W związku z ostatnim atakiem Hamasu na Izrael przypominamy reportaż Jerzego Haszczyńskiego, szefa działu zagranicznego, z Gazy po tym, jak wprowadzono blokadę strefy.
Obok portu rybackiego, w którego wodach kutry przedzierają się między resztkami wypatroszonych ryb i wszelakiego rodzaju opakowaniami, dwa kilometry od rury, którą do morza spływają odchody kilkuset tysięcy mieszkańców Gazy, jest Shelehat Resort. Kawałek piaszczystej plaży z plastikowymi parasolami oraz – jeszcze bardziej niezwykły widok – w miarę równo przystrzyżony trawnik, na którym biwakują bogate rodziny. Niedługo będą tu jeszcze luksusowa restauracja, szkielet budynku już powstał, i drogie bungalowy przerabiane ze starych małych pawilonów.
To ma być kolejna oaza dla palestyńskich elit ze Strefy Gazy, przynajmniej dla tych zapatrzonych we wzory zachodnie. Mają już klub jeździecki, trochę restauracji. A także Crazy Water Park, w którym rozegrała się pierwsza bitwa o rozrywkę. O to, na jaki sposób spędzania wolnego czasu jest się skłonny zgodzić Hamas.