Korespondencja z USA
Cztery i pół miesiąca temu, obejmując stanowisko przewodniczącego Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej (Democratic National Comittee), Ken Martin obiecał skupić się na strategii walki z ruchem Donalda Trumpa. Do tej pory jednak zmaga się ze sporami i podziałami ideologiczno-pokoleniowymi w zarządzie swojej partii.
Członkowie DNC wyrażają frustrację oraz niepokój, że Martin nie jest w stanie wyprowadzić partii na prostą po przegranej w wyborach prezydenckich 2024 r. – Jest słaby, narzeka. Pozostaje niewidoczny, a początek jego kadencji był bardzo rozczarowujący – mówią cytowani przez portal Politico członkowie Komitetu, którego zadaniem jest wytyczanie strategii i wsparcie demokratycznych kandydatów w wyborach na stanowiska federalne i stanowe.
Jednocześnie zdaniem komentatorów Ken Martin ma silną etykę pracy. Jeździ po kraju, odwiedza lokalne oddziały partii i spotyka się z darczyńcami. – Podejmuje właściwe kroki. Wykonuje pracę, która do niego należy – mówią członkowie DNC. Niemniej wiele niedobrego się wydarzyło od początku jego krótkiej kadencji.
Związki zawodowe w USA dystansują się od Partii Demokratycznej. A w kasie świecą pustki
Ze stanowisk w Komitecie zrezygnowali przewodniczący dwóch niezwykle wpływowych związków zawodowych: Randi Weingarten z Amerykańskiej Federacji Nauczycieli oraz Lee Saunders z Amerykańskiej Federacji Stanowych, Powiatowych i Miejskich Pracowników. Nie mogli się porozumieć z resztą zarządu, jak przeciwstawić się rosnącemu w siłę ruchowi MAGA. Oba związki zrzeszają ponad 3 miliony członków – pracujących Amerykanów należących do klasy średniej. Ich oddalenie się od liderów Partii Demokratycznej to niepokojący znak. Świadczy o tym, że przywództwo partii nie jest w stanie zaangażować związków zawodowych, które niegdyś tworzyły trzon koalicji demokratycznej.