Bogusław Chrabota: Lekcja społecznej hipokryzji

W Polsce wygrywa populizm – licytacja na wysokość świadczeń socjalnych. Jest groźny nie tylko w kontekście wyborów. Rozpędzoną populistyczną maszynę trudno zatrzymać.

Publikacja: 17.05.2023 03:00

Jarosław Kaczyński po raz kolejny chce strumieniem pieniędzy dla Polaków wygrać wybory. Donald Tusk

Jarosław Kaczyński po raz kolejny chce strumieniem pieniędzy dla Polaków wygrać wybory. Donald Tusk (na zdjęciu) jest przekonany, że ustawianie się w kontrze nie przyniesie żadnego efektu.

Foto: PAP/Art Service

Przedstawiona przez prezesa PiS propozycja podniesienia wysokości świadczenia 500+ zadziałała jak otwarcie puszki Pandory. Bez wątpienia pomysł poprze lewica. Lider Platformy domaga się wręcz przyspieszenia procesu waloryzacji. Z ideą zgadza się kierownictwo Polski 2050. Kto przeciw? Niemal symbolicznie PSL i na twardo Konfederacja. Czy ktoś tu myśli o gospodarce? Chyba nikt, choć motywy sprzeciwu Konfederacji nie są do końca jasne.

W kwestii podniesienia świadczenia dominuje motywacja polityczna. Kaczyński po raz kolejny chce strumieniem pieniędzy dla Polaków wygrać wybory. Tusk jest przekonany, że ustawianie się w kontrze nie przyniesie żadnego efektu. Gra za to va banque, zastawiając przy okazji pułapkę na PiS. Propozycja wprowadzenia świadczenia 800 złotych na każde dziecko w Polsce już od czerwca – choć w ustach lidera KO z gruntu cyniczna – jest dla PiS skrajnie niewygodna. Partia prezesa, by konsekwentnie stać po stronie waloryzacji, powinna na nią przystać, głosując zgodnie z większością opozycji i przeciw Konfederacji. To dla Prawa i Sprawiedliwości w beczce miodu jedna łyżka dziegciu.

Drugą jest przykra konieczność poparcia w Sejmie głównego antagonisty, czyli oddanie inicjatywy. Czy PiS się na to zdecyduje? Minister Marlena Maląg sugeruje, że nie ma takiej możliwości, a podwyżka może wejść w życie dopiero od przyszłego roku. Niby to logiczne wybrnięcie z zastawionej przez Tuska pułapki, tyle że ryzykowne. PiS, odkładając waloryzację, przestaje być bowiem maszyną sprawczą 500+, a staje się hamulcowym. Czy to na pewno strategia na sukces? I czy zadowoli roszczeniowy elektorat? Bardzo w to wątpię.

Czytaj więcej

Przedwyborcze obietnice. Najdroższe prezenty od partii dla Polaków

Porzucając na chwilę logikę gry o wygrane wybory, warto jednak zwrócić się w stronę meritum. A tu wnioski są dość porażające. Po pierwsze, mamy dowód, że na naszym rynku politycznym zdecydowanie wygrywa populizm. Bo właśnie tym jest licytacja na wysokość świadczeń socjalnych. Zwycięstwo populizmu jest groźne nie tylko w kontekście tych wyborów; rozpędzoną maszynę polityki robionej przez rozbudzanie w szerokim elektoracie potrzeby transferów, a potem jej zaspokajanie trudno zatrzymać. Nie jeden system na niej już poległ, nie jeden zbankrutował; historia dostarcza wiele przykładów.

Po drugie, przy tego typu ofercie wyborczej kompletnie na drugi plan schodzi myślenie o gospodarce narodowej. Przestają się liczyć pytania, czy nas na to stać, czy taka oferta nie wywróci finansów publicznych, czy nie wpłynie niekorzystnie na inflację, nie uruchomi spirali płacowo-cenowej, czy nie będzie skutkowała podniesieniem podatków? Nawet średnio zorientowany ekspert na wszystkie te pytania odpowie twierdząco. Możliwe, że różnić się będzie tylko oceną prawdopodobieństwa ryzyk i zagrożeń.

Po trzecie, im bardziej politycy licytują się o powszechność i wysokość dodatku prenatalnego w nowej wersji, tym głębiej wchodzimy w społeczną hipokryzję. Dziś nikt już nie bierze na poważnie dylematu, czy 500+ ma zwiększyć liczbę urodzeń, czy zmniejszyć sferę materialnego wykluczenia. Gdyby liczyło się to pierwsze, rządzący dla zwiększenia liczby urodzeń stworzyliby cały system wsparcia, a nic takiego się nie dzieje. Gdyby zaś chodziło o walkę z ubóstwem, należałoby wprowadzić solidny próg dochodowy. Ten postulat rządzący też jednak odrzucają.

Czytaj więcej

Licytacja wyborcza. Najdroższe pomysły ma PO

O co więc chodzi? Logika jest nieubłagana. O władzę, czyli o głosy. Szkoda tylko, że w cieniu walki o elektorat w siną dal odchodzi perspektywa szybkiego wzrostu polskiej gospodarki. A z nią nasze ambicje i sny o zamożnej Polsce. Stajemy się skazani na pułapkę średniego dochodu i poślednią rolę w europejskim ogonie. Teoretycznie można się pocieszać, że dzisiejszych polityków rozliczą nasze dzieci. Ale to raczej iluzja. Nasze dzieci (przynajmniej te ambitniejsze) będą szukały szczęścia za granicą.

Przedstawiona przez prezesa PiS propozycja podniesienia wysokości świadczenia 500+ zadziałała jak otwarcie puszki Pandory. Bez wątpienia pomysł poprze lewica. Lider Platformy domaga się wręcz przyspieszenia procesu waloryzacji. Z ideą zgadza się kierownictwo Polski 2050. Kto przeciw? Niemal symbolicznie PSL i na twardo Konfederacja. Czy ktoś tu myśli o gospodarce? Chyba nikt, choć motywy sprzeciwu Konfederacji nie są do końca jasne.

W kwestii podniesienia świadczenia dominuje motywacja polityczna. Kaczyński po raz kolejny chce strumieniem pieniędzy dla Polaków wygrać wybory. Tusk jest przekonany, że ustawianie się w kontrze nie przyniesie żadnego efektu. Gra za to va banque, zastawiając przy okazji pułapkę na PiS. Propozycja wprowadzenia świadczenia 800 złotych na każde dziecko w Polsce już od czerwca – choć w ustach lidera KO z gruntu cyniczna – jest dla PiS skrajnie niewygodna. Partia prezesa, by konsekwentnie stać po stronie waloryzacji, powinna na nią przystać, głosując zgodnie z większością opozycji i przeciw Konfederacji. To dla Prawa i Sprawiedliwości w beczce miodu jedna łyżka dziegciu.

Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Komentarze
Estera Flieger: Uśmiechnięty CPK imienia Olgi Tokarczuk
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Po exposé Radosława Sikorskiego. Polska ma wreszcie pomysł na UE
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Zdeterminowani obrońcy Ukrainy