Reklama

Michał Szułdrzyński: Trzy wnioski dla Koalicji Obywatelskiej i Donalda Tuska z najnowszego sondażu

Premier Donald Tusk zyskuje w politycznej konfrontacji, a sondaże pokazują, że wspólna lista KO, Lewicy, PSL i Polski 2050 może przynieść sukces. Ale sukces wymaga jedności, szacunku i pozytywnego przekazu

Publikacja: 23.10.2025 11:57

Premier RP, przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk

Premier RP, przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Najnowszy sondaż OGB wart jest uwagi nie dlatego, że pokazuje aż czteropunktowy wzrost poparcia dla Koalicji Obywatelskiej w ciągu ostatniego tygodnia. Ciekawe w nim jest bowiem zbadanie wyniku wspólnej listy rządzącej koalicji. Gdyby KO, Lewica, Polska 2050 oraz PSL poszły do wyborów razem, mogłyby liczyć na 46,7 proc. głosów, co dałoby 236 mandatów w Sejmie.

Reklama
Reklama

Biorąc zaś pod uwagę, że większość badań pokazuje, że PSL i Polska 2050 na trwałe spadły poniżej wyborczego progu, zaś Lewica raz jest tuż pod, a raz nad progiem, skłonność mniejszych koalicjantów do stworzenia wspólnej listy z Donaldem Tuskiem będzie bardzo duża. Z tego płyną co najmniej trzy wnioski dla Koalicji Obywatelskiej.

Wniosek pierwszy z sondażu OGB: Donald Tusk zyskuje w konfrontacji

Po pierwsze, wysyłanie na polityczną emeryturę Donalda Tuska wydaje się mocno przedwczesne. Lider KO ma naturę politycznego wojownika i w konfrontacji zyskuje. Z jednej strony, pcha go to coraz mocniej w kierunku polaryzacji, czasami aż do absurdalnych pomysłów, jak tworzenie deepfake’a wygenerowanego przez AI z Jarosławem Kaczyńskim z koktajlem Mołotowa. Ale z drugiej, premier zyskuje, gdy jest konfrontowany. A to, gdy ściera się z Karolem Nawrockim na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego. A to, gdy irytują go pytaniami wyborcy – jak podczas spotkań w Pabianicach albo Piotrkowie Trybunalskim. Czy to podczas wywiadu – choć rozmowa z Kubą Wojewódzkim i Piotrem Kędzierskim miała dotyczyć muzyki i filmów, przez półtorej godziny premier stał przy tablicy i odpowiadał na kłopotliwe pytania.

Reklama
Reklama

W konfrontacji premier jest znacznie ciekawszy niż podczas scen inscenizowanych, więc jeśli chce utrzymać poparcie, musi zmienić sposób komunikacji. Choć z jednego sondażowego wzrostu nie warto wyciągać nadmiernych wniosków, można zadać pytanie, czy ostatni wzrost nie wynika z aktywności premiera przy okazji dwulecia rządów KO?

Wniosek drugi: różnice w koalicji mogą stać się atutem, a nie źródłem awantur

Po drugie, widać, że wszystko może się jeszcze zdarzyć. Koalicja nie jest jeszcze skazana na oddanie władzy w 2027 r. I tak, jak w PiS już dziś można dostrzec przedwczesny tryumfalizm, tak też zbyt często po stronie koalicji 15 października widać defetyzm. Nie, wszystko jest jeszcze w grze, a dwa lata to naprawdę epoka. Ale pamiętać trzeba też, dlaczego w 2023 r. obecna koalicja dostała 11,5 mln głosów. Przekaz premiera był wtedy jasny – chcemy odsunąć PiS od władzy, więc jeśli masz poglądy prawicowe, głosuj na PSL, bardziej centrowe – na Polskę 2050, jeśli jesteś liberałem, wybierz KO, a jeśli bliżej ci do lewicy – są partie Czarzastego, Biedronia czy Zandberga. Masz szeroką paletę do wyboru, byle pokonać PiS.

Dziś tamta wielość stała się obciążeniem i źródłem napięć. Wspólna lista może pomóc uruchomić te pozytywne emocje z 15 października 2023 r. Ale to będzie wymagało partnerskiego traktowania koalicjantów i wzajemnego szacunku przy budowie jednej listy. Bo jeśli rodzić się będzie w bólach i atmosferze permanentnej awantury, wzajemnych oskarżeń i upokorzeń, wyborcom się to nie spodoba.

Wniosek trzeci: Kaczyński z Bąkiewiczem i Braunem to nie strach na wróble

Po trzecie zaś, Koalicja może zyskać na… dobrych wynikach Grzegorza Brauna. Jego coraz radykalniejsza, antyukraińska i antysemicka retoryka może pomóc w wygenerowaniu obywatelskiego zrywu. Negatywna kampania ma swoje ograniczenia, ale przypominanie patologii rządów PiS, kryzysu instytucjonalnego, kompletnego rozpadu wymiaru sprawiedliwości, które były ceną za to, że rząd PiS pokazywał sprawczość i spełniał obietnice wyborcze, w połączeniu z pokazaniem, że powrót PiS do władzy może mieć też twarz Brauna, może okazać się skuteczne. Jarosław Kaczyński wychwalał ostatnio Roberta Bąkiewicza, co tylko wystraszy umiarkowanych wyborców. Ale Kaczyński z Bąkiewiczem i Braunem to już mieszanka, która wyborcom może się nie spodobać.

Ale Donald Tusk nie może zapomnieć, że straszenie nie może całkowicie zastąpić pozytywnego przekazu.

Najnowszy sondaż OGB wart jest uwagi nie dlatego, że pokazuje aż czteropunktowy wzrost poparcia dla Koalicji Obywatelskiej w ciągu ostatniego tygodnia. Ciekawe w nim jest bowiem zbadanie wyniku wspólnej listy rządzącej koalicji. Gdyby KO, Lewica, Polska 2050 oraz PSL poszły do wyborów razem, mogłyby liczyć na 46,7 proc. głosów, co dałoby 236 mandatów w Sejmie.

Biorąc zaś pod uwagę, że większość badań pokazuje, że PSL i Polska 2050 na trwałe spadły poniżej wyborczego progu, zaś Lewica raz jest tuż pod, a raz nad progiem, skłonność mniejszych koalicjantów do stworzenia wspólnej listy z Donaldem Tuskiem będzie bardzo duża. Z tego płyną co najmniej trzy wnioski dla Koalicji Obywatelskiej.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Komentarze
Bogusław Chrabota: O mądry patriotyzm
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Zakończenie paraliżu rządu USA może doprowadzić Demokratów do zwycięstwa
Komentarze
Marzena Tabor-Olszewska: Jemy za dużo mięsa! A może za mało? Wojna światów trwa w najlepsze
Komentarze
Bogusław Chrabota: Czy Zbigniew Ziobro będzie w Budapeszcie bezpieczny
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Niedoszłe męczeństwo Zbigniewa Ziobry. Budapeszt znów zaszkodzi PiS
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama