To wydarzyło się naprawdę. Po wybuchu pełnoskalowej agresji Moskwy otrzymałem zaproszenie na polsko-ukraińskie obrady w przepięknym Lwowie. Dla bezpieczeństwa pracowaliśmy w akademickich pomieszczeniach piwnicznych. Twardym orzechem do rozgryzienia było to, jak komunikować Zachodowi stanowisko Europy Wschodniej. Uznawano nas za „rusofobów”. Wspólnie szukaliśmy dróg wzajemnego porozumienia narodów dla szukania pomocy. Na zakończenie odbyła się uroczysta kolacja w restauracji przy zabytkowym rynku. Wtedy rozpoczął się kolejny rosyjski atak rakietowy i dronowy. Aby zadbać o gości, postanowiono ich sprowadzić do schronu.
Traf chciał, że właśnie tam w piwnicy znajdował się lokal gastronomiczny poświęcony pamięci… UPA. Nad schodami witał nas portret Stepana Bandery. Wszystkim Polakom po plecach przeszedł zimny pot. Pobledli. Zeszliśmy do pomieszczeń kamienicy, których mury pamiętały I Rzeczpospolitą Obojga Narodów, a w których otaczały nas banderowskie symbole. Powiedzieć, że czuliśmy się nieswojo, to nie powiedzieć nic.
Czytaj więcej
W rocznicę dnia, będącego kulminacją czystek etnicznych na Wołyniu, Polska od lat obchodzi specja...
Co Ukraińcy wiedzą o rzezi wołyńskiej?
Jednocześnie nasi ukraińscy gospodarze wychodzili z siebie, aby zadbać o dobre samopoczucie polskich gości. Z wielką, ludzką empatią. A dokoła w całą Ukrainę, jak co dzień, uderzały rosyjskie pociski (poprzedniego dnia we Lwowie zginęli ludzie). Obok Cmentarza Łyczakowskiego wyrósł cmentarz ofiar putinowskiej agresji.
Ponad świeżymi grobami, niekiedy sprzed kilku dni, także powiewały flagi UPA. Z rozmów prowadzonych poza gronem ekspertów, jasno wynikało, że Ukraińcy zwykle nie mieli wiedzy o rzezi wołyńskiej. Pamiętali natomiast organizowane wspólnie z Polską EURO 2012. Dla nich symbole banderowskie były niemal wyłącznie symbolami oporu wobec agresji Putina. Tak mobilizowano się do poświęcenia życia tu i teraz. Od 2014 za gotowością do oporu często stały dawne symbole, którym nadawano nowe znaczenie.