– Spójrz, to takie miłe, po prostu poczęstowali mnie czekoladką. Okazuje się, że mnie też – jak zwykłemu człowiekowi – można coś podarować i nie domagać się niczego w zamian – tydzień temu śmiała się obecna już premier, częstując dziennikarza „Ukraińskiej Prawdy” podarowaną czekoladką.
Dziennikarz znalazł 39-letnią jeszcze wicepremier Julię Swyrydenko, siedzącą samotnie w odległym pokoju kuluarów rzymskiej konferencji w sprawie powojennej odbudowy Ukrainy. Wszyscy już tam wiedzieli, że będzie nowym szefem ukraińskiego rządu, wszędzie szukał jej tłum zagranicznych urzędników i biznesmenów, którzy chcieli coś z nią załatwić.