Reklama

Jerzy Haszczyński: „Podzielam wasze poczucie bezradności”. O ostatnich katolikach w Gazie

Po izraelskim ataku na jedyny kościół katolicki w Strefie Gazy jest tam o trzech chrześcijan mniej. To znaczna część tej społeczności. Można się o nią tylko modlić, razem z papieżem. Na zachodnich polityków nie ma co liczyć.

Publikacja: 21.07.2025 17:18

Jerzy Haszczyński: „Podzielam wasze poczucie bezradności”. O ostatnich katolikach w Gazie

Foto: PAP/EPA

Zacznę od przypomnienia mojego reportażu z 2010 roku. „W dni powszednie o siódmej rano za murem katolickiego kościoła Świętej Rodziny kilkaset dzieci w mundurkach stoi w rzędach i wykrzykuje »Palestyna«. Potem śpiewają palestyński hymn i wspominają męczenników, czyli ofiary Izraelczyków.

Reklama
Reklama

Zaraz pójdą na lekcje do szkoły przytulonej do kościoła, jednej z dwóch prowadzonych w Gazie przez Patriarchat Łaciński. W obu jest ponad tysiąc uczniów, pięć razy więcej niż katolików w całej Strefie Gazy. Aż dziw, że malutka wspólnota ma taką siłę przyciągania.

Ponad 90 proc. uczących się tu dzieci to muzułmanie, bez wątpienia także z rodzin wspierających Hamas. – Ale o polityce tu nigdy nie mówimy. Kto tej zasady nie respektuje, musi odejść. O polityce nie mogą mówić ani uczniowie, ani ich rodzice – podkreśla ojciec Jorge Fernandez, proboszcz pochodzący z Argentyny”.

Czytaj więcej

Dokąd Beniamin Netanjahu chce wysiedlić Palestyńczyków z Gazy?

To właśnie kościół Świętej Rodziny stał się w ostatni czwartek celem Izraelczyków. Wśród rannych jest obecny proboszcz, ojciec Gabriel Romanelli, również Argentyńczyk. 

Reklama
Reklama

Czy armia izraelska nie wie, gdzie w Strefie Gazy jest katolicki kościół?

Czy armia izraelska nie wie, gdzie w Strefie Gazy są kościoły i dlatego przypadkowo zaatakowała w zeszły czwartek jedyną świątynię katolików? Niech każdy to sam sobie rozważy. Każdy może się też zastanowić, czy ta armia nie wie, gdzie rozdaje się wygłodzonym Palestyńczykom żywność (wciąż słyszymy, że zdobywanie pomocy humanitarnej dla wielu kończy się śmiercią, w niedzielę zginęło kilkadziesiąt osób).   

Wątpliwe, by ostrzelanie katolickiego kościoła Świętej Rodziny w Gazie stało się przełomem w wojnie rozpoczętej w październiku 2023 roku po wielkim zamachu terrorystycznym Hamasu na Izrael. W szczególności, by poprawiło los cywilnej ludności. Choć, co rzadkie, biuro szefa rządu Izraela tym razem wyraziło „głęboki żal”, a nawet stwierdziło, że „każda strata niewinnego życia to tragedia”. Sam zaś Beniamin Netanjahu zadzwonił w piątek do papieża. Izraelski premier zrobił to po telefonie od Donalda Trumpa, który, jak to określiła rzeczniczka Białego Domu, „nie zareagował pozytywnie” na ostrzał kościoła. 

Papież Leon XIV wymienił nazwiska chrześcijan, których zabiła izraelska armia

Oburzenie wyrażali niektórzy europejscy przywódcy, ale oni, nie mając w przeciwieństwie do Trumpa żadnego wpływu na Izrael, mogą się tylko przyłączyć do słów Leona XIV, który w niedzielę powiedział do chrześcijan Bliskiego Wschodu: „Podzielam wasze poczucie bezradności”. 

Papież, nie wymieniając nazwy „Izrael”, mówił, że ostrzelanie kościoła jest kolejnym „wśród nieustających ataków militarnych wymierzonych przeciwko ludności cywilnej oraz miejscom kultu w Gazie”. Tamtejszą wojnę nazwał barbarzyńską i wezwał do jej natychmiastowego przerwania. 

Wymienił też nazwiska trzech zabitych w wyniku izraelskiego ataku. To Saad Isa Konstandi Salam, Fumia Isa Latif Ajad i Nadżwa Ibrahim Latif Abu Dawud.  

Reklama
Reklama

Wszyscy są chrześcijanami, nie jest natomiast pewne, czy wszyscy są katolikami, bo papież o tym nie wspomniał. Oni w i tak malutkiej społeczności chrześcijańskiej są w Strefie Gazy w mniejszości, więcej jest wyznawców Greckiego Kościoła Prawosławnego (co nie znaczy, że to Grecy, poza arcybiskupem prawie wszyscy są Palestyńczykami). 

Zanikająca wspólnota. W Strefie Gazy jest kilka razy mniej chrześcijan, niż było przed kilkunastu laty. Czy jest nadzieja?

Niezależnie od tego, czy prawosławni, czy katolicy – to społeczność wygasająca, co może cieszyć radykałów muzułmańskich. I żydowskich zapewne też. Oni planują przejęcie Strefy Gazy po wcześniejszym zburzeniu i zniszczeniu wszystkiego, co tam jeszcze jest.

Gdy odwiedziłem Strefę Gazy 15 lat temu, chrześcijan było tam około trzech tysięcy – wśród 1,5 mln muzułmanów. Potem doszło do czterech wojen. Przed wybuchem tej ostatniej, w październiku 2023 roku, wśród 2,3 mln muzułmanów mieszkało, jak się szacuje, około tysiąca chrześcijan. Ilu jest teraz? – trudno powiedzieć, w każdym razie troje zabitych to duża wyrwa. A jeżeli wszyscy byli katolikami, to ta społeczność skurczyła się o dwa czy więcej proc. 

Wszyscy palestyńscy katolicy się znają. – Jest 20, najwyżej 25 rodzin, wszystkie w mieście Gaza – opowiadał mi w 2010 roku nauczyciel religii i informatyki w szkole przy kościele Świętej Rodziny Dżereas Darsi, kawaler. Z jego rodziny już wcześniej wszyscy rozjechali się po świecie, wujkowie mieszkali w USA, Australii, Szwajcarii i Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Reklama
Reklama

Nie miałem potem kontaktu z Dżereasem Darsim, ale w mediach społecznościowych znalazłem jego profil. Jeszcze w lutym tego roku był w Gazie. Na profilu informacja „w związku małżeńskim”. Niby mała rzecz, ale dla społeczności katolickiej w Gazie wielka nadzieja.

Czytaj więcej

Dzisiaj w Betlejem. Coraz mniej chrześcijan za murem [korespondencja]

 

Zacznę od przypomnienia mojego reportażu z 2010 roku. „W dni powszednie o siódmej rano za murem katolickiego kościoła Świętej Rodziny kilkaset dzieci w mundurkach stoi w rzędach i wykrzykuje »Palestyna«. Potem śpiewają palestyński hymn i wspominają męczenników, czyli ofiary Izraelczyków.

Zaraz pójdą na lekcje do szkoły przytulonej do kościoła, jednej z dwóch prowadzonych w Gazie przez Patriarchat Łaciński. W obu jest ponad tysiąc uczniów, pięć razy więcej niż katolików w całej Strefie Gazy. Aż dziw, że malutka wspólnota ma taką siłę przyciągania.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Epidemia ksenofobii. O cholerze, migrantach i politycznej nienawiści
Komentarze
Marek Cichocki: Kanclerz Merz zderzył się z poglądami własnych konserwatystów
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Organizację Roberta Bąkiewicza delegalizować, nie promować
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego koalicja 15 października nie ma przyszłości?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Budapeszt bez polskiego ambasadora. Opcja atomowa, ale konieczna
Reklama
Reklama