Maroko ma problem po ataku Hamasu. Tylko nie mówić „Izrael”

Władze Maroka mają problem: nawiązały niedawno stosunki z Izraelem. A teraz antyizraelskie hasła słychać od islamistów po lewicę.

Publikacja: 13.10.2023 03:00

Król Maroka Mohamed VI i flaga państwa na każdym murze

Król Maroka Mohamed VI i flaga państwa na każdym murze

Foto: Jerzy Haszczyński

Wobec Hamasu nikt tu nie używa określenia „terroryści”. Nie ma go też w oficjalnych oświadczeniach władz marokańskich, które unikają również wymieniania nazwy „Izrael”. Zaraz po rozpoczęciu sobotniego ataku przez Hamas wyraziły „głębokie zaniepokojenie” pogorszeniem się sytuacji i potępiły ataki przeciw cywilom „gdziekolwiek się znajdują”.

Delikatnym ukłonem w stronę Palestyńczyków było wskazanie w oświadczeniu MSZ dotyczącym konfliktu, że król Mohamed VI stoi na czele Komitetu al-Kuds – Al-Kuds to arabska nazwa Jerozolimy.

Prezenty od Izraela

Władze kluczą, rozdarte między wielką polityką a obawami związanymi z nastrojami społecznymi. Niecałe trzy lata temu nawiązały pełne stosunki z Izraelem. Maroko poszło śladem Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Bahrajnu, podpisując porozumienia zwane Abrahamowymi. Przyniosło to korzyści, nie tylko gospodarcze. Kilka miesięcy temu Izrael zrobił Maroku wielki prezent: uznał jego suwerenność nad Saharą Zachodnią, spornym terytorium byłej hiszpańskiej kolonii, do którego prawa roszczą sobie separatyści z ruchu Polisario, wspieranego przez sąsiednią Algierię.

Czytaj więcej

Jerzy Haszczyński: Wielki terror, wielka zemsta, nowy Bliski Wschód

Międzynarodowe organizacje dziennikarzy śledczych, a także część europejskich polityków uważają, że marokańskie służby korzystały z izraelskiej technologii szpiegującej do podsłuchiwania i śledzenia nie tylko dysydentów i reporterów – na ich celowniku miał się znaleźć nawet prezydent Francji Emmanuel Macron i marokański król. Rabat temu stanowczo zaprzeczał, a nawet próbował zwalczać takie zarzuty sądownie.

„Hipokryzja Zachodu”

– To konflikt między ekstremistami: skrajnie nacjonalistycznym rasistowskim rządem Izraela i skrajnymi islamistami z Hamasu. A my nie lubimy ekstremistów, czekamy na załatwienie sprawy poprzez negocjacje – taką interpretację marokańskiego podejścia rysuje mi mój znajomy, przedstawiciel klasy średniej, dobrze wykształcony. Woli ją rysować anonimowo, choć wydaje się łagodna w porównaniu z tym, co daje się odczuć w mediach społecznościowych.

Trudno tam odnaleźć wyrazy poparcia dla Izraela czy wstrząsające kadry z izraelskimi ofiarami bestialskich ataków Hamasu. Jest natomiast wiele emocjonalnych wpisów dotyczących izraelskich nalotów na Strefę Gazy i „kłamstw zachodnich mediów, które wiadomo w czyich są rękach”. A także wyrazów solidarności z Palestyńczykami – arabskimi braćmi i muzułmańskimi współwyznawcami.

Czytaj więcej

Atak Hamasu na Izrael: Ameryka stara się ratować pokój na Bliskim Wschodzie

Na ekranach telewizorów wiszących w restauracjach i kawiarniach w Tetuanie, 400-tysięcznym mieście na północy kraju, i sąsiednim nadmorskim kurorcie Martil, wcześniej widywałem tylko transmisje meczów piłkarskich, teraz pojawiają się też obrazy z Gazy – nadawane przez arabskojęzyczną Al-Dżazirę.

To płonącą Gazę i palestyńskie ofiary od kilku dni widać też na czołówkach marokańskich gazet. A w artykułach dużo się mówi o „zachodniej hipokryzji”. Dla Zachodu „historia zaczyna się wtedy, gdy zabijani są Izraelczycy”, a to, co przedtem, czyli okupacja i prześladowania Palestyńczyków, go nie interesuje.

„Byt syjonistyczny” i Bracia Muzułmanie

„Wszyscy jesteśmy Palestyńczykami” – głosi tytuł komentarza Samira Szawkiego na pierwszej stronie francuskojęzycznego dziennika „Al Bayane”. To gazeta lewicowa, nawet bardzo lewicowa.

Szawki używa jednak nazwy „Izrael”, choć tylko po to, by krytykować go i Zachód. Liderzy Partii Postępu i Socjalizmu (niegdyś podziemnej komunistycznej) już takiej nazwy nie stosują. Określają Izrael jako „byt syjonistyczny” – dokładnie tak, jak robią to ekstremiści islamscy, w tym z Hamasu, którzy nie godzą się z istnieniem państwa żydowskiego.

To „opresyjny byt syjonistyczny” odpowiada zdaniem marokańskiej lewicy za konflikt. A zakończyć go może tylko społeczność międzynarodowa, naciskając na utworzenie państwa palestyńskiego ze stolicą w Al-Kuds, czyli Jerozolimie.

Czytaj więcej

Hamas zabił młode małżeństwo z Izraela. Rodzice zdołali ukryć roczne bliźniaki przed terrorystami

Partia Postępu i Socjalizmu była w wielu marokańskich rządach. Teraz ma 22 (z 395) posłów w parlamencie. I w sprawie palestyńskiej prezentuje podobne poglądy jak Partia Sprawiedliwości i Rozwoju – ugrupowanie islamistyczne, bliskie ideowo Hamasowi. Według wielu ekspertów arabskich wywodzi się ono, podobnie jak Hamas, z Bractwa Muzułmańskiego. Ale głosi oddanie demokracji i nie podważa władzy króla.

W Egipcie i większości monarchii Półwyspu Arabskiego Bractwo Muzułmańskie jest uznawane za głównego wroga, terrorystów dążących do zmiany systemu władzy.

Maroko poszło inną drogą. Na fali rewolucji arabskich przed ponad dekadą Partia Sprawiedliwości i Rozwoju, zwyciężająca w wyborach od 2011 r., została dopuszczona do władzy, tworzyła rządy koalicyjne, miała dwóch premierów. W 2021 r. przeżyła nieoczekiwaną klęskę w wyborach, tracąc aż 113 mandatów (teraz ma tylko 13), co tłumaczono tym, że nie spełniła swoich obietnic – Marokańczykom, raczej konserwatywnym, przestały jednak wystarczać islamskie hasła, postawili na polityków, po których spodziewają się poprawy ekonomicznej.

Partia Sprawiedliwości i Rozwoju nagłaśnia antyizraelskie protesty, wzywa państwa muzułmańskie do popierania Palestyńczyków, także finansowo. I w pełni popiera Hamas.

Drukuje nawet teksty jego liderów, w tym Ismaila Haniji, szefa Komitetu Politycznego Hamasu, który przed laty przedstawiał się jako palestyński premier.

Wobec Hamasu nikt tu nie używa określenia „terroryści”. Nie ma go też w oficjalnych oświadczeniach władz marokańskich, które unikają również wymieniania nazwy „Izrael”. Zaraz po rozpoczęciu sobotniego ataku przez Hamas wyraziły „głębokie zaniepokojenie” pogorszeniem się sytuacji i potępiły ataki przeciw cywilom „gdziekolwiek się znajdują”.

Delikatnym ukłonem w stronę Palestyńczyków było wskazanie w oświadczeniu MSZ dotyczącym konfliktu, że król Mohamed VI stoi na czele Komitetu al-Kuds – Al-Kuds to arabska nazwa Jerozolimy.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Sztuczna inteligencja kieruje myśliwcami. „Nie powinna decydować o życiu ludzi”
Konflikty zbrojne
Nielegalny handel bronią na Ukrainie. Ukraińcom skonfiskowano prawie 1500 granatników
Konflikty zbrojne
David Cameron: Ukraina ma prawo atakować cele w Rosji
Konflikty zbrojne
Rosja i Ukraina usiądą do rozmów? Gen. Skibicki naświetla plan Kremla
Konflikty zbrojne
Rosyjskie wojska obok amerykańskich w wojskowej bazie w Nigrze
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił