Być może wielu Niemcom spodobałby się ten "inny świat" – bez NATO, a także bez wojen, bez broni atomowej i bez obecności jankesów w Europie. Ta utopia, jak się okazuje, nadal żyje w wyobraźni europejskich pacyfistów. Zdecydowana większość Polaków wyzbyła się takich złudzeń dawno temu, długo przed przystąpieniem naszego kraju do tej organizacji w 1999 r.
Świat bez NATO nie jest możliwy. Możliwe jest oczywiście inne NATO: może mieć nową nazwę, innych członków, inne cele i priorytety. Jednak militarny sojusz państw demokratycznych i broniących wolności musi istnieć. Musi mieć do dyspozycji broń atomową, najnowocześniejsze systemy obrony antyrakietowej i perfekcyjnie działające służby wywiadowcze – czy to pod szyldem CIA, MI6, czy niemieckiego BND. Kryzys sojuszu oznaczałby bowiem kryzys Zachodu, a najbardziej ucierpiałyby na nim te państwa, które nie tak dawno same przyjmowały rozkazy z Moskwy.
Dlatego też Polsce szczególnie powinno zależeć na tym, by NATO było zwarte i prowadziło spójną politykę – zwlaszcza wobec Rosji. Musimy się angażować we wszystkie przedsięwzięcia, które cementują współpracę wojskową państwczłonków – jak choćby w Afganistanie. Wprawdzie gospodarczy krach nie pozwala dziś myśleć o zwiększaniu wydatków na armię, jeśli jednak ktoś myśli, że nowoczesne siły zbrojne nie są nam potrzebne, bo... i tak obronią nas sojusznicy z NATO, grubo się myli. Inwestując w samoloty, rakiety i radary, inwestujemy w naszą geostrategiczną wiarygodność. Są tacy, którzy wieszczą sojuszowi powolną agonię. NATO nie ma dziś jasno zdefiniowanego przeciwnika, co popycha niektórych polityków w kierunku mglistych wizji "nowej architektury bezpieczeństwa" czy wzmocnienia zbrojnego ramienia Unii Europejskiej. Przy całym szacunku dla generałów belgijskich i włoskich czułbym się pewniej, wiedząc, że ewentualną obroną naszego kraju będą kierowali dowódcy z Polski i USA.
Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/magierowski/2009/03/11/jaki-bylby-swiat-bez-nato/]blog.rp.pl/magierowski[/link]