Bodaj ani razu nie padło słowo edukacja, o wizjach rozwoju mówił wyłącznie w kontekście zagrożeń przez kryzys. - W tych trudnych czasach - tak brzmi ulubiona fraza szefa rządu. I tak mówił o wszystkim: demografia została umówiona w kontekście systemu podatkowego. Polityka społeczna to długość wieku emerytalnego. Silna armia to element pozycji Polski w czasie unijnych negocjacji. Nawet apele o unikanie ideologicznych skrajności były nawoływaniem do spokoju niezbędnego do bezpiecznego przejścia przez kryzys.
Jeśli więc traktować literalnie zapowiedzi premiera to jego rządy będą polegały wyłącznie na bilansowaniu słupków. Być może kryzys jest takim zagrożeniem, że nie ma innej drogi. Może jednak jest tak, że kryzys to alibi do dalszego administrowania bez głębszej wizji. Bo porządki w systemie emerytalnym i podatkowym nie są dowodem na wizjonerstwo.
W expose padło wiele dobrych pomysłów. I chwała premierowi za to. Dobrze np. wygląda pomysł na ulgi rodzinne. Przyzwoicie Tusk przedstawił kwestię ubezpieczeń i opodatkowania rolników. Są więc rzeczy, które brzmią obiecująco.
Były też fragmenty niepokojące. Passus o emeryturach księży - czyli kwestii, która nie jest palącym problemem - trąci demagogią. I rozpaleniem emocji, co do których kilkadziesiąt minut później Tusk sam apelował, aby ich unikać.
Pusto brzmiały też słowa o wyższych emeryturach, które Polacy otrzymają dzięki przedłużeniu wieku emerytalnego. Premier ani słowem nie zająknął się o umowach śmieciowych. Dotyczą one milionów Polaków - w każdym wieku, nie tylko najmłodszych. I to one sprawiają, że wiele z tych osób i tak będzie miało głodowe emerytury.