Platforma, partia prorodzinna

Mało kto pamięta, że to Platforma Obywatelska była w Polsce pionierem polityki prorodzinnej. Jeszcze na początku poprzedniej kadencji Sejmu, w grudniu 2005 roku, posłowie partii Donalda Tuska przy współpracy z LPR, a wbrew woli PiS i rządu Marcinkiewicza, przegłosowali becikowe.

Publikacja: 20.03.2009 01:36

Wspieranie rodzin najwyraźniej bardzo się Platformie spodobało. Lokalne gazety w miastach, gdzie rządzi Platforma, od dłuższego czasu rozpisują się o zatrudnianych w urzędach i w spółkach komunalnych żonach, córkach, teściowych i synowych działaczy PO. W samej Warszawie wokół prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz przypadków nepotyzmu naliczono już kilkadziesiąt! Gazety je opisywały i piętnowały. I co? I nic.

Skoro notowania PO i PSL w sondażach nie spadały, ekipa Donalda Tuska i Waldemara Pawlaka uznała, że może ignorować te medialne doniesienia. Zarówno w PSL, jak i w PO utrwalało się przekonanie, że skoro odsunęliśmy od władzy ten straszny PiS, to nam więcej wolno. A może też złudne wrażenie, że wszystko co złe w polskiej polityce odeszło wraz z Jarosławem Kaczyńskim.

Politycy rządzącej koalicji najwyraźniej poczuli się bezkarni. To poczucie wzmagała jeszcze nieformalna zmowa milczenia na zapleczu rządu Tuska i Pawlaka – trudno bowiem wyobrazić sobie, że o ujawnionych w ostatnich dniach sprawach nikt z otoczenia premiera przez tyle miesięcy nie słyszał. A zapracowana przy pisaniu kolejnych raportów i projektów ustaw Julia Pitera zapomniała pewnie, po co powołano ją do rządu.

Zmowę złamał ten polityk koalicji, który poinformował media o nieczystych interesach konkubiny oraz matki wicepremiera Waldemara Pawlaka. Przypadek lidera PSL był niewielkiego kalibru, dotyczył zachowań „zaledwie” nieetycznych.

Jednak gdy złamana została koalicyjna zmowa milczenia, zaraz wyszły na jaw poważne problemy Platformy: szeroko już znana dziś sprawa senatora Tomasza Misiaka, jego firmy i jego narzeczonej, opisana wczoraj przez „Rzeczpospolitą” historia wiceministra środowiska Stanisława Gawłowskiego i jego żony, i ujawniane dziś przez nas interesy wiceministra pracy Jarosława Dudy i jego żony...

Reklama
Reklama

To już coś więcej niż pojedynczy przypadek przekroczenia reguł. To łańcuch powiązań między resortem pracy, firmą senatora a spółką żony wiceministra może wskazywać na to, że był to zorganizowany system wyprowadzania pieniędzy z państwowej kasy. Czy – używając języka PiS – możemy już powiedzieć, że mieliśmy do czynienia z układem?

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/blog/2009/03/20/dominik-zdort-platforma-partia-prorodzinna/]blog.rp.pl/[/link]

Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Co ma Kaczyński, czego nie ma Tusk? I czy ma to Sikorski?
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kłamstwa Brauna o Auschwitz uderzają w polską rację stanu. Czy ten scenariusz pisano cyrylicą?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Grzegorz Braun - test przyzwoitości dla Jarosława Kaczyńskiego
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Kto ma decydować o tym, kto może zostać wpuszczony do kraju?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Relacje z Trumpem pierwszym testem, ale i szansą dla Nawrockiego
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama