Reklama

Jarosław Kuisz: Piwnica, w której Polakom po plecach przeszedł zimny pot

Naszym dziejowym przywilejem jest to, że możemy wybierać, czy pamiętamy tylko o Wołyniu czy także o Pawłokomie oraz Solidarności 2022. I o toczącej się krwawej wojnie.

Publikacja: 03.09.2025 04:48

Widzę, jak moi rodacy rezygnują z podnoszenia Polsce poprzeczki. Ulegają zbiorowej niechęci. Wolą pa

Widzę, jak moi rodacy rezygnują z podnoszenia Polsce poprzeczki. Ulegają zbiorowej niechęci. Wolą patrzeć w okrutną przeszłość. Trwonią kapitał Solidarności 2022. Rozumiem ich odruch. I nie zgadzam się z nim, chociaż wtedy, w piwnicy pełnej banderowskich symboli, coś ścisnęło mnie w gardle. I trzyma do dziś.

Foto: PAP/Paweł Supernak

To wydarzyło się naprawdę. Po wybuchu pełnoskalowej agresji Moskwy otrzymałem zaproszenie na polsko-ukraińskie obrady w przepięknym Lwowie. Dla bezpieczeństwa pracowaliśmy w akademickich pomieszczeniach piwnicznych. Twardym orzechem do rozgryzienia było to, jak komunikować Zachodowi stanowisko Europy Wschodniej. Uznawano nas za „rusofobów”. Wspólnie szukaliśmy dróg wzajemnego porozumienia narodów dla szukania pomocy. Na zakończenie odbyła się uroczysta kolacja w restauracji przy zabytkowym rynku. Wtedy rozpoczął się kolejny rosyjski atak rakietowy i dronowy. Aby zadbać o gości, postanowiono ich sprowadzić do schronu.  

Traf chciał, że właśnie tam w piwnicy znajdował się lokal gastronomiczny poświęcony pamięci… UPA. Nad schodami witał nas portret Stepana Bandery. Wszystkim Polakom po plecach przeszedł zimny pot. Pobledli. Zeszliśmy do pomieszczeń kamienicy, których mury pamiętały I Rzeczpospolitą Obojga Narodów, a w których otaczały nas banderowskie symbole. Powiedzieć, że czuliśmy się nieswojo, to nie powiedzieć nic.  

Czytaj więcej

Będzie nowe święto państwowe. Na pamiątkę krwawej niedzieli na Wołyniu

Co Ukraińcy wiedzą o rzezi wołyńskiej?

Jednocześnie nasi ukraińscy gospodarze wychodzili z siebie, aby zadbać o dobre samopoczucie polskich gości. Z wielką, ludzką empatią. A dokoła w całą Ukrainę, jak co dzień, uderzały rosyjskie pociski (poprzedniego dnia we Lwowie zginęli ludzie). Obok Cmentarza Łyczakowskiego wyrósł cmentarz ofiar putinowskiej agresji.  

Ponad świeżymi grobami, niekiedy sprzed kilku dni, także powiewały flagi UPA. Z rozmów prowadzonych poza gronem ekspertów, jasno wynikało, że Ukraińcy zwykle nie mieli wiedzy o rzezi wołyńskiej. Pamiętali natomiast organizowane wspólnie z Polską EURO 2012. Dla nich symbole banderowskie były niemal wyłącznie symbolami oporu wobec agresji Putina. Tak mobilizowano się do poświęcenia życia tu i teraz. Od 2014 za gotowością do oporu często stały dawne symbole, którym nadawano nowe znaczenie.  

Reklama
Reklama

Zdumiewająca solidarność z uchodźczyniami

Od lutego 2022 roku Polska zdobyła w Kijowie wielki kredyt zaufania. Nasza solidarność dla uchodźczyń z dziećmi była zdumiewająca. Na tle tragicznej historii – i to od czasów II wojny światowej, ale dalej, hen, aż do powstania Chmielnickiego. Podobnie jak 13 maja 2006 roku ceremonia pojednania w Pawłokomie, prezydentów Lecha Kaczyńskiego i Wiktora Juszczenki, odbywała się ona poniekąd przeciw stereotypowemu interpretowaniu historii. Dla przełamania zbiorowych odruchów, którym ulega się łatwiej – skoro w przeszłości zdarzyły się tak potworne zbrodnie. Naszym dziejowym przywilejem jest to, że my możemy wybierać, czy tylko pamiętamy o Wołyniu – czy pamiętamy o rzezi i jednocześnie o Pawłokomie oraz Solidarności 2022. I o toczącej się krwawej wojnie.  

Czytaj więcej

Joanna Ćwiek-Świdecka: Panie Prezydencie, naprawdę wytyka Pan Ukraińcom leczenie dzieci z rakiem?

Widzę, jak moi rodacy rezygnują z podnoszenia Polsce poprzeczki. Ulegają zbiorowej niechęci. Wolą patrzeć w okrutną przeszłość. Trwonią kapitał Solidarności 2022. Rozumiem ich odruch. I nie zgadzam się z nim, chociaż wtedy, w piwnicy pełnej banderowskich symboli, coś ścisnęło mnie w gardle. I trzyma do dziś.

To wydarzyło się naprawdę. Po wybuchu pełnoskalowej agresji Moskwy otrzymałem zaproszenie na polsko-ukraińskie obrady w przepięknym Lwowie. Dla bezpieczeństwa pracowaliśmy w akademickich pomieszczeniach piwnicznych. Twardym orzechem do rozgryzienia było to, jak komunikować Zachodowi stanowisko Europy Wschodniej. Uznawano nas za „rusofobów”. Wspólnie szukaliśmy dróg wzajemnego porozumienia narodów dla szukania pomocy. Na zakończenie odbyła się uroczysta kolacja w restauracji przy zabytkowym rynku. Wtedy rozpoczął się kolejny rosyjski atak rakietowy i dronowy. Aby zadbać o gości, postanowiono ich sprowadzić do schronu.  

Pozostało jeszcze 83% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Komentarze
Michał Płociński: Karol Nawrocki w USA. Czy Donald Trump złoży obietnicę, na którą czeka Polska?
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Polska zawsze o jedną wojnę do tyłu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: O II wojnie światowej nie możemy zapomnieć. Ale nie musimy wciąż jej toczyć
Komentarze
Bogusław Chrabota: Andrij Parubij – strażnik i sumienie Euromajdanu
Komentarze
Instytut Pileckiego to tylko szczyt góry lodowej. Rząd Donalda Tuska źle zarządza kulturą
Reklama
Reklama