Reklama

Prywatne porachunki czy sprawiedliwość? Donald Trump walczy z byłym szefem FBI

W oczach opozycji postawienie w stan oskarżenia byłego dyrektora FBI Jamesa Comeya to część kampanii odwetu, którą Donald Trump prowadzi wobec swoich oponentów. Trump twierdzi, że w ten sposób dochodzi sprawiedliwości.

Publikacja: 29.09.2025 15:00

Prezydent USA Donald Trump i były dyrektor FBI James Comey

Prezydent USA Donald Trump i były dyrektor FBI James Comey

Foto: REUTERS/Kevin Lamarque/File Photo, EPA/MICHAEL REYNOLDS

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Czy oskarżenie Jamesa Comeya jest elementem odwetu politycznego Donalda Trumpa?
  • Jakie wydarzenia z przeszłości wpłynęły na relacje między Donaldem Trumpem a Jamesem Comeyem?
  • Jakie potencjalne konsekwencje ma oskarżenie Comeya dla wolności wypowiedzi krytyków politycznych w USA?
  • Co mówią eksperci o wpływie działań Trumpa na praworządność w Stanach Zjednoczonych?

Korespondencja z Nowego Jorku
– Moja rodzina i ja od lat wiemy, że sprzeciwianie się Donaldowi Trumpowi wiąże się z kosztami, ale nie wyobrażamy sobie innego życia. Nie będziemy żyć na kolanach i wy też nie powinniście. Przykro mi, gdy widzę, jak wykorzystywany jest Departament Sprawiedliwości, ale mam ogromne zaufanie do federalnego systemu sądownictwa. Jestem niewinny. Zatem stawmy się przed sądem i zachowajmy wiarę – powiedział James Comey, były dyrektor FBI, który został postawiony w stan oskarżenia z dwoma zarzutami o składanie fałszywych zeznań oraz utrudnianie postępowania w 2020 r. 

Reklama
Reklama

Dlaczego Donald Trump uznał Jamesa Comeya za „najgorszego szefa FBI w historii”

Comey był dyrektorem FBI w czasie, gdy w 2017 r. Trump był objęty dochodzeniem dotyczącym powiązań jego pierwszej kampanii wyborczej z Rosjanami, którzy próbowali wpłynąć na wynik wyborów. Prezydent Trump domagał się od niego „lojalności” i chciał, by Comey ją okazał publicznie, na co ten się nie zgodził.

W rezultacie Trump zwolnił Comeya w 2017 r. Trump nie może zapomnieć Comeyowi śledztwa i od lat z żarliwą złością sygnalizował, że chce zemścić się na nim, nazywając Comeya „brudnym gliną”, „najgorszym szefem FBI w historii”, a śledztwo – „rosyjską mistyfikacją”.

Reklama
Reklama

Comey też stał się głośnym krytykiem Trumpa. W swojej książce „Wyższa lojalność. Prawda, kłamstwa, przywództwo” napisał: „Ten prezydent jest nieetyczny i oderwany od prawdy oraz wartości instytucjonalnych. Jego przywództwo jest transakcyjne, napędzane ego i opiera się na osobistej lojalności”.

Do aktu oskarżenia doszło mimo wcześniejszych zastrzeżeń kilku prokuratorów, w tym podobno również sprzyjającej Trumpowi prokurator generalnej Pam Bondi. Ostrzegali, że sprawa – w której prokuratura będzie musiała udowodnić, że Comey skłamał, odpowiadając na niezbyt sprecyzowane pytania senatora Teda Cruza – jest zbyt słaba, by mogła zostać skutecznie doprowadzona do procesu sądowego.

Czytaj więcej

MAGA nie mówi jednym głosem w sprawie Epsteina

By dopiąć swego, prezydent Trump, który nalegał, by znaleźć jakikolwiek powód do oskarżeń, doprowadził do rezygnacji ze stanowiska prokuratora federalnego we wschodnim Dystrykcie Wirginii Erica Sieberta, bo ten odmówił wniesienia oskarżeń przeciwko Comeyowi. Na miejsce Sieberta mianowana została Lindsey Halligan, prawniczka specjalizująca się w prawie ubezpieczeniowym, która pracowała w Białym Domu oraz nad obroną jednej z jego spraw, ale nie ma żadnego doświadczenia prokuratorskiego.

Oskarżenie przeciwko Comeyowi wniosła w trzecim dniu po objęciu stanowiska, by zdążyć przed 30 września, kiedy sprawa uległaby przedawnieniu.

Reklama
Reklama

Po aferze Watergate amerykańscy prezydenci szanowali niezależność Departamentu Sprawiedliwości. Donald Trump nie uznaje takiej niezależności

Postawienie byłego szefa FBI w stan oskarżenia odbyło się na wyraźne żądanie prezydenta. A takiej ingerencji w niezawisłość wymiaru sprawiedliwości Ameryka nie widziała od skandalu Watergate za kadencji Richarda Nixona (a było to na początku lat 70.). Od tamtej pory amerykańscy prezydenci szanowali niezależność instytucjonalną Departamentu Sprawiedliwości, który jest też częścią systemu kontroli i równowagi w amerykańskim systemie władzy.

Jako kandydat Trump zapowiadał odwet i dawał jasno do zrozumienia, że oczekuje, iż Departament Sprawiedliwości wymierzy karę jego domniemanym wrogom. Potem otoczył się doradcami, którzy wyznają maksymalistyczne podejście do władzy wykonawczej – uważają, że nie istnieje agencja w ramach administracji, która byłaby niezależna od prezydenta, włącznie z Departamentem Sprawiedliwości.

Co więcej, zarówno prezydent, jak i jego zwolennicy uważają, że w licznych oskarżeniach i sprawach sądowych, jakie mu wytoczono w ostatnich latach, to Trump był ofiarą politycznej nagonki i ma prawo do odwetu, który uważa za dochodzenie sprawiedliwości. 

– Wykorzystali Departament Sprawiedliwości w sposób, jakiego nie widziano w historii. To, co [demokraci] zrobili ze mną przez cztery lata, jest straszne. Szczerze mówiąc, mam nadzieję, że będą też inni [oskarżeni], bo nie można pozwolić, by coś takiego działo się w naszym kraju – powiedział w piątek, dodając, że nie chodzi mu o odwet, ale o sprawiedliwość.

Czytaj więcej

Demokraci w USA liżą rany po przegranych wyborach prezydenckich. Nadzieją partii są trzy kobiety
Reklama
Reklama

Na krótkiej liście Trumpa jest m.in. senator Adam Schiff, który przewodniczył pierwszemu postępowaniu w ramach impeachmentu prezydenta Trumpa oraz zasiadał w kongresowej komisji, która prowadziła dochodzenie w sprawie ataku na Kapitol w 2021 r. Na celowniku prezydenta jest też prokurator generalna Nowego Jorku Letitia James, która wniosła oskarżenie przeciwko Donaldowi Trumpowi, członkom jego rodziny oraz Trump Organization w sprawie cywilnej o oszustwo za zawyżenie wartości majątku netto w celu uzyskania korzyści finansowych.

– Dwukrotnie mnie impeachowali i postawili w stan oskarżenia 5 razy! Bez żadnego powodu. Sprawiedliwości musi stać się zadość. TERAZ!!! – pisał Trump na swoim portalu Truth Social. Jego administracja również podejmuje kroki przeciwko liberalnym środowiskom oraz organizacjom, w tym fundacji George’a Sorosa, za krytykę jego i jego konserwatywnego ruchu MAGA. – To chorzy, radykalni lewicowcy. Nie może im to wyjść na sucho – powiedział prezydent.

Jak się skończy sprawa byłego szefa FBI Jamesa Comeya? Test dla amerykańskiej demokracji

Demokraci postrzegają oskarżenie Comeya przede wszystkim jako realizację przez Trumpa zemsty na jego oponentach i wykorzystanie Departamentu Sprawiedliwości do prywatnych porachunków. – To kolejny krok w wysiłkach prezydenta Trumpa, by przekształcić system sprawiedliwości w broń służącą do karania i uciszania jego krytyków – napisali demokratyczni senatorowie z komisji sądowniczej w liście do prokurator generalnej Bondi.

Czytaj więcej

Donald Trump uznał, że krytykowanie prezydenta jest nielegalne

– Tego rodzaju ingerencja to niebezpieczne nadużycie władzy. Nasz system opiera się na tym, że prokuratorzy podejmują decyzje na podstawie dowodów i prawa, a nie osobistych urazów polityka, który chce wyrównać rachunki – dodali. 

Reklama
Reklama

Mike Zamore z American Civil Liberties Union ocenia, że Trump po raz kolejny pokazał „pogardę dla zasad, które tak naprawdę uczyniły Amerykę wielką”. – Podważając praworządność na każdym kroku, grożąc osobom, które wypowiadają się przeciwko niemu, aresztując, prowadząc śledztwa i ścigając wybranych urzędników partii opozycyjnej i innych, którzy mu się nie podobają, prezydent i jego administracja skorumpowali nasz system sprawiedliwości, aby przekształcić jego kampanię odwetową w rzeczywistość – powiedział.

Jeśli sąd utrzyma oskarżenia, będzie to pierwszy przypadek, gdy były dyrektor FBI zostanie formalnie postawiony przed sądem za działania podjęte w czasie, gdy pełnił funkcję publiczną. Może to mieć efekt mrożący i zastraszyć publicznych krytyków prezydenta Trumpa przed zabieraniem głosu. Administracja Trumpa też ryzykuje pośmiewisko, wnosząc do sądu niełatwą do udowodnienia sprawę sprzed prawie pięciu lat. Co więcej, eksperci zwracają uwagę, że jadowite i mściwe słowa prezydenta mogą dać obrońcom jego ofiar podstawy do oddalenia zarzutów. Bez względu na wynik, wykorzystywanie wymiaru sprawiedliwości przez prezydenta do karania jego przeciwników to duży test dla amerykańskiej demokracji. 

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Czy oskarżenie Jamesa Comeya jest elementem odwetu politycznego Donalda Trumpa?
  • Jakie wydarzenia z przeszłości wpłynęły na relacje między Donaldem Trumpem a Jamesem Comeyem?
  • Jakie potencjalne konsekwencje ma oskarżenie Comeya dla wolności wypowiedzi krytyków politycznych w USA?
  • Co mówią eksperci o wpływie działań Trumpa na praworządność w Stanach Zjednoczonych?
Pozostało jeszcze 95% artykułu

Korespondencja z Nowego Jorku
– Moja rodzina i ja od lat wiemy, że sprzeciwianie się Donaldowi Trumpowi wiąże się z kosztami, ale nie wyobrażamy sobie innego życia. Nie będziemy żyć na kolanach i wy też nie powinniście. Przykro mi, gdy widzę, jak wykorzystywany jest Departament Sprawiedliwości, ale mam ogromne zaufanie do federalnego systemu sądownictwa. Jestem niewinny. Zatem stawmy się przed sądem i zachowajmy wiarę – powiedział James Comey, były dyrektor FBI, który został postawiony w stan oskarżenia z dwoma zarzutami o składanie fałszywych zeznań oraz utrudnianie postępowania w 2020 r. 

Pozostało jeszcze 92% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Polityka
Wybory parlamentarne w Mołdawii. Sukces proeuropejskiej partii Mai Sandu. Komentarze Karola Nawrockiego i Donalda Tuska
Polityka
Rusłan Szoszyn: Rosja przegrała w Mołdawii. Ale Unia Europejska jeszcze tam nie wygrała
Polityka
Dwie twarze Donalda Trumpa: od groźnego przywódcy po zaskakującego dyplomatę
Polityka
USA cofną wizę prezydentowi Kolumbii. Mówił, by „nie słuchać Trumpa”
Polityka
Szwecja stawia na obronę totalną. Stanie się to modelem dla całej Europy?
Reklama
Reklama