąż miałbym dobrze prosperujący sklep – wzdycha.

 

W Wielkiej Brytanii wniosek o bankructwo może ogłosić każdy. Jak ustaliła "Rz", zrobiło to już kilka tysięcy Polaków. Mało tego, w 2010 roku firmy oferujące w języku polskim pomoc w umarzaniu długów zanotowały blisko 20-proc. wzrost liczby takich spraw.

Andrzej Jaworski, właściciel firmy Zadłużona Wyspa, w pierwszym kwartale tego roku pomógł ogłosić bankructwo już ponad 20 klientom. W jego bazie danych w ciągu niespełna trzech lat pojawiło się ponad 600 nazwisk osób, które w ten sposób pozbyły się zaciągniętych w Wielkiej Brytanii długów. Jak mówi Jaworski, rekordziści mają zobowiązania sięgające 350 tys. funtów.

Jego zdaniem większość klientów popada w długi po utracie pracy. – Polacy nie przypuszczali, że rynek pracy na Wyspach może się załamać, i na kredyt kupowali dobre samochody, sprzęt, wycieczki, markowe ubrania. Swobodnie gospodarowali także swoimi kartami kredytowymi, które tak chętnie przyznawały im tutejsze banki – mówi.

– Bo pobyt na Wyspach zobowiązuje. Trzeba zaszpanować – mieć dobry samochód, ubrania, gadżety, wyprawić superświęta – opowiada proszący o anonimowość polski doradca w sprawach finansów osobistych.

Jak zauważyły firmy pomagające Polakom radzić sobie z długami, ich klienci to głównie osoby w średnim wieku, niemówiące po angielsku, które pracują za minimalne i średnie stawki. – Bankructwo jest dla wielu pójściem na łatwiznę – mówi jeden z doradców.

– Ludzie wolą je ogłosić, uwolnić się od zobowiązań i mieć święty spokój – dodaje.

Nasi rozmówcy twierdzą, że dla wielu Polaków takie rozwiązanie to najszybsza droga do pozbycia się problemów finansowych przed planowanym powrotem do kraju.

Korespondencja z Londynu

Tomek (imię zmienione) niecałe dwa lata temu otworzył pod Londynem minidelikatesy, potem biuro doradcze, wreszcie zaczął współpracę z miejscowym pubem.

Pozostało 94% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara