[b][link=http://blog.rp.pl/gabryel/2009/03/20/karnowski-pokonal-tuska/]skomentuj na blogu [/link][/b]
Pytanie tylko, czy premier temu zadaniu podoła. Inaczej mówiąc: ciekawe, czy to Tusk rozwiąże sopocką Platformę, czy też raczej sopocka Platforma rozwiąże Tuska.
Po postawieniu w styczniu przez prokuraturę ośmiu zarzutów (w tym siedmiu korupcyjnych) włodarzowi Sopotu Donald Tusk wezwał miejscowych radnych PO do zgłoszenia i wspierania w radzie miasta wniosku o przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania Jacka Karnowskiego.
Od początku szło to więcej niż opornie. Trzeba było aż zalecenia zarządu krajowego PO i specjalnej uchwały władz pomorskiej Platformy, by ośmiu (z dziewięciu) radnych PO w radzie Sopotu wreszcie zdecydowało się podpisać wniosek w sprawie referendum. Ale i tego wszystkiego – jak się okazuje – było za mało, aby skłonić ich do przegłosowania własnego wniosku (np. wespół z pięcioma radnymi PiS) w 21-osobowej radzie miasta.
Najpierw bowiem radni z PO zwrócili się do kierownictwa Platformy na Pomorzu z prośbą o zdjęcie z nich obowiązku głosowania nad owym wnioskiem o referendum, uzasadniając to wcześniejszym złożeniem w Krajowym Biurze Wyborczym w Gdańsku obywatelskiego wniosku o referendum podpisanego przez ponad 4,5 tys. sopocian. A gdy ich prośba spotkała się z odmową, w ostatni piątek, kiedy wniosek miał być poddany pod głosowanie, niespodziewanie go z obrad wycofali. Za takim obrotem sprawy głosowało 14 radnych, w tym aż siedmiu z Platformy Obywatelskiej.