Michał Szułdrzyński: Kompromitujący sojusz Morawieckiego z Orbánem

Szczyt UE pokazał, że polska polityka europejska znalazła się w ślepym zaułku. Grożąc wetem nic nie możemy ugrać. I znajdujemy się osamotnieni na jednej ławce z Viktorem Orbánem, wiernym sojusznikiem Władimira Putina.

Publikacja: 30.06.2023 21:42

Mateusz Morawiecki

Mateusz Morawiecki

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Już dawno na szczycie przywódców UE nie doszło  do sytuacji, w której ktoś usiłował zawetować konkluzje z ustaleń przywódców nie z powodu tego, co tam było zawarte, ale z powodu decyzji, które podjęto kilka tygodni wcześniej.

Na konkluzjach zależało włoskiej premier Giorgii Meloni, która wraz z PiS zasiada we frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.

Dlaczego Mateusz Morawiecki chciał weta na szczycie UE

Włochy zmagają się z problemem migracji najbardziej i poparły przyjęte na początku czerwca przepisy z nadzieją, że pozwolą one zatrzymać niekontrolowaną migrację.

Czytaj więcej

Szczyt UE. Morawiecki i Orban bez sojuszników

Tymczasem premier Mateusz Morawiecki powiedział, że musi zawetować konkluzje szczytu (co prawnie nie jest wiążące), by zatrzymać… niekontrolowaną migrację. Inny premier z frakcji EKR, Czech Petr Fiala przed szczytem powiedział, że groźba weta to demagogia i sianie paniki i oddala UE zamiast przybliżać do rozwiązania problemu migracji. Po szczycie zaś wyraźnie odciął się od Morawieckiego mówiąc, że dzięki koalicji, którą zawarł, wynegocjował rozwiązania korzystne dla Czech, a niektórzy – w domyśle polski premier – woleli wszystkich próbować szantażować wetem.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Dlaczego PiS tak się wściekł na Manfreda Webera

W efekcie PiS został w Unii sam z Orbánem, co jest dyplomatyczną katastrofą. Problem z Węgrami nie polega tylko na tym, że mimo wybuchu wojny wciąż chcą robić interesy z Rosją Putina. Ostatnie kilkanaście miesięcy pokazało, że Budapeszt i Kreml łączą nie tylko interesy, ale też pewna wspólnota wartości. Węgry to jedyny kraj, który nie zrewidował swojej polityki wobec Putina po 24 lutego zeszłego roku.

Dlaczego Orbán chciał blokować pieniądze UE dla Ukrainy?

Owszem, wiele krajów UE wcześniej robiło świetne interesy z Rosją, ale po wybuchu wojny, po Buczy i Irpieniu, uznali, że nie można udawać, że nie jest to zbrodniczy reżim. Niemcy, które wcześniej mocno z Rosją kooperowały, ogłosiły nawet Zmianę Epoki (Zeitenwende). Ale nie Orbán.

Jeszcze podczas tego szczytu domagał się zamrożenia specjalnego budżetu unijnego dla Ukrainy, twierdząc, że skoro z powodu problemów z praworządnością środków europejskich nie dostają Węgry, to nie zgodzi się na zwiększenie pomocy finansowej dla Kijowa. Kolejny gest pokazujący, po czyjej stronie w tej wojnie lokują się sympatie węgierskiego premiera.

Czytaj więcej

Viktor Orban: Węgry przeciwne dalszej pomocy finansowej UE dla Ukrainy

Polska w pierwszych tygodniach wojny zdobyła niebywały kapitał moralny i polityczny dzięki zaangażowaniu na rzecz pomocy uchodźcom z Ukrainy. Stała się też szczerym adwokatem europejskich aspiracji Kijowa. Dostarcza broń, walczy o to, by Ukraina dostała jakiegoś rodzaju gwarancje na szczycie NATO w Wilnie.

Ale równocześnie coraz bardziej niweczy ten kapitał, który zbudowała wcześniej. Mimo początkowego ochłodzenia między Warszawą i Budapesztem, na ostatnim szczycie Morawiecki ręka w rękę z Orbánem próbował wetować. Nic nie osiągnął, po prostu zmieniono konkluzje szczytu, wcześniejszych decyzji nie cofnięto.

Największy błąd Morawieckiego w karierze

Zaś pozostałym partnerom z Unii wysłaliśmy sygnał, że z powodu kampanii wyborczej jesteśmy w stanie popełnić dowolne głupstwo. Ogłosić referendum w sprawie prawa, które jeszcze nie zostało ostatecznie ustalone. A przede wszystkim zawrzeć sojusz z jawnym sojusznikiem Putina w Europie. Straty na kapitale politycznym ale też moralnym, jakie odniesie z tego powodu Polska, mogą się okazać gigantyczne. A zyski? Bardzo wątpliwe.

Być może ostatni szczyt był największym politycznym błędem, który popełnił w swej karierze Morawiecki. Choć pewnie decyzji nie podejmował on, tylko Jarosław Kaczyński, z którym dzieli krzesło u szczytu stołu w sali obrad polskiego rządu. Ale kompromitacja za sojusz z Orbánem spadnie na niego.

Już dawno na szczycie przywódców UE nie doszło  do sytuacji, w której ktoś usiłował zawetować konkluzje z ustaleń przywódców nie z powodu tego, co tam było zawarte, ale z powodu decyzji, które podjęto kilka tygodni wcześniej.

Na konkluzjach zależało włoskiej premier Giorgii Meloni, która wraz z PiS zasiada we frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.

Pozostało 91% artykułu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: PiS podwójnie zdradzony
Komentarze
Jacek Cieślak: Luna odpadła, ale jest golas z Finlandii. Po co nam w ogóle Eurowizja?
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Afera sędziego Tomasza Szmydta jest na rękę Tuskowi i KO, ale nie całej koalicji
Komentarze
Artur Bartkiewicz: W obozie PiS nikt nie zna Tomasza Szmydta, czyli Stirlitz do kwadratu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Sprawa sędziego Szmydta może pomóc Tuskowi przed wyborami, ale niesie i ryzyko