Było to w trakcie debaty o służbie cywilnej. Takie same słowa mogłyby paść także dziś, tylko tym razem to PO powinna być ich adresatem.
Mogłyby one zresztą padać niemal za rządów każdej ekipy po 1989 roku. Służba cywilna w wolnej Polsce nie bardzo się nam udała. Mimo wielu prób, mimo powołania uczelni kształcącej kompetentnych urzędników, mimo kolejnych wersji ustawy i prób tworzenia a to korpusu, a to zasobów kadrowych, wciąż nie mamy armii apolitycznych urzędników, którzy bez względu na polityczne koniunktury pracują dla państwa, a nie dla tego czy innego rządu.
W instytucjach państwowych, zwłaszcza na średnich i wyższych stanowiskach, nie ma ciągłości kadrowej. Nie ma ciągłości realizowanych projektów.
Każda ekipa przychodzi nie tylko z własnymi pomysłami, ale i z własnymi ludźmi, którym musi wynagrodzić trudy kampanii i zasługi dla partii.
Także dlatego w Polsce nie udaje się przeprowadzić wielkich reform. Ludzie przychodzą i odchodzą, projekty pojawiają się i znikają.