Bezpieczniej finansować partie z budżetu

Determinacja, z jaką Platforma Obywatelska walczyła o zaoszczędzenie kilkudziesięciu milionów złotych, które rzekomo miałyby uratować budżet państwa w czasach kryzysu, ociekała demagogią.

Aktualizacja: 03.04.2009 22:31 Publikacja: 03.04.2009 22:11

[b][link=http://blog.rp.pl/janke/2009/04/03/bezpieczniej-finansowac-partie-z-budzetu/]skomentuj na blogu[/link][/b]

Żądając zniesienia finansowania partii z budżetu, politycy PO wiedzieli doskonale, że po wprowadzeniu takiego zapisu byliby w zdecydowanie lepszej sytuacji od konkurentów. Nie przypadkiem przecież nie chcą zdradzić, ile pieniędzy mają dziś na koncie. Pytany o to w Sejmie premier Donald Tusk, nie udzielił odpowiedzi.

PiS nie zachowywało się zresztą lepiej. Broniąc obecnych zapisów, partia usiłowała strzec swojej uprzywilejowanej pozycji – jednego z dwóch największych i najlepiej opłacanych ugrupowań.

Trzeba jasno powiedzieć – dotychczasowy sposób finansowania partii był zły. Dobrze więc, że choć trochę został zmieniony. Dobrze, że zakazano reklamowania partii na billboardach. Że poza kampaniami wyborczymi zakazano kupowania spotów telewizyjnych, choć to tylko półśrodek i powinno się tego procederu zakazać całkowicie.

Na szczęście nie doszło do zupełnej blokady finansowania partii przez budżet. Taka sytuacja mogłaby prowadzić do poważnych zagrożeń. Politycy byliby zmuszeni do poszukiwania pieniędzy w bardziej kontrowersyjny sposób. A historia z byłym senatorem PO Tomaszem Misiakiem czy wątpliwości na temat finansowania swej kampanii przez Janusza Palikota pokazują, jak łatwe jest przekraczanie dopuszczalnych granic oraz jak blisko siebie wciąż znajdują się biznes i polityka.

Jeśli nie z budżetu, to skąd partie miałyby brać pieniądze na działalność? Z biznesu. To niebezpieczne. Nie dość, że pogłębia nierówność, bo premiuje ugrupowania pozostające u władzy (im zawsze łatwiej porozumieć się z biznesem), ale też stwarza pokusę korupcji.

Polityka kosztuje. Partie muszą mieć pieniądze. Nie na billboardy i reklamy, ale na zatrudnianie ekspertów, zamawianie analiz, utrzymywanie biur. Inaczej polska polityka ciągle będzie trącić amatorszczyzną, a nasz parlament będzie się zajmował produkcją bubli prawnych. Jeśli chcemy, by polska polityka była profesjonalna, a jakość pracy Sejmu i Senatu się poprawiała, musimy na to wydawać pieniądze. Ale żeby zagwarantować ich uczciwe pochodzenie, trzeba przeznaczać je z budżetu.

[b][link=http://blog.rp.pl/janke/2009/04/03/bezpieczniej-finansowac-partie-z-budzetu/]skomentuj na blogu[/link][/b]

Żądając zniesienia finansowania partii z budżetu, politycy PO wiedzieli doskonale, że po wprowadzeniu takiego zapisu byliby w zdecydowanie lepszej sytuacji od konkurentów. Nie przypadkiem przecież nie chcą zdradzić, ile pieniędzy mają dziś na koncie. Pytany o to w Sejmie premier Donald Tusk, nie udzielił odpowiedzi.

Pozostało 82% artykułu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Broń atomowa na Białorusi to problem dla Aleksandra Łukaszenki, nie dla Polski