Internetowa wojna światowa

Hakerzy szybko zemścili się na FBI za zamknięcie znanego portalu. To kolejna odsłona sporu o wolność w sieci

Aktualizacja: 20.01.2012 20:10 Publikacja: 20.01.2012 19:40

Strona Megapuload.com. została zamknięta przez władze USA

Strona Megapuload.com. została zamknięta przez władze USA

Foto: AFP

Dla tysięcy internautów na całym świecie to nie będzie najlepszy weekend. Na wniosek amerykańskich śledczych w czwartek z Internetu zniknęła strona MegaUpload – jedna z najbardziej popularnych na świecie platform umożliwiających wymianę filmów, seriali, muzyki oraz innych plików.

37-letni założyciel serwisu Kim Dotcom (Kim Schmitz) oraz trzy inne osoby prowadzące MegaUpload na wniosek amerykańskich władz zostali aresztowani przez nowozelandzką policję i oskarżeni o masowe naruszanie praw właścicieli udostępnianych na stronie treści.

– To jedna z największych spraw dotyczących łamania praw autorskich w historii Stanów Zjednoczonych – podkreślali przedstawiciele FBI oraz Departamentu Sprawiedliwości, zarzucając właścicielom serwisu, że nieuczciwie zarobili ponad 175 mln dolarów, a także narazili właścicieli praw autorskich na ponad pół miliarda dolarów straty.

Nawet FBI takie akcje nie uchodzą na sucho

Przedstawiciele amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości szybko poznali jednak gorzką stronę swojego sukcesu. Aktywiści związani ze znaną grupą hakerów Anonymous błyskawicznie zablokowali bowiem zarówno stronę FBI, jak i Departamentu Sprawiedliwości oraz kilku koncernów muzycznych. „Chyba w FBI nie myśleli, że ujdzie im to na sucho? Powinni się byli nas spodziewać" – oświadczyli hakerzy.

Oburzyło ich nie tylko zamknięcie serwisu MegaUpload. Jak informował „The Wall Street Journal", sądowym pozwem zagroził FBI czołowy hiszpański prawnik Carlos Sánchez Almeida. Weteran walki o prywatność w Internecie tłumaczy, że jest wściekły na amerykańskich „federalnych", ponieważ ich działania sprawiły, że klienci MegaUpload stracili też dostęp do najzupełniej legalnych treści zgromadzonych w zamkniętym serwisie.

Kongres uległ po protestach

Dzień przed zamknięciem portalu MegaUpload internauci nie mieli dostępu do Wikipedii, Reddit i wielu innych stron. Tym razem to sami właściciele zdecydowali jednak o wyłączeniu swoich stron. W ten sposób protestowali przeciwko opracowywanym w Izbie Reprezentantów i w Senacie projektom antypirackich ustaw SOPA (Stop Online Piracy Act) i PIPA (Protect Intellectual Property Act). Zdaniem szefów firm internetowych – takich jak Google, Facebook czy Yahoo! – wejście w życie takich przepisów grozi wprowadzeniem cenzury rodem z takich państw jak Chiny czy Iran. Po głośnych protestach liczba polityków popierających SOPA i PIPA zaczęła topnieć. W piątek Kongres zawiesił zaś pracę nad tymi ustawami.

O przyjęcie ustaw wciąż zabiegają koncerny muzyczne i filmowe czy medialny magnat Rupert Murdoch. – Bardzo mocno lobbują w Waszyngtonie, aby przepchnąć te przepisy. Takie prawo niesie jednak ze sobą ryzyko cenzury – tłumaczy „Rz" Dave Clemente, ekspert ds. cyberbezpieczeństwa w brytyjskim Chatham House. Jak więc uregulować internetowy Dziki Zachód? – Wciąż tego nie wiemy.

Dziesiątki milionów osób rocznie pierwszy raz zaczynają używać Internetu i chcą dzielić się plikami, filmami i muzyką. Koncerny muszą się do tego dostosować, tak jak zrobił to Apple, lub podzielić los Kodaka, który się nie dostosował i zginął – dodaje Dave Clemente.

Cienka linia

– Władze często monitorują Internet. Tworzą w tym celu nawet ustawodawstwo. Istotne jest jednak, aby zwłaszcza w krajach, w których kiedyś nie było wolności słowa, m.in. Polsce, rządy były szczególnie ostrożne. Linia pomiędzy zapewnieniem bezpieczeństwa obywatelom a naruszaniem ich prywatności jest bardzo cienka - mówi „Rz" Jonathan Care z brytyjskiej firmy Lacunae Risk zajmującej się bezpieczeństwem w sieci.

Dla tysięcy internautów na całym świecie to nie będzie najlepszy weekend. Na wniosek amerykańskich śledczych w czwartek z Internetu zniknęła strona MegaUpload – jedna z najbardziej popularnych na świecie platform umożliwiających wymianę filmów, seriali, muzyki oraz innych plików.

37-letni założyciel serwisu Kim Dotcom (Kim Schmitz) oraz trzy inne osoby prowadzące MegaUpload na wniosek amerykańskich władz zostali aresztowani przez nowozelandzką policję i oskarżeni o masowe naruszanie praw właścicieli udostępnianych na stronie treści.

– To jedna z największych spraw dotyczących łamania praw autorskich w historii Stanów Zjednoczonych – podkreślali przedstawiciele FBI oraz Departamentu Sprawiedliwości, zarzucając właścicielom serwisu, że nieuczciwie zarobili ponad 175 mln dolarów, a także narazili właścicieli praw autorskich na ponad pół miliarda dolarów straty.

Prawo karne
Morderstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Obrońca podejrzanego: nie przyznał się
Ubezpieczenia i odszkodowania
Rekordowe odszkodowanie dla pacjenta. Miał operację kolana, wypisano go bez nogi
Prawo dla Ciebie
Jest decyzja SN ws. wytycznych PKW. Czy wstrząśnie wyborami?
Prawo karne
Mieszkanie Nawrockiego. Nieprawdziwe oświadczenia w akcie notarialnym – co na to prawo karne?
Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura i egzamin ósmoklasisty 2025 z "Rzeczpospolitą" i WSiP
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem