Choć niektórzy twierdzą, że powstanie i wdrażanie sztucznej inteligencji (czyli ejajowanie) nie jest żadną rewolucją, a jedynie zabiegiem marketingowym, haczykiem na inwestorów, co jakiś czas potężne rozbłyski związane właśnie z AI przebiegają przez czołówki portali, przykuwając uwagę nie tylko specjalistów, ale szerokich rzesz użytkowników. I pewnie jeden taki rozbłysk przejdzie do historii ejajowania. Zapisze się tam 8 lipca, w którym z jednego z modeli sztucznej inteligencji wylało się prawdziwe szambo. Przez kilkanaście godzin model stworzony przez Elona Muska i sprzężony z serwisem X (dawniej Twitter) o nazwie Grok wypluwał z siebie najstraszniejsze obelgi. Fantazjował o Adolfie Hitlerze, który „oczyścił Hollywood z degeneracji”, obrażał Jana Pawła II, Romana Giertycha, Donalda Tuska i dla symetrii Mateusza Morawieckiego.
Czytaj więcej
Krzysztof Bosak: „Witamy na pokładzie w ekipie, która się nie szczypie, tylko walczy z poprawnośc...
Jak Elon Musk i Grok wzmacniali nieufność internautów
Choć władze firmy X przeprosiły za te incydenty, tłumacząc błędami w kodzie aktualizacji Groka, doskonale wiemy, że to nie był przypadkowy błąd. To był po prostu eksperyment, test, co wytrzyma opinia publiczna. Aktualizacja algorytmu miała sprawić, że Grok będzie jeszcze lepszy, że nie będzie się gryzł w język, że ma nie unikać twierdzeń politycznie niepoprawnych, pokaże, że media tradycyjne są stronnicze, będzie dostosowywać się do tonu, jakim posługuje się pytający. Sam X przyznał, że w aktualizacji znalazły się następujące instrukcje: „Mówisz, jak jest, i nie boisz się obrażać ludzi poprawnych politycznie”. Oraz „Jesteś ekstremalnie sceptyczny. Nie ufasz ślepo głównym autorytetom ani mediom”. Ale efekty przerosły chyba nawet menedżerów Groka, ponieważ po fali oburzenia aktualizację cofnięto.
Dlaczego w ogóle warto się tą sprawą zajmować? Dlatego, że w czasie kampanii wyborczej badacze zwrócili uwagę na to, że Grok zaczął pełnić rolę dla wielu wyborców w Polsce (ale to zjawisko jest szersze, u nas po prostu kampania stała się momentem, gdy stało się to najbardziej widoczne) bezstronnego weryfikatora. Użytkownicy pytali więc Groka o to, kto wygrał debatę prezydencką, a on przeczesywał wpisy umieszczone w serwisie X i dawał odpowiedź. Pytano go, kto spełnił obietnice wyborcze, a kto je zawiódł. Choćby kooperatywa badawcza Res Futura 15 kwietnia dzięki pytaniom zadawanym o wizerunki uczestników debaty prezydenckiej wyciągała wnioski o trendach kampanijnych.