Reklama

Dokąd Beniamin Netanjahu chce wysiedlić Palestyńczyków z Gazy?

Pomysł uczynienia ze Strefy Gazy Riwiery Bliskiego Wschodu bez Palestyńczyków nie umarł. Ewoluuje. Izrael i USA szukają krajów, które przyjęłyby Gazańczyków. Nie przejmują się prawem międzynarodowym.

Publikacja: 18.07.2025 04:20

Palestyńczycy niosą pomoc humanitarną, którą otrzymali od wspieranej przez Stany Zjednoczone organiz

Palestyńczycy niosą pomoc humanitarną, którą otrzymali od wspieranej przez Stany Zjednoczone organizacji Gaza Humanitarian Foundation.

Foto: REUTERS/Ramadan Abed

Przyznał to izraelski premier Beniamin Netanjahu na początku lipca, podczas trzeciej już wizyty u Donalda Trumpa od przejęcia przez niego drugi raz urzędu. Chodzi o znalezienie krajów, które zaoferują Palestyńczykom z Gazy „lepszą przyszłość”. Trump dodał, że wiele krajów regionu współpracuje w tej sprawie z USA i Izraelem. – Coś dobrego się zdarzy – stwierdził.

Reklama
Reklama

Pomysły wysiedlania Palestyńczyków ze Strefy Gazy pojawiły się zaraz po wielkim zamachu terrorystycznym Hamasu na Izrael z 7 października 2023 roku. Odkąd władzę w Waszyngtonie znowu przejął Trump, można odnieść wrażenie, że to na serio rozważany projekt. Sugerują to wypowiedzi amerykańskiego prezydenta i ważnych polityków izraelskich oraz dokumenty, które wyciekają do zachodnich i izraelskich mediów. 

Kogo Izrael i USA próbują skłonić do przyjęcia Palestyńczyków z Gazy. Pierwszy był Egipt

Dokąd miałyby się przenieść setki tysięcy, a może nawet dwa miliony Palestyńczyków (w Strefie Gazy jest ich około 2,2 miliona)? Ściślej, na kim Izraelczycy i Amerykanie chcieliby wymusić ich przyjęcie?

Pierwszy był Egipt, sojusznik Ameryki i pierwsze państwo arabskie, które formalnie uznało Izrael, w 1979 roku. To też jedyny kraj poza Izraelem, który ma granicę ze Strefą Gazy. Teraz jest zamknięta. 

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Wielki powrót. Izraelski klucz do Strefy Gazy

Egipcjanie zaczęli się bronić przed przesiedleniem Palestyńczyków na ich terytorium zaraz po wybuchu w październiku 2023 roku wojny w Gazie wywołanej atakiem Hamasu. Nic dziwnego, bo już wówczas w rządowych kręgach Izraela powstał pierwszy, ujawniony przez media, dokument sugerujący wywiezienie Gazańczyków na egipski Półwysep Synaj (była w nim mowa, że „Allah postawił sprawę jasno: utracili ten teren z powodu działań Hamasu”). 

Do Egiptu – oraz Jordanii – zamierzał też wysiedlać Donald Trump, gdy na początku lutego przedstawiał swoją szokującą wizję Gazy jako Riwiery Bliskiego Wschodu. W tej koncepcji wielki kurort Gaza, w której nie byłoby Palestyńczyków, miał trafić pod administrację amerykańską. Inne projekty sugerują raczej podległość Izraelowi i powrót tam osadnictwa żydowskiego.  

– Egipt nadal nie chce Palestyńczyków z Gazy. Mamy już swoich islamistów, a jeżeli ludzie Hamasu pojawią się w Egipcie, to nawiążą kontakt z podziemnymi komórkami Bractwa Muzułmańskiego. Palestyńczycy mogliby też próbować atakować turystów w Egipcie, w tym Izraelczyków czy amerykańskich Żydów. Stracili dzieci, mężów, rodziców – będą szukali zemsty. Egipt nie chce eksportu zjawisk zagrażających bezpieczeństwu – mówi „Rzeczpospolitej” Said Sadek, czołowy egipski politolog.

Jordania odpowiadała Trumpowi ostrożniej. Godziła się na przyjęcie kilku tysięcy chorych dzieci. W żadnym wypadku, również ze względu na bezpieczeństwo, nie otworzy się na setki tysięcy Palestyńczyków, ma już kilka milionów swoich.  

Strefa Gazy

Strefa Gazy

Foto: PAP

Reklama
Reklama

Arabscy sojusznicy Izraela. Przede wszystkim Zjednoczone Emiraty Arabskie

Kolejny rozważany kraj to Maroko, które utrzymuje stosunki z Izraelem od pięciu lat i jest wdzięczne Trumpowi za uznanie marokańskiej suwerenności nad Saharą Zachodnią. – To jest jednak bardzo wrażliwa kwestia dla marokańskiej opinii publicznej – mówi „Rzeczpospolitej” Tarek Megerisi, ekspert think tanku European Council on Foreign Relations (ECFR). 

Czytaj więcej

Maroko ma problem po ataku Hamasu. Tylko nie mówić „Izrael”

Amerykanie testowali też inne miejsce w Afryce Północnej – Libię. Massad Boulos, urodzony w Libanie doradca amerykańskiego prezydenta i Departamentu Stanu, prywatnie teść córki Trumpa Tiffany, spotkał się w tej sprawie z Chalifą Haftarem, panującym nad wschodnią Libią. Haftar, rywalizujący z uznawanym przez społeczność międzynarodową rządem w Trypolisie, miał wyrazić wstępne zainteresowanie. – Logistycznie to sobie trudno wyobrazić. Libia to kraj słabo zaludniony. Sto tysięcy Palestyńczyków to byłoby drastyczne zwiększenie populacji dla największych miast na wschodzie. Na dodatek wywołałoby wielkie niezadowolenie społeczne – podkreśla Megerisi.

Kilka miesięcy temu w mediach zachodnich pojawiły się jako możliwy kierunek lokalizacji – Somaliland, który próbował się oderwać od Somalii, ale nikt tego nie uznał. Niektórzy politycy separatystycznego Somalilandu dojrzeli w tym szansę na uznanie przez Izrael i USA niepodległości, ale liderzy zaprzeczyli takim planom. Rząd somalijski w marcu pośpieszył z zapewnieniami, że jemu nikt przesiedlenia Palestyńczyków nie proponował.

– Jest związek między wschodnią Libią i Somalilandem, quasi-państewkami. Obu patronują Zjednoczone Emiraty Arabskie, a one są podstawą izraelskiej osi w regionie – mówi analityk ECFR. ZEA to od normalizacji stosunków w 2020 roku najbliższe mu państwo arabskie. 

Do listy rozważanych lokalizacji można jeszcze dopisać Sudan, w którym toczy się wojna domowa (jedną ze stron wspiera ZEA), Rwandę oraz, co najbardziej zaskakujące, Cypr, państwo członkowskie UE. 

Reklama
Reklama

Cypr pojawił się w dokumencie, który ujawniła na początku lipca agencja Reuters. Dokument miał powstać w fundacji, powołanej w USA i wspieranej przez rząd Netanjahu, która przejęła dystrybucję pomocy w Gazie. A światowej opinii publicznej może się kojarzyć ze śmiercią Palestyńczyków walczących o rozdawaną żywność.

Prof. Efraim Inbar, szef bliskiego izraelskiemu rządowi think tanku Jerozolimski Instytut Strategii i Bezpieczeństwa, zastanawia się w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, czy nie chodzi o nieuznawaną przez nikogo poza Ankarą Turecką Republikę Cypru Północnego? – Może Turcy byliby skłonni przyjąć Palestyńczyków, by zwiększyć presję demograficzną na Greków cypryjskich? – dodaje.

Tarek Megerisi mówi, że prezydent Turcji Recep Erdogan, „choć nie jest wrogiem Izraela”, buduje swój wizerunek na sprzeciwie wobec izraelskiej interwencji w Gazie, dlatego się na to nie zgodzi. A rząd należącej do UE Republiki Cypru nie zdecyduje się na łamanie prawa międzynarodowego.

Pomysł izraelskiego ministra: przez „Miasto Humanitarne” na emigrację. Opozycja: nie ma krajów, które chcą przyjąć Palestyńczyków

Megerisi, podobnie jak wielu ekspertów i polityków zachodnich, uważa, że masowe przesiedlanie byłoby naruszeniem prawa międzynarodowego. – To byłaby czystka etniczna – mówi analityk ECFR. Izrael zapewnia, że wyjeżdżaliby z Gazy tylko ci, co zechcą. 

– Zniszczyli ci dom, głodzą cię, codziennie ryzykujesz, że zginiesz. Jeżeli chcesz przetrwać i mieć coś do jedzenia, to możesz się zgodzić na relokację. Ale to i tak jest czystka etniczna – dodaje.

Reklama
Reklama

Izraelski konserwatywny politolog Efraim Inbar uważa takie stwierdzenia za nonsensowne i za antyizraelskie. – Z każdej strefy wojennej cywile chcą uciekać – mówi „Rzeczpospolitej”. Przyznaje, że Izraelczykom marzyłoby się żyć „bez Arabów wokół”, ale to tylko marzenie, nie do zrealizowania. Polacy pewnie też nie chcieliby mieć za sąsiadów Niemców i Rosjan, ale mają”.

Czytaj więcej

Marzenia Trumpa o riwierze na gruzach Gazy

W zeszłym tygodniu zrobiło się głośno o projekcie „Miasta Humanitarnego”, który przedstawił izraelski minister obrony Izrael Katz. Miałoby powstać na gruzach Rafah na południowym krańcu Strefy Gazy. Najpierw po dokładnej kontroli trafiłoby tam 600 tys. Palestyńczyków, a potem prawie wszyscy, zostawiając większą część małej strefy Izraelczykom, a może i Amerykanom.

Lewicy w wielu krajach skojarzyło się to z obozem koncentracyjnym.

Reklama
Reklama

A lider opozycji izraelskiej, centrowy Jair Lapid, pytał rząd o to, jak ma działać „Humanitarne Miasto”: „Czy mieszkańcy będą mogli je opuścić? A jak nie, to kto ich powstrzyma? Czy tam będzie płot? Zwykły czy też pod napięciem elektrycznym?”.

„Rzeczpospolita” zapytała doradcę Lapida, Jaira Ziwana, co opozycja wie i co myśli o planach wysiedlania Palestyńczyków do innych krajów, także tych, którzy najpierw trafią do „Humanitarnego Miasta”.

– Nie wiemy, jakie kraje ma na myśli rząd. Jest tak zapewne dlatego, że takich nie ma – odpowiada krótko Ziwan.

Czytaj więcej

Osioł w paski. Dlaczego mieszkańcy Gazy nienawidzą Izraela?

Przyznał to izraelski premier Beniamin Netanjahu na początku lipca, podczas trzeciej już wizyty u Donalda Trumpa od przejęcia przez niego drugi raz urzędu. Chodzi o znalezienie krajów, które zaoferują Palestyńczykom z Gazy „lepszą przyszłość”. Trump dodał, że wiele krajów regionu współpracuje w tej sprawie z USA i Izraelem. – Coś dobrego się zdarzy – stwierdził.

Pomysły wysiedlania Palestyńczyków ze Strefy Gazy pojawiły się zaraz po wielkim zamachu terrorystycznym Hamasu na Izrael z 7 października 2023 roku. Odkąd władzę w Waszyngtonie znowu przejął Trump, można odnieść wrażenie, że to na serio rozważany projekt. Sugerują to wypowiedzi amerykańskiego prezydenta i ważnych polityków izraelskich oraz dokumenty, które wyciekają do zachodnich i izraelskich mediów. 

Pozostało jeszcze 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Polityka
Biały Dom ujawnia informacje o zdrowiu Donalda Trumpa. Prezydent ściska zbyt wiele dłoni
Polityka
Trump reaktywuje słynne więzienie w Alcatraz? Prokurator generalna bada stan obiektu
Polityka
Berlin i Londyn podpisały traktat Kensington. Największy od czasu II wojny światowej
Polityka
Budżet Unii Europejskiej: mistrzowski ruch Piotra Serafina
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Polityka
Ukraina: Kolejna Julia szefem rządu
Reklama
Reklama