Ziemkiewicz: Święto wieśniaka

Dzień Wszystkich Świętych to taki dzień, kiedy szczególnie dobitnie widać, że wszyscy Polacy są ze wsi; zwłaszcza ci z dużych miast. Kiedy od święta wracają do siebie, to miasta pustoszeją, za to w pociągach i na drogach tłok robi się nie do wytrzymania.

Publikacja: 30.10.2010 12:48

Rafał A. Ziemkiewicz

Rafał A. Ziemkiewicz

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

[sup]Subotnik Ziemkiewicza[/sup]

Dla Polaka „aspirującego” to wiejskie pochodzenie jest nieustającym źródłem wstydu i niskiej samooceny. Im dłużej nad tym myślę, tym bardziej przypomina mi się jedna z podróży gwiazdowych Ijona Tichego ? ta, podczas której odwiedził on planetę rządzoną przez roboty, na której celem powszechnej nienawiści i pogardy, konstytuującej robocią dyktaturę, są ludzie. W największej tajemnicy ten i ów robot zawierza Tichemu swą największą tajemnicę: panie Tichy, ja jestem człowiekiem! Zaszczutym, zapewne ostatnim ? na szczęście ukryłem się w tej blaszanej skorupie i dobrze nauczyłem udawać. W poincie okazuje się, że na planecie w ogóle nie ma żadnych robotów, są tylko pochowani w blaszanych przebraniach ludzie. Nie wiem, czy opowiadanko ? krótkie przecież ? podkreśla także i tę obserwację, że charakterystycznym sposobem bardziej przekonującego udawania, że się wcale nie jest człowiekiem, jest demonstracyjna zajadłość w nienawiści do ludzi właśnie. Chyba raczej podpowiada mi to doświadczenie życiowe; nie mogę sprawdzić, jak wszyscy wróciłem chwilowo do siebie na wieś i piszę ten felieton z dala od biblioteki.

Im dłużej nad tym myślę, tym bardziej jestem pewien, że to właśnie w żartobliwym i aluzyjnym opowiadanku mistrza Lema kryje się klucz do zrozumienia popularności Donalda Tuska. Rząd beznadziejnie knoci jedną sprawę po drugiej, jego zaplecze polityczne w coraz bardziej oczywisty sposób okazuje się zorganizowaną grupą przestępczą, a intelektualne ? zbieraniną rozhisteryzowanych durniów, w parze z dowodami na nieudolność panującej ekipy (nie przypadkiem tak piszę: panującej, Tusk z założenia zrezygnował z rządzenia i oddał je różnym sitwom, zadowalając się panowaniem) idzie coraz więcej przykładów jej cynicznego i bezwzględnego gangsterstwa, choćby w mediach ? a słupki stoją jak przymurowane. Większość Polaków zdecydowanie źle i coraz gorzej ocenia rząd, i samego Tuska jako premiera, ale zarazem deklaruje niezmienną gotowość do głosowania na partię ten rząd tworzącą i tegoż Tuska jako jej przewodniczącego. Przede wszystkim zaś, ochoczo podpisuje się pod wszystkim, pod czym trzeba się podpisywać, by należeć do „młodych i wykształconych i z wielkich miast”: katastrofę w Smoleńsku spowodował Lech Kaczyński, za zbrodnię Ryszard C. winę ponosi sam PiS i tak dalej.

Odpowiedź, że ludzie tak się zachowują, „bo nie chcą Kaczyńskiego”, nie wszystko wyjaśnia. Trzeba odpowiedzieć na pytanie, dlaczego go tak histerycznie nie chcą. Ano, zanurzmy się na chwilę (nie lubię tego, ale czego się nie robi dla wiedzy) w internetowe szambo rozmaitych forów i portali, najlepiej tych nie moderowanych, gdzie duchowe wydzieliny polactwa płyną swobodną strugą. Najczęściej używaną tam obelgą pod adresem Jarosława Kaczyńskiego, jego nieżyjącego brata i „pisowców” w ogóle jest „burak”. Symptomatyczne, prawda?

Można zrozumieć przypisywanie Kaczyńskiemu, nie wiem, zapędów dyktatorskich, psychopatii, wszelkich nikczemnych cech charakteru ? ale „buractwo”? To przecież przedwojenny, żoliborski inteligent, z całą właściwą tej formacji kindersztubą. Ludzie podzielający jego przekonania, choć niekoniecznie zachwyceni samym Kaczyńskim, to też w większości pogrobowcy starej polskiej inteligencji, poeci, profesorowie, inżynierowie, niewątpliwi specjaliści w swych dziedzinach, a przy tym ludzie, którzy zupełnie nawykowo, bez zwracania na to uwagi, trzymają widelec garbkiem do góry. Jeśli tropić w naszej polityce schamienie, to bardziej właśnie w Platformie, której liderzy w większości awansowani zostali, jak Zdzisiu, Miro i jego młody sekretarz, symboliczny wręcz dla istotnej części „aspirującego” pokolenia, z lokalnych, samorządowych układów, i swe potrzeby duchowe, wzorem szefa, zaspakajają na boisku, nie w teatrze.

Potężny stereotyp już w czasie „wojny na górze” przypisał posolidarnościowym postępowcom „inteligenckość”, a patriotyzmowi „wiejskość” ? wedle wzorca manipulatorskiego filmu Sulika, gdzie Mazowiecki pokazywany jest w kręgu rozdyskutowanych krawaciarzy, w scenografiach z „kina moralnego niepokoju”, a Wałęsa na rozchełstanym wsiowym podwórku, wśród ludzi ścinających akurat toporkiem łeb kurze na świąteczny rosół. W rzeczywistości w pierwszych wyborach prezydenckich III RP poparcie dla Mazowieckiego i Wałęsy podzieliło inteligencję równo na pół. I tak jest, jeśli chodzi o fakty, do dziś. Tyle, że jedna z tych połówek zyskała, na mocy decyzji politycznych, ogromne propagandowe wzmocnienie, a druga, ta, która nie potrzebuje sobie przypisywać fikcyjnych tytułów arystokratycznych czy naukowych, bo ma dość prawdziwych, została przytłoczona propagandową lawiną i zepchnięta do gremiów dość elitarnych, pozbawionych przełożenia na masową widownię.

Otóż, nie odkrywam tu chyba żadnej Ameryki w puszkach, niezatapialność Tuska polega na tym, że zdołał on kompletnie odkleić się od realności, polityki rozumianej jako mniej lub bardziej sensowne decyzje przekładające się na poziom życia czy sytuację międzynarodową, a stał się ? mówiąc językiem dla tej ekipy najlepiej zrozumiałym ? marką, której nabywanie daje klientowi poczucie wyższego statusu. Platforma i salon to coś takiego, jak kryształy Svarowskiego; w gruncie rzeczy odpustowe badziewie, a ludzie bulą za nie jak za zboże, bo to przecież kryształy Svarowskiego. Popieram Tuska ? prosty mechanizm ? więc nie jestem burakiem. Nienawidzę Kaczyńskiego, więc nie jestem burakiem. Takie proste! Jeśli ktoś akurat nie czuje się burakiem, to taka marka może nie jest dla niego sama w sobie atrakcyjna. Ale jeśli się właśnie czuje, i jeśli ma obiektywne powody się nim czuć, jeśli bardzo potrzebuje jakiegoś glejtu na wielkomiejskość, nowoczesność i europejskość, to Tusk jest tym właśnie, co kupić musi za każdą cenę. Także za cenę beznadziejnie złych rządów i przyszłości; państwa i własnej.

I to by była pointa, ale zza płota, gdzie młodzi wykształceni z wielkich miast integrują się z rówieśnikami dopiero do miasta się wybierającymi, i gdzie pęka właśnie na to konto kolejna flaszka, dobiega jeszcze lepsza: chóralny ryk, że „Kaczyński to pedał!”. „Aspirujący” może jeszcze nie do końca trafiają w ten ton, który trzeba opanować, aby być prawdziwym europejczykiem, ale, przyznajmy, starają się jak potrafią.

[sup]Subotnik Ziemkiewicza[/sup]

Dla Polaka „aspirującego” to wiejskie pochodzenie jest nieustającym źródłem wstydu i niskiej samooceny. Im dłużej nad tym myślę, tym bardziej przypomina mi się jedna z podróży gwiazdowych Ijona Tichego ? ta, podczas której odwiedził on planetę rządzoną przez roboty, na której celem powszechnej nienawiści i pogardy, konstytuującej robocią dyktaturę, są ludzie. W największej tajemnicy ten i ów robot zawierza Tichemu swą największą tajemnicę: panie Tichy, ja jestem człowiekiem! Zaszczutym, zapewne ostatnim ? na szczęście ukryłem się w tej blaszanej skorupie i dobrze nauczyłem udawać. W poincie okazuje się, że na planecie w ogóle nie ma żadnych robotów, są tylko pochowani w blaszanych przebraniach ludzie. Nie wiem, czy opowiadanko ? krótkie przecież ? podkreśla także i tę obserwację, że charakterystycznym sposobem bardziej przekonującego udawania, że się wcale nie jest człowiekiem, jest demonstracyjna zajadłość w nienawiści do ludzi właśnie. Chyba raczej podpowiada mi to doświadczenie życiowe; nie mogę sprawdzić, jak wszyscy wróciłem chwilowo do siebie na wieś i piszę ten felieton z dala od biblioteki.

Pozostało 81% artykułu
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka