Gry i cele zastępcze

Rząd Donalda Tuska i sprzyjające mu media przyzwyczaiły nas już, że za wszystkie problemy Polski odpowiedzialny jest prezydent Lech Kaczyński. Nie powinno więc dziwić, że ogłoszono go winnym i tego, iż... i w tym miejscu nie do końca wiadomo, czego miałby być winny, choć za to coś, zdaniem szefa Klubu Parlamentarnego PO, prezydent powinien stanąć przed Trybunałem Stanu. Został bowiem oskarżony, że za prędko poparł kandydaturę Andersa Fogha Rasmussena.

Aktualizacja: 06.04.2009 20:44 Publikacja: 06.04.2009 20:28

Nie za bardzo wiadomo, jak by miało przebiegać opóźnianie owego poparcia, bo chyba nie w drodze blokady wyboru szefa NATO, i nie za dobrze wiemy, co mielibyśmy w ten sposób osiągnąć. Gdyż walka o nominację Sikorskiego na stanowisko sekretarza NATO utrudniona była przez fakt, że kandydatura jego nie została zgłoszona przez rząd Tuska. I na tym można by zakończyć komentowanie całej wrzawy wokół tej sprawy.

Trzeba jeszcze zaznaczyć, że narodowość sekretarza NATO nie jest aż tak istotna. Jeszcze mniej istotna jest narodowość przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Jest to funkcja wyłącznie reprezentacyjna. Czy zdobycie jej dla Jerzego Buzka powinno stanowić istotny element polskiej polityki zagranicznej?

Miło byłoby, gdyby w bardziej eksponowanych rolach europejskich pojawiali się Polacy, warto się jednak zastanowić, jaką cenę za to płacimy. W wypadku PE rola przewodniczącego jest nieporównywalnie mniejsza niż w wypadku marszałka polskiego Sejmu.

Wydaje się, że z perspektywy polskiej ważniejsze mogłoby być przewodniczenie w istotniejszych komisjach Parlamentu, gdyż stanowiska te mogą się przekładać na konkretne działania. A w PE funkcjonuje praktyka narodowych parytetów, tzn. gdyby Polak zdobył stanowisko przewodniczącego Parlamentu, na wiele więcej nie moglibyśmy liczyć.

Zresztą prawdopodobieństwo zajęcia tego fotela przez Polaka wydaje się nieduże. A uznanie go za jeden z celów polskiej polityki zagranicznej przekształca ją w rodzaj meczu, w którym nie chodzi o realizację określonej polityki, ale zdobywanie stanowisk dla polskich urzędników.

Zresztą i w tej kwestii rząd nie wydaje się szczególnie skuteczny. A może to przemyślana strategia? Przecież wiadomo, że jeśli Jerzy Buzek nie zdobędzie stanowiska przewodniczącego PE, to wyłącznie z winy prezydenta Kaczyńskiego.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/wildstein/2009/04/06/gry-i-cele-zastepcze/]blog.rp.pl/wildstein[/link]

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka