Zakładam, że wiedzę ma ograniczoną, suflowaną głównie przez autorów i sympatyków projektu z czasów PiS. Możliwe nawet, że jest zagorzałym zwolennikiem tej inwestycji, co uważam za słuszne. Też jestem jej fanem. Tyle że nie mogę uwolnić się od wrażenia, że w przedstawionym w Kaliszu projekcie ustawy o CPK nie chodzi o samą inwestycję, ale o czysto polityczne postawienie pod pręgierzem opinii publicznej rządu i jego premiera Donalda Tuska.
Czytaj więcej:
Sztuczka jest prosta. Nawrocki zgłasza projekt ustawy o CPK, która dekretuje nierealne terminy i większą od przewidzianej skalę inwestycji (powrót do kosztownej koncepcji piasty i szprych), rząd jej nie przyjmuje, a Sejm większością koalicyjną odrzuca. I co mamy? Eksplozję krytyki po stronie prezydenta i jego stronników, że Tusk „nie dowozi” obietnic, zabija ambitny projekt prezydenta, sabotuje polską przyszłość i gasi narodowe aspiracje. Przy echu, jakie budzi sprawa CPK, Tusk tej konfrontacji wygrać raczej nie może. Taki jest plan. Tyle że to wszystko hucpa, bo realny CPK przecież powstaje, a w czasach rządów PiS był jedynie na papierze. W sprytny sposób przedstawiono go (podobnie jak projekt Izera) jako narodowy cel, barejowskiego misia na miarę naszych ambicji i aspiracji. Kwestia finansowania, środków, terminu była wyssana z palca. Teraz CPK rzeczywiście powstaje i jest to projekt zakotwiczony w budżecie, planach inwestycyjnych, dziesiątkach tysięcy podpisanych umów. Mam jakoś w tej sprawie do rządu zaufanie. Podobnie jak przekonanie, że w excelach ministra Domańskiego wszystko się zgadza, a realizowana inwestycja mieści się w planach wydatków państwa, podobnie jak dozbrojenie armii, środki na infrastrukturę obronną czy cyberbezpieczeństwo.
Czytaj więcej
Sprawa środków z KPO, które niektórzy przedsiębiorcy z branży HoReCa (hotelarsko-gastronomicznej)...
Prezydentowi Nawrockiemu, który nie rozsiadł się jeszcze dobrze w fotelu głowy państwa, z całą sympatią podpowiadam, że warto z tym excelem się zapoznać, a nie stroić w kombinezon Boba Budowniczego z popularnej kreskówki i gonić rząd do pracy z łopatą. Bo można przy tym wyzwolić kaskady śmiechu, jak poprzednik, Andrzej Duda, który w podsumowaniach dwóch prezydenckich kadencji pomylił swoją osobę z Kazimierzem Wielkim (zastał Polskę drewnianą, zostawił murowaną), przypisując sobie zasługi ekip rządowych, które realnie poprawiały byt Polaków. Karol Nawrocki ma przed sobą wiele lat prezydentury. Może to być – i szczerze mu tego życzę – prezydentura ambitna. Dlatego, przy całym zrozumieniu, jak potrzebna jest poważna presja na rządzących, przestrzegam go przed śmiesznością. Bo ta, nawet jeśli jest skutkiem działań podjętych w dobrej wierze, zostaje na długo.